Po ostatnich zamachach w Izraelu wojsko stara się zapobiec eskalacji przemocy „Obywatele Izraela, doświadczamy właśnie fali morderczego terroryzmu”, powiedział premier Naftali Bennett 30 marca. Odniósł się w ten sposób do trzech ataków terrorystycznych w Beer Szewie, Haderze i Bene Berak, które kosztowały życie 11 osób. Premier dodał, że każdy, kto ma zezwolenie na noszenie przy sobie broni palnej, powinien właśnie tak robić, i zapowiedział, że rząd pracuje nad rozwiązaniem, które zaangażowałoby cywilnych ochotników w pomoc służbom. Spośród czterech zamachowców aż trzech miało izraelskie obywatelstwo i było znanymi zwolennikami Państwa Islamskiego. Znanymi także policji, bo dwóch odsiedziało wyroki za zarzuty powiązane z terroryzmem. Zamachowcom nie udało się uciec, zostali zabici przez policję, a w wypadku napastnika z Beer Szewy przez kierowcę przejeżdżającego autobusu. Te ataki wywołały jednak w Izraelczykach strach i poczucie paranoi. Nieczęsto w końcu się zdarza, żeby sprawcą zamachu był arabski obywatel Izraela. Częściej ofiarą ataków padają też żołnierze służący w punktach kontrolnych na Zachodnim Brzegu, ale to ryzyko wpisane w ich pracę. Od wieczoru 1 kwietnia trwa poza tym ramadan, który zwykle jest okresem napięć między Izraelczykami a Palestyńczykami. Aby zaradzić rosnącym konfliktom, rząd Bennetta wyasygnował dodatkowe 181 mln szekli z budżetu na wsparcie policji. Środki te mają być przeznaczone na stworzenie specjalnej brygady rezerwistów, przydzielenie dodatkowych funkcjonariuszy Policji Granicznej i zakup wyposażenia ochronnego. Jednocześnie policja, wojsko i wywiad rozpoczęły szeroko zakrojoną operację na Zachodnim Brzegu w poszukiwaniu komórek terrorystycznych. Według informacji podanych przez premiera 5 kwietnia, udało im się zapobiec 15 zamachom, aresztować 207 osób i przeprowadzić rewizje, jak również namierzyć ok. 400 podejrzanych, którzy „mogą mieć związki z Państwem Islamskim lub ekstremistycznymi organizacjami dżihadystycznymi”. Nie obyło się bez ofiar, bo w starciach z policją zginęło przynajmniej kilku Palestyńczyków. W Dżaninie 31 marca komandosi weszli do miasta w środku dnia, by dokonać aresztowań. Wywiązała się strzelanina. Później izraelskie wojsko oświadczyło, że jeden żołnierz został ranny, podczas gdy zabito trzech Palestyńczyków. Nie potwierdziło tego jednak palestyńskie Ministerstwo Zdrowia, które podało tożsamość tylko dwóch zabitych, informując też, że rannych zostało 14 osób. 2 kwietnia we wczesnych godzinach porannych w kolejnej operacji izraelskich służb w Dżaninie zginęło trzech bojowników Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu, którzy mieli otworzyć ogień do oddziału antyterrorystów, raniąc czterech policjantów. Te działania nie uspokoiły sytuacji. W Jerozolimie już w pierwszy dzień ramadanu, 2 kwietnia, doszło do zamieszek, podczas których Palestyńczycy rzucali kamieniami w izraelskich policjantów. Dopiero jednak następnego dnia policja musiała użyć granatów ogłuszających i rozpraszać tłum przy wykorzystaniu jednostek konnych. Ramadan jest o tyle napiętym miesiącem, że muzułmanie w Jerozolimie tłumnie gromadzą się nie tylko na modlitwach na Wzgórzu Świątynnym. Po zmroku wielu wychodzi na ulice, by spotykać się z rodzinami i przyjaciółmi. Izraelskie służby co roku starają się kontrolować sytuację na Starym Mieście poprzez zwiększoną obecność policjantów. Ograniczają także mężczyznom możliwość udziału w ceremoniach religijnych, co odbierane jest jako działanie jawnie wrogie. W modlitwach mogą brać udział jedynie mężczyźni starsi niż 50 lat lub chłopcy do 12. roku życia. Wyjątkiem są ci, którzy mają odpowiednie zezwolenie. Minister obrony Beni Ganc zapowiedział, że Palestyńczycy z Zachodniego Brzegu będą mogli odwiedzać najbliższych krewnych mieszkających w Izraelu – rodziców, rodzeństwo i dzieci – od soboty do czwartku. Dni zostały wybrane najprawdopodobniej tak, by uniknąć zbyt dużych zgromadzeń w Jerozolimie w piątek, kiedy muzułmanie uczęszczają na dżummuah, obowiązkową modlitwę w południe. Ganc odbył również rozmowę telefoniczną z palestyńskim prezydentem Mahmudem Abbasem, po raz kolejny w ostatnich miesiącach odgrywając rolę łącznika izraelskiego rządu z palestyńskim przywództwem. Co więcej, według informacji Kanału 13 izraelskiej telewizji Ganc chciał 28 marca wziąć udział w spotkaniu Abbasa z jordańskim królem Abdullahem II, podczas którego poruszyłby kwestie bezpieczeństwa w czasie ramadanu i zbliżających się Wielkanocy oraz żydowskiego święta Pesach. Niestety, nie otrzymał na to zgody szefa rządu, który nie chciał, by wizyta przyćmiła Pisgat Negew – szczyt dyplomatyczny z udziałem sekretarza stanu USA
Tagi:
Amir Bohbot, Antony Blinken, Arabowie, Beer Szewa, Bene Berak, Beni Ganc, Bliski Wschód, Dżanin, dżihad, geopolityka, Hadera, ISIS, Izrael, Jerozolima, Joe Biden, konflikt izraelsko-palestyński, konflikty zbrojne, muzułmanie, Naftali Bennett, Palestyna, państwo islamskie, Pisgat Negew, Sde Boker, stosunki międzynarodowe, Strefa Gazy, Tel Awiw, USA, wojna, Zachodni Brzeg, zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne, Żydzi










