Nie będzie dywersyfikacji przeciw Rosji

Jestem z „Układu” – blog Waldemara Kuczyńskiego

Kilka uwag wokół konfliktu o gaz. Zacznę od krótkiego opisu roli gazu rosyjskiego w stosunkach między Rosją a Ukrainą, a także o wadze gazu rosyjskiego w łącznym zużyciu tego paliwa przez Europę. Liczby (za rok 2005) pochodzą z portalu Rynekgazu.pl należącego do Agencji Rynku Energii SA i dotyczą dostaw poprzez gazociągi.
W mediach o tych dwu aspektach prawie się nie pisze, a to ma ważne znaczenie dla rozumienia sprawy. Najpierw Ukraina i Rosja. Otóż Ukraina to największy konsument gazu w Europie (71 mld m sześc. na rok), po samej Rosji (402 mld), Niemczech (86 mld) i Włochach (73 mld). To także największy w Europie odbiorca gazu rosyjskiego (40 mld m sześc.), większy niż drugie w kolejności Niemcy (poniżej 40 mld). Jeżeli Ukraina nie płaci, albo płaci nie tyle, ile powinna według cen rynkowych, to jest to dla Rosji potężny problem ekonomiczny, którego ona nie może lekceważyć, szczególnie dziś, kiedy dramatycznie spadły ceny ropy, z którymi związana jest cena gazu. I jeszcze na dodatek dlatego, że całe putinowskie odrodzenie Rosji, od czego wedle tamtejszych polityków, elit i społeczeństwa zależy wszystko, stworzone zostało na gigantycznych globalnych bańkach spekulacyjnych, które wywindowały ceny paliw, a teraz pękając, sprowadzają je na ziemię. Rosja gospodarczo nie stanęła na nogach, lecz na bańkach. I traci oparcie. Wobec malejących rezerw i napinających się bilansów trzeba szukać rubla wszędzie i nie można już oszczędzać Ukrainy. A na dodatek może się ona przydać jako kozioł ofiarny, który nie płacąc, pogarsza sytuację rosyjskiego człowieka, a na dodatek jest niewdzięczny. Piszę to nie dlatego, by usprawiedliwiać działania Rosji, lecz po to, by oceniając je, mieć w pamięci skalę problemu ekonomicznego, o który idzie spór.
Ten problem ekonomiczny jest jeszcze bardziej dotkliwy i groźny dla Ukrainy ze względu na dysproporcję, jaka istnieje między ogromną skalą importowanego dziś przez Ukrainę gazu a zdolnością jej, niezreformowanej, ciągle marnotrawnej oraz słabej eksportowo, gospodarki do płacenia za ten gaz cen rynkowych. Ukraina uniezależniła się od Rosji politycznie, ale pozostaje zależna od niej ekonomicznie. Gazyfikacja gospodarki ukraińskiej niedostosowana do jej możliwości płatniczych jest skutkiem i dawnej przynależności do ZSRR, gdy gaz prawie nic nie kosztował, jak i braku reform, które by zmniejszyły marnotrawstwo w gospodarce i podniosły jej zdolność eksportową. To jest już wina samej Ukrainy wobec siebie. To jest bardzo groźne zaniedbanie dla perspektyw niepodległości tego młodego państwa, bo Rosja nie pogodziła się z utratą Ukrainy i będzie dążyła do odzyskania na nią wpływu, do jej wasalizacji. Niezerwana pępowina zależności ekonomicznej, w skutek zaniedbania reform i zamieszania politycznego, jest najlepszym kanałem, poprzez który może przepłynąć nad Dniepr ponownie wola matuszki Rosji.
Teraz parę słów o roli gazu rosyjskiego w Unii Europejskiej. Pod tym względem Unia jest głęboko podzielona między starą a nową Unię. Największym odbiorcą, jak napisałem wyżej, są Niemcy, a po nich grupa odbiorców dużo mniejszych, którzy łącznie kupują ok. 55 mld m sześc. gazu. Są to prawie wyłącznie dawne kraje obozu socjalistycznego, zwykle w 100% uzależnione od gazu rosyjskiego, a najwięcej importują Węgry (11 mld). Dawna Unia natomiast, poza Niemcami zależnymi umiarkowanie, praktycznie od gazu rosyjskiego nie zależy, zużywając to paliwo albo z wydobycia własnego, albo kupując je w Norwegii, Holandii lub w Algierii. Dla krajów tej grupy ciągle decydujących o biegu spraw w Unii Europejskiej dywersyfikacja jeśli już, to właśnie przez zwiększenie udziału gazu rosyjskiego w łącznym zużyciu. Bo to na dodatek dobry gaz. I w tej perspektywie, szczególnie po doświadczeniach z przesyłem paliwa gazociągami biegnącymi przez Ukrainę i Białoruś, drogą najbezpieczniejszą musi się im wydawać gazociąg północny. Stąd jego atrakcyjność i zapewne dlatego powstanie. Podział Unii na kraje zależne od gazu rosyjskiego i mniejszej wadze oraz kraje niezależne o wadze decydującej przesądzi, że nie uda się wypracować koncepcji dywersyfikacyjnej dla Unii, której trzonem byłoby zmniejszanie zależności gazowej od Rosji. Nie będzie antyrosyjskiej dywersyfikacji jako koncepcji Unii. Nie uzyska się potrzebnej solidarności energetycznej przeciwko Rosji. Nie będzie gazociągu Sarmacja ani Nabucco, jeśli miałyby być budowane przeciw Rosji. Nie da się. Celem polityki polskiej powinno być maksymalne sprzęgnięcie naszego energetycznego bezpieczeństwa z ogólnym bezpieczeństwem energetycznym Unii, a to – w przypadku gazu – oznacza sprzęgnięcie naszych gazociągów z gazociągami Unii Europejskiej. W tym rozważenie podłączenia do gazociągu północnego po stronie Niemiec.

9 stycznia 2009

Wydanie: 02/2009, 2009

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy