Kto zaatakuje giganta?

Kto zaatakuje giganta?

Czas wolnej amerykanki w internecie się kończy. Wart setki miliardów euro rynek nie może funkcjonować bez regulacji Cyfrowe korporacje wkrótce będą potężniejsze niż państwa! – tę groźbę słyszeliśmy w ostatnich latach tak często, że zdążyła nam spowszednieć. Nie straciła na aktualności, ale weszła do języka na stałe. I tak powtarzano ją w koło – w książkach i gazetach, na antenach radia i telewizji, na wykładach i wiecach – aż zapomniano, jak bardzo realne to zagrożenie. Do czasu. Gdy w nocy z 8 na 9 stycznia trzy z największych platform cyfrowych świata – Twitter, Facebook i YouTube – zablokowały prezydenta USA, stało się jasne, że slogan o korporacjach potężniejszych niż państwa jest już rzeczywistością. Tym bardziej że akurat Donald Trump rzeczywiście używał mediów internetowych do komunikowania się ze światem, prowadzenia polityki oraz mobilizowania milionów swoich wyborców i sympatyków. W mgnieniu oka prezydent najpotężniejszego mocarstwa został pozbawiony jednej ze swoich najskuteczniejszych politycznych broni. Wtedy też przywódcy na całym świecie zrozumieli, że coś się zmieniło i obudzimy się w nowej rzeczywistości. Albo oni narzucą cyfrowym platformom jakieś ograniczenia i reguły gry, albo odwrotnie – to internetowe korporacje będą dyktować reguły gry rządom. Co ma wspólnego Facebook z wodociągami? Giganci usług cyfrowych rzeczywiście dysponują dziś

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 07/2021, 2021

Kategorie: Technologie