Końca budowy wciąż nie widać

Końca budowy wciąż nie widać

21.03.2019 Wieden Eliminacje do Mistrzostw Europy 2020 mecz Austria - Polska Krzysztof Piatek gol 0:1 Fot Andrzej Iwanczuk/REPORTER ---------------==========--------------- 2020 European Championship Qualifying, group stage Austria vs Poland on March 21, 2019 in Vienna, Austria. Pictured: Krzysztof Piatek

Wymęczone sześć punktów reprezentacji Nie po raz pierwszy UEFA zafundowała polskim sympatykom futbolu przedłużony weekend (21-24 marca). Tym razem powodem było rozpoczęcie eliminacji do finałów mistrzostw Europy 2020. Biało-czerwoni zaliczyli (wymęczyli) dwie wygrane: w Wiedniu z Austrią 1:0 i w Warszawie z Łotwą 2:0. Udany start rokujący awans do największego europejskiego święta futbolowego, które potrwa od 12 czerwca do 12 lipca 2020 r., z wielkim finałem na londyńskim Wembley. Turniej z udziałem 24 reprezentacji zobaczą kibice w 12 krajach. Będą to: Anglia, Niemcy, Hiszpania, Holandia, Dania, Azerbejdżan, Irlandia, Włochy, Węgry, Szkocja, Rumunia i Rosja. Jeżeli nasza reprezentacja (w co głęboko wierzymy) wywalczy udział w finałach, to na jej mecze trzeba będzie wyjeżdżać za granicę. Głowy nie od parady Kiedy tylko selekcjoner ogłosił nazwiska kadrowiczów, przez Polskę przetoczyła się kolejna dyskusja na temat ewentualnej wspólnej gry Lewandowskiego, Milika i Piątka. Z Austrią: Lewandowski rozegrał cały mecz, Milik pierwszą połowę, 45 minut, Piątek od 59. minuty. Z Łotwą: Lewandowski pełne spotkanie, Piątek zastąpiony przez Milika w 87. minucie. Zdaniem „Lewego”: „My nie do końca jesteśmy podobnymi napastnikami i od tego trzeba zacząć. Jeśli coś nas przybliża, a nie wyróżnia, to fakt, że strzelamy dużo bramek. Poza tym mamy inne doświadczenie, inny sposób grania. W meczu z Łotwą pokazaliśmy z Krzyśkiem kolejne akcje, w których przy odrobinie szczęścia, minimalnie lepszym przyjęciu, mogły paść bramki. Z meczu na mecz będzie to wyglądać lepiej. W piłce nie ma cudów – po jednym czy dwóch meczach nie może wszystko funkcjonować należycie. Rozumiemy się coraz lepiej, a z biegiem czasu będzie coraz lepiej”. W podobnym tonie wypowiadał się Piątek: „Fajnie się uzupełnialiśmy, zrobiliśmy parę akcji, ale zaszwankowała skuteczność. Cieszę się z tej współpracy, bo wygląda z meczu na mecz coraz lepiej. Mogę się od Roberta wiele nauczyć. To przecież bardzo doświadczony piłkarz. Zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie to ciężki mecz. Wiedzieliśmy, że rywale będą grali defensywnie, i staraliśmy się rozrywać tę obronę. Wydaje mi się, że to był dobry sprawdzian. Cieszę się, że bramki strzelili Robert i Kamil, zdobyliśmy trzy punkty i to jest najważniejsze”. Trzy gole zdobyte w dwóch meczach, a wszystkie po uderzeniu lecącej w powietrzu piłki. Można mieć różne zastrzeżenia, ale należy przyznać, że głowy to nasi reprezentanci mają nie od parady. 69. minuta, mecz Austria-Polska, Krzysztof Piątek. Dość często spotykamy się z określeniem, że bywają zawodnicy, których piłka sama szuka. Pasuje jak ulał do sytuacji na wiedeńskim stadionie. Po rzucie rożnym wykonanym przez Kamila Grosickiego zakotłowało się przed bramką gospodarzy. Robert Lewandowski wygrał powietrzny pojedynek, piłka trafiła do zamykającego akcję Tomasza Kędziory, ten kropnął ile sił w prawej nodze. Bramkarz Heinz Lindner odbił futbolówkę, ale spadła ona na głowę Piątka, który z 4 m skierował ją do siatki. 76. minuta, mecz Polska-Łotwa, Robert Lewandowski. Po rajdzie lewą stroną Arkadiusz Reca idealnie podał piłkę Lewandowskiemu, który wyskoczył i uderzył ją głową, posyłając w lewy róg łotewskiej bramki. „Bardzo chciałem strzelić gola na Narodowym”, powiedział kapitan naszej reprezentacji, który nie trafił do siatki we wcześniejszych ośmiu meczach w barwach narodowych. 84. minuta, mecz Polska-Łotwa, Kamil Glik. Z rzutu rożnego Jakub Błaszczykowski dośrodkował na 6 m – Glik uprzedził rywali i głową skierował piłkę do siatki! W tym miejscu warto wspomnieć o Arkadiuszu Recy. Wprawdzie wyróżnił się on tylko jednym wybornym podaniem, ale i tak zrobiło się o nim głośno. A to za sprawą wypowiedzi Macieja Szczęsnego, byłego bramkarza. W TVP Sport zasugerował, że selekcjoner powołuje i wystawia do gry Recę, bo gdy ten rozegra w barwach narodowych pięć meczów, na konto Wisły Płock trafi 500 tys. euro od Atalanty Bergamo, do której zawodnik został sprzedany w czerwcu 2018 r. Selekcjoner Jerzy Brzęczek skomentował to tak: „Nie znam klauzul i kontraktów zawodników. Jako selekcjoner powołujący piłkarzy w ogóle na to nie patrzę”. Oficjalny komunikat wydała też Wisła Płock: „Stwierdzamy stanowczo, że Klub nie otrzymał i nie otrzyma od Atalanty Bergamo środków finansowych z tytułu występów Arkadiusza Recy w reprezentacji Polski”. Topornie i wolno Kiedy szefem reprezentacji Anglii był Ron Greenwood (1977-1982), odprawa przedmeczowa

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2019, 2019

Kategorie: Sport