Ta historia jeszcze zatoczy koło. I wypłucze mit Solidarności ze wszystkiego, co zmyślili ówcześni statyści i kolejni ambitni politycy. Nie będzie to łatwe. Bo choć powoli odchodzi tamto pokolenie władzy i tej opozycji, która aspiracje do władzy zbudowała na solidarnościowej przeszłości, to z przywilejów chcą korzystać jej dzieci. A nawet wnuki. Vide znany z zabiegów o kasę wnuczek Anny Walentynowicz. Życiorysy ojców i dziadków mają być dla nich tym atutem, który pozwoli dalej doić ukochaną ojczyznę. Im dalej od Sierpnia, tym więcej coraz bardziej egzotycznych wersji. I kolejnych liderów strajków. Fakty przestały już mieć większe znaczenie. Nie ma takiego kłamstwa, którego by jeszcze nie puszczono w obieg. Są tabuny agentów i zdrajców. W artykule Roberta Walenciaka jest celna analiza tej mitotwórczej produkcji. I opis kolejnych wersji pisanych przez PO i PiS. Jednostronnych i coraz bardziej odległych od tego, co się wówczas zdarzyło. Ale jak się weszło na tę drogę, to nie ma co się dziwić, że pojawiają się nowi usłużni z gumkami i wymazują stare mity. Teraz rządzi PiS. A więc jego wersja jest wciskana ludziom do głów. Starzy są bezradni wobec coraz powszechniejszej głupoty tej propagandy. Opisy wydarzeń z 1980 r. nie mają już nic wspólnego z realiami. Bo przecież każdy, kto wtedy żył, musi pamiętać, z jaką ulgą przyjął komunikat o dogadaniu się strony rządowej z Solidarnością. I podpisanie porozumień. Dogadanie się. W duchu sławnego wówczas powiedzenia, że trzeba usiąść do stołu i porozmawiać jak Polak z Polakiem. Niczego w sierpniu 1980 r. nie obalono. Obie strony nie były monolitami. Władza miała jastrzębi, którzy parli do konfrontacji, i realistów, którzy chcieli porozumienia. Podobnie było w szeregach opozycji. I jak to bywa, po obu stronach nie brakowało też zwykłych durniów. Robotnicy, a bez nich niczego by przecież wtedy nie było, strajkowali o poprawę warunków życia, o lepszą płacę. Dziś słyszę, że walczyli z komuną i o wolność. Gdyby mogli wówczas zobaczyć, jaki będzie los ich zakładów pracy i jak sami wylądują w polskiej wersji kapitalizmu, inny użytek zrobiliby z narzędzi pracy. I wówczas tysiące nierobów i łachuder nie wiozłoby się przez dziesięciolecia na ich plecach. Wygodnie żyjąc z fałszywego mitu. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj









