Łoś szuka miłości

Łoś szuka miłości

Samce zapominają o całym świecie, przestają być ostrożne, nie jedzą, tracą wagę i roznosi je popęd Na ogół to wiosna kojarzy nam się z amorami, jako czas towarzyszących ciepłej porze zauroczeń. Jednak łosie, podobnie jak jelenie, wybierają na amory schyłek lata i początek jesieni. Te pierwsze buczą, stękają, rżą, te drugie z kolei ryczą, znacznie donośniej niż łosie. I znacznie łatwiej zlokalizować samca jelenia niż samca łosia w tym okresie. Burza hormonów przetacza się przez życie tych dwóch gatunków raz do roku. Wówczas samce zapominają o całym świecie. Niestety, przestają być ostrożne i zachowują się tak, jakby były otumanione miłością. Nie jedzą, tracą wagę i roznosi je popęd ukierunkowany na przedłużenie gatunku. Są jednak znaczne różnice w zalotach łosi i jeleni. Zacznijmy od najgłośniejszych, jeleni, które nie zachowują się zbyt subtelnie. Biorą siłą harem, którego muszą upilnować przed innymi rywalami. W szczycie rykowiska – i to nie tylko o świcie i zmierzchu – możemy usłyszeć jelenia przez cały dzień. Niedoświadczeni turyści w Tatrach kojarzą czasem ten głos z niedźwiedziem. Jednak nie wszystkie rykowiska są tak spektakularne. Nie wszędzie to donośne ryczenie można usłyszeć. Są też ciche rykowiska. Niepokój, niekorzystne warunki atmosferyczne mogą zniechęcić jelenie do głośnych popisów. Najgłośniejsze ryczenie słyszałem w Karpatach, na pograniczu polsko-słowackim. Tam razem z moim znajomym, który zajmuje się monitoringiem dużych drapieżników, miałem okazję przyjrzeć się jeleniom na rykowisku z bliska, a wręcz je poczuć. W tym akcie podniecenia gruczoły zapachowe dają znać o sobie i jelenia można nie tylko usłyszeć, ale i wywąchać. Jego zapach podczas dorocznej rywalizacji jest ostry i intensywny. W czasie takiego zbiorowego otumanienia miłością znacznie łatwiej jest podejść samca. Natomiast samice jelenia zachowują wtedy zdrowy rozsądek i właściwie reagują na zagrożenie. Stan podniecenia zwierząt wykorzystują myśliwi, którzy odczuwają niezrozumiałą ekscytację z oddania strzału w stronę zamroczonego zwierzęcia. (…) Jelenie nie są subtelnymi zalotnikami. I nie chodzi tutaj wyłącznie o ich głośne porykiwania. To, co muszą zdobyć, to nie akceptacja samic, które zostaną zapłodnione, ale kontrola nad haremem i utrzymanie innych samców z dala od stada. To właśnie o rządzenie stadem samic toczy się główna rozgrywka. Łosie tymczasem są wprawnymi zalotnikami i nadzwyczaj czułymi absztyfikantami, zwłaszcza jeśli porównamy je z jeleniami. Rzeczywiście, jeśli przyjrzeć się temu, jak mogą owe umizgi przebiegać, to właśnie nasz największy jeleniowaty ma najwięcej klasy. To łoś musi zabiegać o akceptację samicy. Delikatnie i bez gwałtownych samczych zapędów znanych z rykowiska jeleni dochodzi do konsumpcji przelotnej znajomości. Bukowisko, czyli okres łosiowego buczenia i jęczenia, a może bardziej obrazowo – wzdychania za wybranką, może oznaczać, tak jak i u jeleni, bezpośrednią konfrontację z innym samcem. Jednak dramaty związane z taką walką następują w Polsce dość rzadko. Więcej jest w tym okazywaniu swojej siły gry na pokaz niż agresywnej konfrontacji z innymi samcami. To samica tak naprawdę ma najwięcej do powiedzenia i może przyjąć lub odrzucić kandydata, który musi zgodzić się na jej warunki, w tym zaakceptować obecność jej podrastającego cielęcia, bo nierzadko świadkami tych zalotów jest właśnie łosiowe potomstwo. Podrostek czeka cierpliwie w sąsiedztwie, dopóki nie skończy się tête-à-tête dorosłych osobników. Małe są szanse, że widzi właśnie swojego ojca, bo łosie są samotnikami bez stadnych preferencji bytowania, poza sezonowymi zgrupowaniami tych zwierząt, obserwowanymi głównie w chłodnej połowie roku. Obrotny samiec, który cieszy się powodzeniem, nie ograniczy się zresztą do jednej samicy. Prawdopodobnie spróbuje jeszcze parokrotnie swoich szans. Tym bardziej że taka okazja zdarza się tylko raz w roku. Łoś ma również tę przewagę nad jeleniem, że może być podczas bukowiska w miarę spokojny o to, że nie trafi go żaden strzał z broni myśliwskiej. Od 20 lat obowiązuje moratorium, które de facto oznacza zakaz polowań na łosie, chociaż paradoks polega na tym, że łoś wciąż jest na liście gatunków łownych. Dotychczasowe propozycje wznowienia polowań na łosie wyraźnie wskazywały jako okres zabijania samców czas od 1 września do 30 listopada. To oznaczałoby polowania w okresie wzmożonej aktywności godowej tego gatunku. Mielibyśmy wówczas sytuację analogiczną do jelenia, którego też zabija się, korzystając z dorocznej burzy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 40/2022

Kategorie: Zwierzęta