Konserwatywny katolicyzm i narodziny nowoczesnej myśli demokratycznej w Polsce

Konserwatywny katolicyzm i narodziny nowoczesnej myśli demokratycznej w Polsce

Działacze Towarzystwa Demokratycznego Polskiego o Watykanie i wierze Polaków Towarzystwo Demokratyczne Polskie, założone w Paryżu na początku 1832 r., nie jest dziś faworytem polskiej historiografii. Z podręczników szkolnych nie można dowiedzieć się, że było to pierwsze w dziejach Polski nowoczesne stronnictwo demokratyczne, a zarazem najlepiej zorganizowane i najliczniejsze ugrupowanie Wielkiej Emigracji. Ideologowie TDP wywarli znaczący wpływ na wizerunek Polski w opinii całej postępowej Europy – słusznie nazywano ich „ojcami sprawy polskiej” w okresie dzielącym powstanie listopadowe od Wiosny Ludów (1848-1849). Odsuwany w niepamięć jest również fakt, że Kościół katolicki, mimo niewątpliwego patriotyzmu znacznej części polskiego duchowieństwa, nie kojarzył się wówczas z obroną praw Polaków. Papież Grzegorz XVI w encyklice „Cum primum” z 1832 r., napisanej na życzenie cesarza Rosji, Mikołaja I, potępił powstanie listopadowe jako bunt przeciw prawowitej władzy, nazywając jego przywódców ludźmi złymi, kłamcami i siewcami zepsucia. Miało to oczywiście znaczny wpływ na myślenie polskich środowisk niepodległościowych o zinstytucjonalizowanym katolicyzmie. Reakcja emigracyjnych demokratów na encyklikę „Cum primum” była w gruncie rzeczy dość umiarkowana: nie dziwiono się, nie oburzano, nie próbowano wdawać się z papieżem w polemiki. Wynikało to stąd, że nie spodziewano się po Watykanie zbyt wiele. Po znalezieniu się na emigracji działacze demokratyczni, skupieni początkowo wokół Lelewela, spojrzeli na powstanie okiem krytycznym, co prowadzić musiało do przypomnienia sobie lojalizmu kół klerykalnych w okresie przedlistopadowym oraz do uwolnienia się od złudzeń religijnie zabarwionego patriotyzmu. Encyklika papieska nie była dla demokratów moralną katastrofą, nie musieli bowiem utożsamiać polskości z katolicyzmem; mieli na podorędziu Lelewelowską teorię przedchrześcijańskiego gminowładztwa słowiańskiego, głoszącą, że tam właśnie, w czasach pogańskich, szukać należy ducha pierwiastkowej narodowości polskiej, autentycznie demokratycznej i republikańskiej, nieskażonej przez zachodni feudalizm i absolutyzm. Nic więc dziwnego, że postanowiono budować ideologię narodową w oparciu o retrospektywną rekonstrukcję „pogańskiej starożytności” Polski. Katolicyzm stawał się w tym ujęciu negatywnym układem odniesienia: oskarżono go o wprowadzenie do Polski zasad zachodniego feudalizmu i monarchizmu, sprzecznych z egalitarnym i wolnościowym duchem gminowładztwa, o szerzenie nietolerancji i waśni religijnych, uniemożliwiających zgodną współpracę różnych wyznań w państwie i wreszcie o podporządkowywanie polityki polskiej celom Watykanu. Spróbujmy udokumentować to najbardziej charakterystycznymi wypowiedziami demokratycznych ideologów. Tadeusz Krępowiecki w programowym artykule „Narodowość (Centralizacja)” z 1834 r. dziwił się, że „i dziś znajdują się ludzie, co dawne czasy chwalą, co nam o katolicyzmie prawią. Czy oni widzą w tym rękojmię dochowania przeszłości? Mieliżby tak być niebaczni na interes ojczysty, aby chcieli uwieczniać to, co było początkiem choroby socjalnej, co nas na łup anarchii, a potem na łup trzech despotów oddało? Chcąż oni na wieki zrobić rozbrat z bracią wyznania greckiego?”. Jan Nepomucen Janowski, jeden ze współtwórców TDP, dowodził w 1837 r., że rola katolicyzmu w Polsce polegała nie na cywilizowaniu słowiańskiego narodu, lecz na ugruntowywaniu w nim obcych mu zasad politycznej i społecznej nierówności. Pisał o tym: „Katolicyzm, wyrodny syn pierwotnego chrystianizmu, chcąc nad światem wbrew nauce Chrystusa (królestwo moje nie jest z tego świata) panować za pośrednictwem królów, nieograniczoną ich władzę z nieba wyprowadził. (…) Tę doktrynę, narodowym wyobrażeniom słowiańskim tak wprost przeciwną, rozszerzali u nas cisnący się z zagranicy apostołowie. (…) Że dążnością duchowieństwa katolickiego było zniszczyć od razu z pogaństwem nie zatarte jeszcze gminowładztwa ślady i wesprzeć monarchię sprzyjającą podziałowi na klasy równych niegdyś między sobą mieszkańców, o tym już dziś nikomu wątpić się nie godzi”. Należy dodać, że uzasadnienie tych tez, znanych skądinąd z dzieł Lelewela, odnajdywał Janowski w pracach lojalistycznego i rusofilskiego historyka z Królestwa, Wacława Aleksandra Maciejowskiego, i bez oporów powoływał się na jego naukowy autorytet. Przyjaciel Janowskiego, Wiktor Heltman, główny ideolog TDP, wypowiadał się z większym umiarem, starając się unikać urażania uczuć ludzi wierzących. W „Zasadach demokracji polskiej” z 1836 r. ujmował stosunek Towarzystwa Demokratycznego do religii tak oto: „Nie przyszedł jeszcze czas religijnej jedności, która by wszystkie przekonania jednym wielkim przekonaniem zjednoczyć mogła. Czasy objawienia minęły. Nie wrócą nigdy. Nowa religia nie spadnie nam z nieba. Przyniesie ją filozofia, umiejętność życia. (…) Nowa powszechna synteza obejmie całe życie ludzkości, a tym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2006, 2006

Kategorie: Opinie