W Danii przed wprowadzeniem zmian do ustawy zasadniczej trzeba rozpisać nowe wybory Gdy PiS coraz gwałtowniej dąży do wprowadzenia zmian w ustawie zasadniczej, warto sięgnąć do pewnego zapisu w konstytucji Królestwa Danii. Przedostatni, dziesiąty rozdział tego aktu prawnego, składający się z jednego tylko paragrafu, opisuje procedurę zmiany konstytucji lub wprowadzania do niej poprawek. Paragraf 88 konstytucji Królestwa Danii, obowiązującej w jej dzisiejszym kształcie od 1953 r., głosi: „Jeżeli Folketing (duński parlament, odpowiednik naszego Sejmu – przyp. red.) zaproponuje wprowadzenie do konstytucji zmian, a rząd taką inicjatywę podejmie, to należy rozpisać nowe wybory do Folketingu. Jeżeli wyłoniony w takich wyborach nowy parlament przyjmie w całości i w niezmienionej postaci projekt zmian w konstytucji zaproponowany przez poprzedni parlament, to w ciągu pół roku od jego ponownego przyjęcia projekt taki musi zostać poddany pod referendum, które go odrzuci lub zatwierdzi. Dokładne zasady przeprowadzania referendum określa prawo. Jeżeli projekt konstytucji uzyska poparcie większości uczestników referendum, w którym udział wzięło co najmniej 40% wszystkich uprawnionych, to z chwilą potwierdzenia przez króla prawidłowości przeprowadzenia referendum projekt taki staje się nową konstytucją”. Genialność tego zapisu, który ponad półtora wieku temu znalazł się w duńskiej konstytucji, polega na tym, że raz wprowadzony na zawsze zabezpiecza ustawę zasadniczą przed zepsuciem. Można ją tylko poprawiać. Taki zapis dostosowany do naszych realiów stanowiłby doskonałą ochronę konstytucji przed zepsuciem czy wręcz obaleniem, jeśli na skutek jakiejś politycznej gorączki weszłaby do parlamentu bardzo silna grupa posłów chcących uszczęśliwić całe społeczeństwo. Jednocześnie nikt, kto nie ma nieczystych intencji majstrowania przy konstytucji, nie mógłby się sprzeciwić jego wprowadzeniu. Gdyby poddać go pod głosowanie jako propozycję uzupełnienia odpowiedniego paragrafu polskiej konstytucji, zamiary PiS zostałyby sprawdzone już na etapie przedreferendalnej dyskusji. Jeżeli partia ta chciałaby grać uczciwie, nie ma powodu protestować przeciw rozwiązaniu przyjętemu w Danii. Jeżeli natomiast zaprotestuje, pokaże czarno na białym, że chce swoje pomysły narzucać siłą, korzystając z chwilowej przewagi. Jest bowiem świadoma, że nie miałaby szansy na przeforsowanie swojego rozwiązania uczciwie, z poszanowaniem zasad demokracji i praworządności, czyli tak, jak przeprowadzono by podobną zmianę w Danii. Dlatego każda siła polityczna, która prowadzi uczciwą grę i wierzy, że proponowane przez nią zmiany konstytucji są korzystne i mają służyć dobru obywateli, powinna bez wahań poprzeć duńskie rozwiązanie. Taki zapis nie utrudni bowiem wprowadzenia zmian pożądanych, korzystnych i cieszących się poparciem społecznym. Bez problemu uzyskają one akceptację zarówno kolejnego, wyłonionego w demokratycznych wyborach składu parlamentu, jak i wyborców w powszechnym referendum. A na dodatek nie będzie obawy, że gdy znów zapanuje polityczna gorączka lub kryzys, ktoś zacznie kombinować i przymierzać się do zmiany konstytucji w trakcie np. jednego nocnego głosowania. Każdy poseł będzie zdawał sobie sprawę, że złego, głupiego i ideologicznie motywowanego pomysłu zmiany ustawy zasadniczej nie da się przeforsować z zaskoczenia. A to dlatego, że o proponowanych poprawkach będzie się publicznie dyskutowało do czasu – a zwłaszcza podczas – kolejnej kampanii wyborczej do parlamentu. Następnie zostaną one poddane obróbce w nowym parlamencie, który może je w całości lub częściowo odrzucić, a wtedy wszelkie propozycje zmian automatycznie przepadną. Można też sobie wyobrazić sytuację, w której nowo wybrany parlament akceptuje zmiany, ale nie uzyskują one niezbędnego poparcia społecznego w referendum. Wtedy także projekt upada. Jaki poseł i partia przy tak rozbudowanym torze przeszkód którzy zaryzykują zgłoszenie projektu poprawek niemających szans realizacji? Konieczność przedterminowego rozwiązania parlamentu to czynnik przywracający rozum i zniechęcający do proponowania głupich zmian. Warto o tym mówić w sytuacji, gdy PiS, chcąc zrealizować doraźne cele, zwiększa tempo przymiarek do zmiany obecnej ustawy zasadniczej. Byłoby cudem, gdyby przy tej okazji udało się wprowadzić do polskiej konstytucji duński bezpiecznik. Ale może politycy uważający się za uczciwych – nie tylko z opozycji – spróbują ten pomysł urzeczywistnić? Jeżeli bowiem się nie uda, nastąpi koniec demokracji i państwa prawa w Polsce. Już teraz – jeszcze przed zamierzonym „poprawieniem” przez PiS konstytucji – nasz kraj szybko staje się chorym człowiekiem Europy. Jeszcze trochę i PiS, by utrzymać