Komu potrzebna jest ONZ?

Komu potrzebna jest ONZ?

Większość krajów Ameryki Łacińskiej, Afryki i świata arabskiego zdecydowanie przeciwstawiła się złamaniu w Kosowie zasad Karty NZ, obawiając się słusznie, że zachodnie liberalne zasady moralnej odpowiedzialności mogą pewnego dnia uzasadnić interwencję przeciwko nim. Pojawił się zatem wyraźny podział między państwami Północy i Południa wobec jednego z najważniejszych problemów współczesności: kiedy uzasadniona jest zbrojna interwencja jednego państwa w drugim.

Zasada od narodzin ONZ pozostaje taka sama, ale jej interpretacja została wzbogacona. Karta NZ jednoznacznie przyznaje Radzie Bezpieczeństwa obowiązek utrzymywania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. Każde państwo ma prawo użyć siły, aby bronić się przed agresją. Kiedy jednak pojawia się konieczność użycia siły do obrony zbiorowego interesu, tylko Rada może wydać taką zgodę i tylko ona ma kompetencje, by zdecydować, czy sytuacja wewnętrzna w danym kraju jest tak poważna, że wymaga interwencji wojskowej, nawet jeżeli państwo przestało pełnić swoje normalne funkcje. Złamanie tej zasady stwarza innym państwom precedens do jednostronnych działań. Przykładem tego jest obecna interwencja Arabii Saudyjskiej w konflikcie wewnętrznym w Jemenie. Z tego samego powodu wiele krajów, m.in. Indie i Norwegia, nie wysyła swoich żołnierzy do kontyngentów pokojowych za granicę bez zgody Rady Bezpieczeństwa.

Destabilizacja stosunków międzynarodowych postępuje szybciej w nowym ich układzie po 1990 r. Rozpad ZSRR i jednobiegunowy układ geopolityczny zachęcił Stany Zjednoczone do swobodnego użycia siły poza ich granicami i jednocześnie osłabił rolę ONZ.

Militarne zaangażowanie się USA za granicą stało się częstsze niż w całym okresie zimnej wojny, zgodnie z zasadą sformułowaną przez administrację prezydenta Clintona: „Wielostronnie, jeżeli możliwe, jednostronnie, jeżeli konieczne”. Amerykańskie interwencje zbrojne rozpoczęły się w czasie pierwszej administracji prezydenta Busha inwazją w Panamie w 1989 r. Potem były trzy wojny w Zatoce Perskiej, interwencja w Somalii w 1992 r., na Haiti w 1994 r., w Bośni w 1995 r. i w Kosowie w 1999 r. Poza dwiema wojnami w Zatoce Perskiej w 1991 r. i 1998 r. oraz interwencjami w Somalii, na Haiti i w Afganistanie w 2001 r. pozostałe wojny: w Kosowie, w Iraku w 2003 r. i w Syrii w 2014 r., podjęte zostały bez zgody Rady Bezpieczeństwa, nie były więc uznane za legalne z punktu widzenia prawa międzynarodowego.

Fala sympatii na świecie po ataku na Stany Zjednoczone 11 września 2001 r. szybko przekształciła się w zaniepokojenie rzeczywistymi intencjami USA. Administracja amerykańska w sposób otwarty deklarowała użycie siły wyłącznie w obronie własnych zagrożonych interesów, podczas gdy art. 5 statutu NATO o kolektywnej obronie wszystkich członków organizacji jawił się coraz bardziej jako wymóg obrony Stanów Zjednoczonych. Kiedy USA zaczęły spoglądać na Irak i na „oś zła”, zapowiadając operacje wojenne w innych regionach świata bez zgody Rady Bezpieczeństwa, sojusznicy Ameryki z NATO zrozumieli, że stracili nad nią kontrolę i możliwość wpływu na bieg wydarzeń w nowym jednobiegunowym świecie. W wystąpieniu na posiedzeniu RB ONZ w marcu 2013 r. francuski minister spraw zagranicznych Dominique de Villepin oświadczył, że „Organizacja Narodów Zjednoczonych jest jedynym miejscem, w którym międzynarodowe reguły i prawomocność są uzasadnione, ponieważ wyraża ona wolę narodów”. Nie ulegało wątpliwości, że minister wyrażał opinię większości krajów europejskich.

Bezradność Rady Bezpieczeństwa ujawnia się wyraźnie w obliczu konieczności reakcji na liczne konflikty, które pojawiły się niemal jednocześnie. Społeczność międzynarodowa została sparaliżowana i nie była w stanie zapobiec rozszerzającej się katastrofie humanitarnej. Stosunki między głównymi mocarstwami zrobiły się niejasne, a nieprzewidywalność stała się dominującą cechą dzisiejszego świata.

Ofiarami są miliony cywilów zmuszonych do ucieczki ze stref konfliktów zbrojnych. Ze względu na dramatyczny wzrost kosztów operacji pokojowych ONZ dotknął poważny kryzys finansowy. W 1993 r. po raz pierwszy koszty misji pokojowych trzykrotnie przekroczyły budżet całej organizacji i nadal utrzymują się na wysokim poziomie.

Według danych ONZ, skalę obecnego wyzwania (dane z października br.) obrazuje 240 mln wysiedlonych w ich własnych krajach i ponad 60 mln uchodźców. Tylko w Syrii konflikt spowodował największy od końca II wojny światowej kryzys humanitarny. W wyniku tej wojny 7,6 mln ludzi straciło swoje domostwa, 3,2 mln stało się uchodźcami, a ponad 12 mln wymaga pomocy humanitarnej. Wśród ludności cywilnej ponad 200 tys. osób straciło życie, a 680 tys. zostało rannych. Sekretarz generalny ONZ podkreślił, że „nie jest to wyłącznie kryzys liczb. Jest to kryzys solidarności wymagający mobilizacji woli politycznej, ale także dalekowzrocznych rozwiązań”.

Problem rosnącej liczby uchodźców istniał znacznie wcześniej. Stał się kwestią globalną i skłonił kraje zamożne do działania, dopiero gdy masy uchodźców napłynęły do Europy. Bogaci zaczynają się troszczyć o biednych, gdy ci wchodzą do ich domów.

Strony: 1 2 3 4 5

Wydanie: 2015, 45/2015

Kategorie: Opinie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy