MSZ od środka

MSZ od środka

Warszawa 05.01.2021 Dokumenty od Robert Walenciak - do tekstu o Izydorczyk.Wic min spr zagr Japonii.

Kulisy polskiej dyplomacji. Były ambasador w Japonii opowiada, jak został wykończony Został ambasadorem „dobrej zmiany” i był z tego dumny. Teraz „dobra zmiana” go niszczy. Ale Jacek Izydorczyk, były ambasador w Japonii, się broni. Składa doniesienia do prokuratury, do NIK, pozwy sądowe, pisze skargi do rzecznika praw obywatelskich. „Nikt nie będzie szargał mojego nazwiska i w dodatku o to, że sprzeciwiłem się bandyterce w MSZ”, napisał na Twitterze. I wyjaśnia: „Moje nagłe odwołanie z funkcji ambasadora RP w Japonii jest konsekwencją tego, że jako jedyny pracownik MSZ (spośród prawie 5 tys.) przeciwstawiłem się jawnie bezprawnym działaniom dyr. gen. MSZ A. Papierza, który de facto tym ministerstwem zaczął samodzielnie kierować, mając w pogardzie interesy RP, obowiązujące prawo oraz normy etyczne – co czynił bez najmniejszego sprzeciwu – i co wynika z jego ostentacyjnej, wieloletniej i zażyłej znajomości z M. Kamińskim (w jednej osobie Ministrem Koordynatorem ds. Służb Specjalnych, Ministrem Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz wiceprezesem Prawa i Sprawiedliwości)”. Jacek Izydorczyk był ambasadorem RP w Japonii od 9 lutego 2017 r. do 31 lipca 2019 r. Został odwołany w trybie niemal alarmowym. W takim – to jego słowa – w jakim odwołuje się aferzystów lub zdrajców. Pytam go, dlaczego tak się stało. – Do tej pory tego nie wiem. Ale próbuję się dowiedzieć. – Po chwili milczenia dodaje: – Wszystko zaczęło się, kiedy dyrektorem generalnym MSZ został Andrzej Papierz, jesienią 2018 r. Rok 2019 to kumulacja. W marcu zaczęto wręcz namawiać mnie, bym podał się do dymisji. Docierały do mnie różne komunikaty – i od znajomych, i od urzędników MSZ, i z Ministerstwa Kultury, że z Papierzem się nie wygrywa. I propozycje typu: albo pan się poda do dymisji, albo z hukiem wyleci z MSZ. A ten huk nie będzie panu służył. Bo dla pisowców będzie pan nieudacznikiem i aferzystą, dla KOD-owców – pisowskim nieudacznikiem i aferzystą. Nikt się za panem nie wstawi. Tak mówili. Proroczo przestrzegałem: słuchajcie, będą odwoływać – Domyślam się tylko, dlaczego zostałem odwołany – mówi Izydorczyk. – Witold Waszczykowski miał koncepcję, żeby do MSZ wprowadzać osoby, które nie są związane z układami towarzyskimi w ministerstwie. Postawił na profesorów znających poszczególne kraje. Byłem w tej grupie – jestem profesorem na wydziale prawa Uniwersytetu Łódzkiego, studiowałem w Japonii, opublikowałem książkę o prawie japońskim i różnicach cywilizacyjnych między Japonią a światem Zachodu. Teoretycznie była to jak najbardziej dobra reforma, natomiast jej wykonanie chyba nie do końca się udało. – Gdy Waszczykowski został zastąpiony przez Czaputowicza, pomysł z profesorami spoza MSZ umarł śmiercią naturalną? – pytam. – Kiedy przyszedł Jacek Czaputowicz, a wiceministrem został Andrzej Papierz, było już wyczuwalne, że wraca stare. W lipcu 2018 r. byłem na naradzie w Warszawie i już wtedy chodziły plotki, że będą się brać za tych nowych ambasadorów. Zresztą… Byłem na rozmowie u dyrektora generalnego Macieja Szymańskiego – jest teraz ambasadorem w Bułgarii. Poszedłem do niego z prośbą o pracowników. Bo jak Czaputowicz został ministrem, zaczął się sabotaż mojej ambasady, brak płynnej współpracy. To się przejawiało tym, że miałem wakaty, a nie przysyłano nowych ludzi. W tej sprawie byłem u Szymańskiego, a on zwrócił się do mnie z takim dziwnym uśmiechem (cytuję): „To jest w ogóle skandal, że ja jako dyrektor generalny nie mogę odwołać ambasadora”. – Nie on powołuje, nie on odwołuje. – Byłem zdumiony! Ambasador jest najwyższym przedstawicielem państwa w danym kraju i ma tylko trzech przełożonych – o czym chyba na Szucha nawet nie wiedzą: prezydenta, premiera i ministra spraw zagranicznych. Nawet wiceminister nie jest jego przełożonym, a co dopiero dyrektor generalny! Potem rozmawiałem z kilkoma ambasadorami i proroczo przestrzegałem: „Słuchajcie, będą odwoływać, na pewno”. O siebie byłem spokojny. Bo uważałem, że dobrze wykonuję swoją pracę. – A kiedy przestał pan być spokojny? – W październiku 2018 r. Dyrektorem generalnym został Papierz i zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Wzięto się za wielu ambasadorów. Helsinki, Tokio, Paryż, Lima, Ryga, Ottawa… Ale skupię się na tym, co działo się w Tokio. Gdy Papierz został dyrektorem generalnym, zaczął się sabotaż. Zarówno sabotaż ambasady, jak i pracy ambasady. W pewnym momencie już w ogóle nie miałem pracowników. W końcu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2021, 2021

Kategorie: Kraj