Za szerzenie nienawiści odpowiadali zazwyczaj żule spod budki z piwem, kibole i chuligani. Teraz odpowie polityczna elita Decyzja Parlamentu Europejskiego o uchyleniu immunitetów Beacie Kempie, Beacie Mazurek, Tomaszowi Porębie i Patrykowi Jakiemu wywołała histerię w szeregach Prawa i Sprawiedliwości oraz Suwerennej Polski, a także w sprzyjających im mediach. Święte oburzenie pisowców „To jest po prostu skandal. To też pokazuje, jaki będzie zakres wolności w Europie, którą niektórzy próbują budować. Za lajkowanie wpisu można będzie stawać przed sądem”, powiedział Jarosław Kaczyński w rozmowie z PAP. O więzieniu grożącym za niewinne lajkowanie i cytowanie tweetu mówił również minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, a była premier Beata Szydło przekonywała, że zgoda na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej polskich europosłów to zemsta lewackiej większości w zgniłym europarlamencie, bo nawet sprawozdawca rozpatrujący wniosek o uchylenie immunitetów, „ekspert prawa międzynarodowego”, Francuz Gilles Lebreton, był temu przeciwny. Szydło zapomniała jednak dodać, że Lebreton to prominentny polityk szowinistycznego Frontu Narodowego i doradca sojuszniczki PiS Marine Le Pen, która jest przeciwna imigracji i której marzy się sojusz państw narodowych (czyli rządzonych przez skrajną nacjonalistyczną prawicę) w Europie i putinowskiej Rosji, wspólnie broniących wartości chrześcijańskich. Dostało się także Rafałowi Gawłowi, założycielowi Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który wyręczył prokuraturę (robiła wszystko, aby nie zająć się sprawą) i z pomocą profesjonalnej kancelarii prawnej przygotował i złożył akt oskarżenia przeciwko politykom PiS (oprócz europosłów są nim objęci m.in. Krystyna Pawłowicz, Joanna Lichocka, Piotr Gliński, Mariusz Błaszczak, Paweł Szefernaker). Gaweł został skazany za nadużycia finansowe, ale uciekł do Norwegii, gdzie otrzymał azyl, a tamtejsze władze uznały, że w Polsce był prześladowany ze względów politycznych. Propisowski portal wPolityce.pl postawił śmiałą tezę, że „utrata immunitetów przez polskich posłów PiS to znak, że świat przestępczy, ubrany w progresywne i modne piórka, oraz zblatowana z nim »kasta« sędziowska mogą sobie kreować polską rzeczywistość”, a „do tego sojuszu dołączyła większość w Parlamencie Europejskim (…), w której aż roi się od potencjalnych przestępców”. Hejterski spot wyborczy Zaklinanie rzeczywistości niewiele jednak pomoże skompromitowanym politykom w zderzeniu z faktami na sali sądowej. A fakty są takie, że w trakcie kampanii samorządowej w 2018 r. partia rządząca przygotowała obrzydliwy spot przypominjący nazistowskie filmy propagandowe. W pisowskiej wersji zamiast na Żydów szczuto na islamskich uchodźców, którzy po zwycięstwie Platformy Obywatelskiej mieli masowo osiedlać się nad Wisłą, by mordować, gwałcić i rabować Polaków. Tymczasem zgodnie z art. 256 Kodeksu karnego „kto publicznie (…) nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch”. Tej samej karze podlega ten, kto rozpowszechnia, przechowuje i posiada nagrania nawołujące do nienawiści. A robili to Jaki, Kempa, Mazurek, Poręba, Gliński, Błaszczak, Lichocka, Pawłowicz i Szefernaker. Według opinii biegłego językoznawcy „użyte w spocie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości pt. »Bezpieczny samorząd« sformułowania i obrazy przy uwzględnieniu kontekstu wyborczego mogą stanowić nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych i zwłaszcza religijnych – dokładniej: jest to nawoływanie do nienawiści do muzułmańskich uchodźców, migrantów/imigrantów, zwłaszcza na tle religijnym”. Partyjni propagandziści Nienawistny spot zrealizowała propisowska reżyserka Ewa Świecińska (nakręciła m.in. propagandowy film „Pucz” o protestach w Sejmie i przed Sejmem z grudnia 2016 r., ukazywanych jako próba siłowego przejęcia władzy przez opozycję). Nad pracą Świecińskiej czuwali PR-owcy ówczesnej premier Beaty Szydło – Anna Plakwicz, była dyrektorka Departamentu Obsługi Medialnej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, i Piotr Matczuk, były dyrektor Centrum Informacyjnego Rządu. Plakwicz i Matczuk jako urzędnicy założyli spółkę Solvere, która obsługiwała Polską Fundację Narodową, i przygotowali na jej zlecenie kampanię szkalującą sędziów, za co zainkasowali ponad 1,2 mln zł. Propozycja scenariusza, a następnie sam spot były prezentowane na posiedzeniach sztabu wyborczego PiS, którego sekretarzem był Paweł Szrot, wówczas zastępca szefa KPRM, a później prezydencki minister. Po zaakceptowaniu filmowej gadzinówki przez władze partii została ona przekazana do TVP i zaprezentowana na konferencji przez Tomasza Porębę, a potem opublikowana w mediach społecznościowych i na stronie PiS. Zapowiada się więc bezprecedensowy i arcyciekawy









