Mikołajczyk dopuścił się nielojalności wobec Rządu. Nie było ani głosowania, ani żadnego postanowienia w sprawie powstania Prof. Janusz Kazimierz Zawodny wykonał ogromną pracę w dokumentowaniu powstania warszawskiego. Ludzie o nim decydujący ufali temu emigracyjnemu historykowi i choć bronili swoich racji, to mówili prawdę. Sam Zawodny w książce „Powstanie warszawskie w walce i dyplomacji” (Waarszawa 1994) nie różni się od największych jego obrońców. Choć gen. Mariana Kukiela prosi o pomoc i radę w dochodzeniu do prawdy, nie staje po jej stronie. Dlaczego? Może ze strachu przed ostracyzmem środowiska emigracyjnego? Może na emigracji nadal działały struktury egzekucyjne zorganizowane na wzór mafijny przez Piłsudskiego do „brudnej roboty”? Ze spuścizny prof. Zawodnego przytaczamy fragmenty dwóch rozmów/wypowiedzi. Wyjaśniają one, jak się robi wielką politykę, jak funkcjonuje władza. Ktoś, kto zajmuje się przeszłością, rzadko ma okazję obejrzeć ją od kuchni. Jedną z najważniejszych przesłanek podjęcia decyzji o walkach w stolicy była uchwała Rady Ministrów upoważniająca kraj do rozpoczęcia walki. W wydanych przez Polską Akademię Umiejętności „Protokołach posiedzeń Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, t. VII, maj-listopad 1944 r.” w protokole posiedzenia RM z 25 VII 1944 r.1 (s. 220) czytamy: „Rada Ministrów uchwaliła upełnomocnić Delegata Rządu do powzięcia wszystkich decyzji wymaganych tempem ofensywy sowieckiej, w razie konieczności bez uprzedniego porozumienia się z Rządem”. Ta uchwała nawiązywała do dyskusji, czy w ramach „Burzy” ogłaszać w Polsce powstanie powszechne, a nie walki w Warszawie. Natomiast w tomie IV, „Armia Krajowa w dokumentach 1939-1945” (Londyn 1977, s. 12), znajduje się pismo premiera Mikołajczyka do ministra spraw wewnętrznych, by wysłał delegatowi depeszę o treści: „Delegat Rządu. Na posiedzeniu Rządu RP zgodnie zapadła uchwała upoważniająca Was do ogłoszenia powstania w momencie przez Was wybranym. Jeżeli możliwe – powiadomcie nas przedtem. Odpis przez wojsko2 do Komendanta AK. Stem”. Jak to się działo faktycznie, mówią świadkowie. Konflikt Mikołajczyk-Sosnkowski Nazwisko i imię: Kopański, Stanisław. Stopień: generał. Funkcja: Szef Sztabu przy Komendzie Głównej, 1944. Data wywiadu: 10.5.1965. London. (…) W 1943 i w 1944 roku nastąpił rozdźwięk między Mikołajczykiem a Rządem versus Sosnkowski. Mikołajczyka cechowała gotowość ratowania naszej niepodległości oraz organizacji podziemnych. Sosnkowski był przeciwnikiem współpracy z Rosją. Bór-Komorowski i Jankowski poszli raczej po linii poglądu Mikołajczyka aniżeli Sosnkowskiego, szczególnie w wypadku ujawnienia się, po Powstaniu, Armii Krajowej. Między Mikołajczykiem a Sosnkowskim była atmosfera wzajemnej nieufności, rozmowy między nimi były rzadkie. Karygodną rzeczą było, że ci obaj ludzie nie porozumieli się ze sobą, a jeżeli to czynili, to tylko piśmiennie. A przecież obydwaj mieli samochody. Konstytucja z 1935 roku określiła stosunki Prezydent – Rząd – Naczelny Wódz. Uchwały Rządu nie obowiązywały Naczelnego Wodza prawie wcale. Miał on nieograniczone prawo działania. Rolą Prezydenta było koordynowanie czuwania nad tym, aby nie zachodziły rozbieżności. Z jednej strony mieliśmy Mikołajczyka, z drugiej Sosnkowskiego. Mikołajczyka umysł nie dorastał do wizji politycznej, ale usiłował on grać koniunkturalnie. Postawa Sosnkowskiego może być tak zobrazowana: „Ustalenie zasad, zamknięcie ich w gablotce i powiedzenie: »Jestem niezłomny!«”. Wielkim mężem stanu nie był żaden z nich. Mikołajczykowi brakowało intelektu, Sosnkowskiemu umiejętności brania ryzyka. Na Sosnkowskim ciążył cień Piłsudskiego. Piłsudski był mężem stanu, był wielkim człowiekiem. Gdy Chrystus odszedł – został św. Piotr. Sosnkowski był Naczelnym Wodzem, do którego nie należały kwestie polityczne – ale on objął spuściznę po Chrystusie – Piłsudskim. W lipcu 1944 roku, kiedy Sowiety były na ziemiach polskich, Sosnkowski wyjechał z Londynu. Kukiel, Mikołajczyk i Prezydent odradzali mu ten wyjazd. Domyślano się, że Sosnkowski chciał jechać do Włoch, aby tam manewrować Andersa. Kto miał prawo decydować o walce w kraju? To nie była tylko odpowiedzialność Naczelnego Wodza – tu musiał decydować Rząd, gdyż powstanie było zagadnieniem polityczno-wojskowym. Tylko wspólnie należało pobrać decyzję. Depesza Naczelnego Wodza z dnia 7 lipca 1944 powinna była wydać decyzję: zgadzam się na „Burzę” i na powstanie lub nie zgadzam się. A właśnie wtedy Sosnkowski wyjeżdża z Londynu. Był on zdecydowany na zaszachowanie Prezydenta, aby przeciwstawić się polityce Mikołajczyka. Sosnkowski, wyjeżdżając, nie zostawił mi żadnych pełnomocnictw. Ja porozumiewałem się










