Marihuana leczy, nie zabija

Marihuana leczy, nie zabija

ROTTERDAM, NETHERLANDS - SEPT-10-2003 - James Burton co-founder of S.I.M.M. is one of the official Cannabis growers for the Dutch government. The Netherlands has legalized cannabis for medical use and has made the drug available at local pharmacies with a doctors prescription. The government has enlisted official growers so the quality and potency can be strictly monitored. Patients suffering from diseases such as Multiple Sclerosis, Cancer, AIDS, and Glaucoma, to name a few, can obtain a doctors prescription for the drug. fot. Jock Fistick/Reporters/REPORTER

Chory na ciężką odmianę padaczki Max dzięki marihuanie medycznej zaczął reagować na bodźce. Jakub, stosujący olej konopny, jest bliski wyleczenia glejaka Sześcioletni Max Gudaniec od pięciu i pół roku cierpi na padaczkę lekooporną (tzw. zespół Westa). Pomimo stosowania różnych leków chłopiec miewał po kilkaset napadów dziennie. Sytuacja była tak zła, że trzeba było go wprowadzić w stan śpiączki farmakologicznej. Stan zdrowia Maksa znacznie poprawiła dopiero terapia marihuaną leczniczą prowadzona przez dr. Marka Bachańskiego w Centrum Zdrowia Dziecka. Mimo wyraźnych efektów takiego leczenia dyrekcja CZD złożyła na lekarza donos do prokuratury. Druzgocąca wiadomość Dr. Bachańskiemu zarzuca się, że swoich małoletnich pacjentów mógł narazić na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Leczenie pochodnymi marihuany dyrekcja nazwała wręcz nielegalnym eksperymentem medycznym. Drugi zarzut placówki dotyczy prowadzenia badań klinicznych bez uzyskania świadomej zgody osoby uczestniczącej w badaniu lub jej ustawowego przedstawiciela oraz prowadzenia badań wbrew przepisom ustawy Prawo farmaceutyczne. Lekarz zdecydowanie odparł zarzuty, wskazując, że kurację marihuaną leczniczą prowadził od 10 miesięcy i w tym czasie nikt z kierownictwa CZD nie zgłaszał zastrzeżeń do jego pracy. „Dołożyłem wszelkich starań, aby terapia była skuteczna i bezpieczna dla moich pacjentów, o czym niezbicie świadczy stan ich zdrowia”, czytamy w oświadczeniu opublikowanym przez dr. Bachańskiego. Jak całe to zamieszanie odebrali najbardziej zainteresowani, czyli rodzice ciężko chorych dzieci? – To wręcz druzgocąca wiadomość, a przy tym kompletnie niezrozumiała decyzja. Terapia marihuaną leczniczą przynosi wręcz niewiarygodny postęp w rozwoju Maksa. Prawie opanowała jego padaczkę – mówi „Angorze” Dorota Gudaniec, mama chłopca. Opowiada, że przed zastosowaniem medycznej marihuany Max był niczym laleczka: – Nie wyrażał żadnych emocji, żadnych potrzeb. Po prostu żył i na tym kończyła się jego rola. Teraz chłopiec już prawie siedzi, pije, komunikuje płaczem, że ma pełną pieluchę lub chce pić. Ma też swoje ulubione zabawki. Max był pierwszym w Polsce pacjentem legalnie leczonym marihuaną. Oznacza to, że miał swojego lekarza prowadzącego, terapia była w pełni monitorowana i zastosowano wszystkie potrzebne procedury. A te oczywiście nie są proste. Absurdalne procedury Żeby prowadzić terapię za pomocą medycznej marihuany, lekarze każdorazowo muszą występować o tzw. import docelowy, czyli sprowadzenie leku z zagranicy dla konkretnego pacjenta. Taki import realizowany jest na podstawie szczegółowych i zweryfikowanych zaleceń lekarza. W przypadku Maksa wniosek musiał być potwierdzony przez konsultanta w dziedzinie neurologii dziecięcej, a następnie został skierowany do akceptacji przez ministra zdrowia. Po wydaniu zezwolenia na sprowadzenie leku lekarz wypisał receptę, która została zrealizowana w holenderskiej aptece. Dr Bachański był pierwszym lekarzem, który nie bał się wdrożyć procedury importu docelowego. Dla Marka Balickiego, byłego ministra zdrowia, poziom skomplikowania tego procesu jest absurdalny. – Marihuana to lek bezpieczny, skuteczny i tani – dodaje. Dlatego, jak mówi Dorota Gudaniec, Max z pewnością nie jest pierwszym pacjentem leczonym marihuaną. – Znam kilkaset przypadków nielegalnych. A tak naprawdę może ich być kilka, kilkanaście tysięcy, bo ludzie się boją, że popełniają przestępstwo, i nie chcą się do tego przyznać – sugeruje. Olejem konopnym z sukcesami leczony jest m.in. cierpiący na glejaka czwartego stopnia Jakub Bartol. Na informacje dotyczące medycznych właściwości marihuany natrafił jego ojciec, Hubert. Stało się to tuż po tym, kiedy lekarka prowadząca chemioterapię Jakuba poinformowała go, że dalsze leczenie syna tą metodą jest bezcelowe. Mężczyzna skonsultował się ze specjalistami ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Izraela, którzy specjalnie dla Jakuba ułożyli plan leczenia konopiami indyjskimi. Efekty okazały się spektakularne. – Jestem ojcem pierwszego w tym kraju i, z moich wiadomości, w Europie chłopaka wyleczonego z glejaka za pomocą oleju z kwiatów konopi indyjskich – mówi Hubert Bartol. – To lek o najsilniejszych właściwościach leczniczych, z jakimi kiedykolwiek się spotkałem, i chyba generalnie, jaki istnieje na świecie. Dystans lekarzy Niestety, lekarze do możliwości leczenia za pomocą marihuany cały czas podchodzą z dystansem. – Istnieją przesłanki wskazujące na możliwe działanie przeciwnowotworowe, jednak

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 35/2015

Kategorie: Zdrowie