Kogo pan dziś broni?

Kogo pan dziś broni?

Są w Polsce grupy społeczne, które mają prawo czuć się krzywdzone Dr Adam Bodnar – rzecznik praw obywatelskich Po co dziś rzecznik praw obywatelskich? Prawie 27 lat po zmianie ustroju? – RPO jest instytucją, która pośredniczy między obywatelem a różnymi organami państwa w dochodzeniu praw jednostki. To po pierwsze. A po drugie… Jeżeli cofnęlibyśmy się do początku urzędu, do końcówki lat 80., to przecież wtedy mało kto wiedział, na czym polega stosowanie w praktyce praw i wolności obywatelskich. W tej części świata urzędy praw człowieka powstawały przede wszystkim, aby wzmacniać obywateli w dochodzeniu ich praw, ale w pewnym sensie także po to, aby uczyć administrację, sądy, prokuraturę, parlament, na czym w praktyce polega przestrzeganie praw człowieka. Chyba do dzisiaj jeszcze nie nauczyliśmy się tego do końca. Potrzeba więc instytucji, która w sposób wyspecjalizowany zbiera skargi obywateli i sugeruje jakieś rozwiązania systemowe. I która patrzy na ręce instytucjom publicznym. RPO jest potrzebny Czuje pan, że jest potrzebny? – Bardzo. Na każdym kroku. Nasze działanie jest może mało dostrzegalne na zewnątrz, ale proszę mi wierzyć, że wymaga wiele pracy, uwagi, rzekłbym nawet – poczucia misji. Zarówno jeśli chodzi o odpowiedzi na napływające masowo do urzędu listy, jak i zajmowanie się konkretnymi skargami. Do tego dochodzą wyjazdy w teren i bezpośrednie rozmowy z obywatelami. A także wystąpienia w sprawach systemowych, dotyczących zmiany prawa. Jakie? – Ostatnio mieliśmy wystąpienie dotyczące potrzeby uregulowania zawodu gleboznawcy. Można by zapytać, co ma do tego rzecznik. Ano to, że skoro wartość gruntu jest zależna od klasyfikacji ziemi, tej klasyfikacji musi dokonać ktoś odpowiednio kompetentny. Do tej pory ta kwestia nie była wystarczająco precyzyjnie określona. Napisaliśmy więc do Ministerstwa Rolnictwa, a ono odpowiedziało: tak, faktycznie, jest luka w przepisach, zostaną podjęte prace w tym kierunku. Takich spraw, które dotyczą różnych tematów, jest mnóstwo. Ile? – Każdego roku do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich trafia ok. 60 tys. skarg. Jakaś niewielka część zazwyczaj nie leży w naszych kompetencjach, ale wtedy staramy się poinformować nadawców, gdzie mogą je skierować. Innym kryterium naszej działalności jest liczba tzw. wystąpień generalnych. To listy do premiera, ministrów, wojewodów, szefów urzędów centralnych, na zasadzie: obywatele się skarżą, dostrzegamy problem w tym a tym zakresie, obwiązujące rozwiązania prawne odbiegają od standardów, więc proszę się zastanowić, jak można to zmienić, poprawić. Tego typu wystąpień mamy rocznie ok. 400. Musi pan w nich wykazać, że jakieś prawa lub normy są naruszane. – Oczywiście. To wymaga wiedzy eksperckiej i my ją mamy, to jest siła tego urzędu. Ludzie pracują tu od lat. Przykładowo – jeżeli pojawia się jakiś problem z zakresu prawa spółdzielczego, mam dwie-trzy osoby w biurze, które od 20 lat śledzą wszystkie skargi z tego zakresu. Wiedzą wszystko. Czy RPO jest polityczny? – Nie uważam się za polityka, nie jestem ani nigdy nie byłem związany z żadną partią polityczną. Natomiast problem jest taki, że niektóre prawa człowieka stają się polityczne, są wykorzystywane jako argument w walkach między partiami. I to w sposób nieunikniony wikła rzecznika w spory polityczne. Co więcej, zakres moich kompetencji jest taki, że czasami nie można uciec od polityki. Rzecznik musi być antyrządowy, bo musi wytykać i rządowi, i administracji uchybienia? – Antyrządowy to za mocne słowo. Raczej musi być niezależny. I najlepiej pozytywnie krytyczny w stosunku do rządu. Dlaczego pozytywnie? Dlatego że jeśli rząd robi coś w dobrym kierunku, co dobrze służy obywatelom, wyrażam publicznie zadowolenie. A w przypadku złego rozwiązania? – Krytykuję, interweniuję, czasami zgłaszam wniosek do Trybunału Konstytucyjnego. I to właśnie ludzie najwyraźniej i najczęściej widzą, to kształtuje wizerunek rzecznika, jest wręcz wpisane w moją rolę. Ale jestem do tego przyzwyczajony. Robiłem to również, gdy pracowałem w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Ten rząd czy inny, staraliśmy się na bieżąco wskazywać i krytykować nieudane rozwiązania. Spór fundamentalny Można powiedzieć, że są rządy bardziej wrażliwe na prawa człowieka i mniej? – Wydaje mi się, że tak, można takie rozróżnienie poczynić. To zależy od dwóch kwestii. Po pierwsze, co uznajemy za prawa człowieka. Jeżeli spoglądamy na cały

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 35/2016

Kategorie: Wywiady