Milczenie dziennikarzy

Znana międzynarodowa organizacja Reporterzy bez Granic opublikowała w zeszłym tygodniu swój tradycyjny coroczny ranking państw, w których wolność środków masowego przekazu jest ograniczana. Polska w rankingu swobód mediów znalazła się dopiero na 56. miejscu. To niska lokata i krajowi dziennikarze larum wznieść powinni. Tymczasem raport przeszedł bez większego echa. Można to tłumaczyć kampanią wyborczą. Ale jak wytłumaczyć atak na raport, dyskredytowanie jego wiarygodności?
W zeszłą środę w usłużnej wobec PiS „Rzeczpospolitej” ukazał się wywiad z Krystyną Mokrosińską. Prezeską Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Obwieściła ona, że marna polska pozycja to wyłącznie krecia robota Jerzego Szygiela. Polskiego dziennikarza, który ku wielkiemu żalowi prezeski Mokrosińskiej ma monopol na informowanie o sytuacji w Polsce Reporterów bez Granic. Czyli nic niewarci ci reporterzy, skoro tylko z jednego źródła korzystają. A przecież jest Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, któremu prezesuje pani Mokrosińska, ma ono nawet Centrum Monitoringu Wolności Prasy. Niestety bezgraniczni Reporterzy nie chcą z dorobku Mokrosińskiej organizacji korzystać.
Nie dziwię się Reporterom. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich jest kanapową organizacją niereprezentującą interesów środowiska. Uwłaszczyło się na postkomunistycznym mieniu i żyje z wynajmu pomieszczeń. Uwłaszczyło się też na znaku firmowym i legendzie SDP. Stowarzyszenia walczącego o wolność słowa, ekspresji politycznej na początku lat 80. Od tego czasu minęło 20 lat, a SDP dla środowiska dziennikarskiego niewiele zrobiło. Poza jego skłóceniem. Dzisiaj mamy w Polsce ponad 10 zarejestrowanych związków i stowarzyszeń dziennikarskich. Świeckich i religijnych. Ale większość dziennikarzy do nich nie należy. Toteż kiedy wyrzucano ostatnio Tomasza Lisa z pracy, z powodów politycznych jak najbardziej, środowisko dziennikarskie nawet nie pisnęło. Widać wszyscy uznali, że Lis jakoś spadnie na cztery łapy. A przecież dla zasady powinno protestować.
Kierowane przez prezeskę Mokrosińską SDP popiera kaczystów. Rekomendowało nawet swych członków do rad programowych i nadzorczych mediów publicznych. Mediów najbardziej upolitycznionych od 1989 r. Pomimo dostępu do ucha władzy SDP nie wystąpiło z inicjatywą uchwalenia nowego prawa prasowego, choć ze strony koalicjantów PiS cały czas były próby przeforsowania zamordystycznego projektu. W Polsce nie ma też prawa zakazującego koncentracji mediów. Próba nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji za rządów Millera miała uboczny efekt – „aferę Rywina”. Teraz rządzący boją się ruszyć ten trudny temat, a środowisko dziennikarskie milczy. Wygrywają na tym panowie pracodawcy. Oni dyktują warunki uprawiania zawodu dziennikarskiego. A stan związków i stowarzyszeń dziennikarskich jest taki, że dziennikarzom nawet się nie chce do nich zapisać.

PS Wszystkim, którzy oddali na mnie głos w wyborach parlamentarnych, serdeczne „Bóg zapłać”.

Wydanie: 2007, 43/2007

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy