Obsuwanie się

Obsuwanie się

W stanie wojennym dawałem radę oglądać „Dziennik Telewizyjny”, chociaż lektor nosił mundur, a treść była podła i obrzydliwa. A teraz nie mogę oglądać „Wiadomości” w telewizji rządowej. Zbyt silne mam odruchy wymiotne. Pamiętam, jak kilka lat temu brałem udział w jakimś programie z Jackiem Kurskim i nie podałem mu ręki na powitanie. Wiedział, że mu nie podam, i kluczył. To nie tak, że wszystko po nim spływa jak po kaczce. Ale po programie zgłupiałem, zmiękłem i podałem mu rękę. Teraz tego się wstydzę. Powiedział do mnie: „Panie Tomku, ja nie jestem taki zły, jak pan myśli”. Kurski widział mnie wcześniej. Podobno jako młody chłopak był na spotkaniu ze mną w jakimś kościele w Trójmieście. Mnóstwo odbywało się wtedy takich na wpół konspiracyjnych spotkań w kościołach. Proboszcz przyjął mnie pod obrazem Matki Boskiej. Dał mi herbatę, kolację i zaczął pytać, czy zauważyłem, że Gorbaczow ma na czole znamię diabła. Potem snuł antysemickie opowieści, siedząc pod obrazem Matki Boskiej, Żydówki. Pomyślałem, ile głupoty i zła jest też po tej naszej „dobrej” stronie. Na spotkaniu czytałem swoje wiersze polityczne, nie przyszło mi do głowy, że pewien młody człowiek na widowni to przyszły szef telewizji w Polsce już wolnej, ale zniewalanej, który z „Wiadomości” zrobi „Dziennik Telewizyjny”. Jak wtedy propaganda starała się przekonać, że stan wojenny jest nieuchronny, tak teraz PiS próbuje przekonać do „dobrej zmiany”. Wszystkie kłamstwa i matactwa są dozwolone. Co za paradoks, że brat Jacka Kurskiego, Jarosław, kieruje „Gazetą Wyborczą”. To też pokazuje, jak dramatyczny jest nasz podział. Minister Piotr Gliński ma brata Roberta, reżysera. Rozmawiałem z nim i wiem, że ma takie same poglądy jak ja. • Karol Modzelewski w „Faktach po Faktach” mówił o Józefie Piniorze. Jest pewien, że będą fałszować nagrania z podsłuchów. Jak w stanie wojennym spreparowali i upublicznili jego wypowiedź. Pamiętam te początkowe dni stanu wojennego. Jeden z pierwszych „Dzienników Telewizyjnych”, lektor w mundurze cytował zeznania zatrzymanej, że Modzelewski dosypywał komuś do herbaty halucynogennego proszku. Oglądałem to z kolegą, u którego wtedy mieszkałem, bo nie mogłem w domu, wymieniliśmy pełne grozy spojrzenia, to wyglądało na obłęd. Z Karolem siedziałem potem w Białołęce. A Jaruzelski po latach potrafił z klasą oddać władzę, na Kaczyńskiego bym nie liczył. • Poczucie, że sytuacja pogarsza się z dnia na dzień. Obsuwanie się w podłość. Największa bieda, że sfałszują wybory lub „coś” z nimi zrobią, co na jedno wychodzi. Druga wielka bieda, że uparcie 30% Polaków popiera PiS, o czym mówią sondaże. Tak słabe jest u nas społeczeństwo obywatelskie? Wszystkich namawiam, siebie też, chociaż nie znoszę tłoku, by iść na manifestację 13 grudnia. Znowu lecimy w stronę Smoleńska z szalonym pilotem. Na razie nic nie grozi demonstrantom, lepiej jednak nie brać ze sobą dzieci. Wyobrażam sobie, jak by kłamali, gdyby doszło do jakiegoś nieszczęścia. Z drugiej strony muszą jakoś przestraszyć społeczeństwo. Prędzej czy później dojdzie do przemocy. Brak lęku bardzo im szkodzi. • Noc 13 grudnia radykalnie zmieniła moje życie. Wszystko przez Andrzeja Celińskiego. Mieszkał niedaleko. Koleżanka z konspiracji, jego sąsiadka, przybiegła do mnie z wiadomością, że milicja dobiera się mu do drzwi, a on stoi na balkonie i krzyczy. Był wtedy w komisji krajowej Solidarności. To był znak, że zaczęło się, nie wiadomo jeszcze co, ale się zaczęło. Wybiegłem z domu, wróciłem po roku. Krążyłem po Warszawie, budziłem ludzi. Mój mały fiat ślizgał się na zmrożonych, zaśnieżonych ulicach. To była niezwykła noc, pełna grozy, czasami tragikomiczna. Pisałem kiedyś scenariusz o tej nocy dla Wajdy, nic z tego nie wyszło. Za mocna była moja pamięć zdarzeń, by nagiąć się do wymagań kina. • Przeciwnicy PiS na ogół mówią różnymi językami, jego zwolennicy mają język ujednolicony, jak w czasach stalinizmu. Bronisław Wildstein i Antoni Libera jednym głosem mówią o zagrożeniu utraty tożsamości przez Polaków. Jakie zagrożenie? Następna matryca to „pedagogika wstydu”. Pedagogikę wstydu uprawiali, jak wiadomo, Gombrowicz, Mrożek, Miłosz. I jak najbardziej Norwid. To co, wyrzucić ich z lektur szkolnych? U Wildsteina i Libery obłęd wziął się z pychy bezgranicznej. Obaj uważają, że niszczy ich środowisko liberalne. Dlatego ich genialne książki są niedocenione. Znałem kiedyś jednego i drugiego, teraz ich nie znam. Stali się kimś

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 50/2016

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun
Tagi: Jacek Kurski