Listy od czytelników nr 51/2016

Listy od czytelników nr 51/2016

Czołgi grzały już silniki Służyłem w Wojskach Ochrony Pogranicza. W pierwszych latach stanu wojennego (1982-1983) byłem na jednej ze strażnic na granicy południowej. Jej dowódcą był oficer w stopniu majora. Nasze spotkanie miało charakter służbowy, ale w WOP był odmienny klimat niż w innych formacjach mundurowych, rozmawiało się szczerze. Major opowiadał, że przez dłuższy czas przed ogłoszeniem stanu wojennego jego żołnierze wracający z nocnej służby meldowali o dziwnych zdarzeniach po czeskiej stronie. Z porośniętych lasami miejsc w pobliżu granicy dobiegały warkot ciężkich maszyn i głosy ludzi, widać też było światła. W ciągu dnia było cicho i nic nie potwierdzało nocnych zdarzeń. Pewnego dnia do majora przyjechał jego odpowiednik z czeskiej strony, dowódca czeskiej strażnicy, z którym był w codziennych kontaktach. Ich wieloletnia współpraca przerodziła się w przyjaźń. Czeski sąsiad zwierzył się majorowi, że otrzymał zadanie internowania jego, jego rodziny, załogi strażnicy oraz władz najbliższej gminy. Ponieważ znają się już wiele lat, chciałby, aby major zrozumiał jego sytuację. Zadanie musi wykonać. Jednak jako przyjaciel chciałby internować majora z rodziną w jego domu. Potwierdził też domysły o przygotowaniach do wjazdu do Polski czeskich jednostek wojskowych. W nocy rozlokowywano sprzęt i ludzi. Jednak po kilku dniach ogłoszono stan wojenny, sprawa stała się nieaktualna. „Braterska pomoc” nie była potrzebna. Być może kiedyś historycy IPN dadzą świadectwo prawdzie, że gdyby stanu wojennego nie wprowadził gen. Wojciech Jaruzelski, do porządków w Polsce zabraliby się nasi sąsiedzi. Imię i nazwisko do wiadomości redakcji Refleksje z 13 grudnia 13 grudnia przyglądałam się transmitowanym wiecom warszawskim z pewnym zaskoczeniem, ponieważ okrzyki i symbole nienawiści były wyłącznie po stronie rządowej. Jakież było moje zdziwienie, gdy za plecami prezesa Jarosława Kaczyńskiego dostrzegłam kapłana ze stułą, a za nim palono wizerunek prezydenta Lecha Wałęsy. Pamiętam te lata, kiedy z ambony kościelnej była prowadzona kampania na rzecz Lecha Wałęsy, a on, sprawując już urząd prezydenta RP zasiadał na honorowym miejscu w kościołach i sanktuariach, hołubiony przez duchownych, w tym papieża Jana Pawła II. Wszystkie uroczystości państwowe odbywały się w asyście dostojników kościelnych. Nie można świadomie niszczyć wizerunku człowieka symbolu. Danuta Polak Uparci Polacy wiedzą swoje Wmawianie nam, że Rosjanie w 1981 r. nie wkroczyliby do Polski, jest fałszowaniem historii. Solidarność przypierała wtedy rząd do muru, a jakby tego było mało, wydała odezwę do narodów RWPG, która musiała odebrać Moskwie resztki złudzeń, że w Polsce uda się zachować władzę PZPR. Na terytorium Polski stacjonowały wówczas potężne siły zbrojne Armii Czerwonej, co ułatwiłoby inwazję. Gen. Jaruzelski uratował nas od straszliwej hekatomby. Tej zasługi historia mu nie zapomni. Pośmiertne odbieranie mu stopnia generała to dalszy ciąg haniebnej ofensywy hien cmentarnych. Niewygodna ofiara stanu wojennego „Polacy wiedzą swoje”, pisze red. Jerzy Domański (PRZEGLĄD nr 50). Owszem, ale można odnieść wrażenie, że nie wszystko i niedokładnie. Dba o to wszechobecna prawicowa propaganda. Całkowicie natomiast marginalizowany, a właściwie ukrywany jest fakt internowania członków PZPR, w tym I sekretarza KC Edwarda Gierka, premiera Piotra Jaroszewicza, wicepremierów Tadeusza Wrzaszczyka i Tadeusza Pyki, I sekretarza KW w Katowicach Zdzisława Grudnia, przewodniczącego Centralnej Rady Związków Zawodowych Jana Szydlaka czy sekretarza KC Zdzisława Żandarowskiego. Fakt ten w ocenie historyków IPN miał być „chwytem propagandowym” lub „zmyłką dla społeczeństwa”. Trzeba mieć wiele cynizmu, by w ten sposób to oceniać. Działacze ci zostali pozbawieni wolności (pod absurdalnymi zarzutami korupcyjnymi) i pozostawali w odosobnieniu, w warunkach, które nie odbiegały od tych, w jakich przetrzymywano ekstremę solidarnościową. Jeżeli zatem wyznacznikiem krzywd jest internowanie, powinni co najmniej zostać zaliczeni do osób represjonowanych. Tym bardziej że przebywali w odosobnieniu nierzadko dłużej niż uchodzący dziś za najbardziej pokrzywdzonych. Edward Gierek był internowany od grudnia 1981 r. do grudnia 1982 r., a po zwolnieniu pozostawał pod stałą obserwacją. Dla kontrastu: Jarosław Kaczyński nie był internowany w ogóle, Bronisław Komorowski – człowiek budujący na ruinach – był internowany tylko do czerwca 1982 r., Lech Wałęsa natomiast od stycznia do listopada 1982 r. Nawet nader często wspominający

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 51/2016

Kategorie: Od czytelników