OK, boomer

OK, boomer

O tym, jak bardzo jestem odklejony od współczesności, dowiedziałem się po kilkudziesięciu minutach, które wstrząsnęły światem. Nie, żebym wtedy był pod ziemią albo pogrążony w lekturze lewitował gdzieś ponad powierzchnią, nie drzemałem też w to wtorkowe popołudnie, ba – siedziałem przy laptopie i jak zwykle pracowałem powoli (nie umiem inaczej) nad jakimś drobiazgiem, który przy szczęsnych wiatrach może rozrosnąć się w wiekopomne dzieło. Sięgałem zatem do głębin internetu, aby sprawdzić to i owo, zerknąć na gola, któremu poświęcałem piłkarską ekfrazę, sprawdzić coś w słowniku gwary podhalańskiej lub np. upewnić się co do historycznej ścisłości obowiązku zdawania broni w stanie wojennym. Aż w końcu w ramach pauzy prokrastynacyjnej zajrzałem do wiadomości, które na czerwono alarmowały, że Ziemia przestała się kręcić na około godzinę. Nastąpiła globalna awaria Facebooka, Mety i Instagrama, której nawet nie zauważyłem. Gdybym był młodszy, uznałbym to za powód do hipsterskiej dumy, ale po pięćdziesiątce wcale mi nie jest do śmiechu – kiedy większa część ludzkości cierpi w tej samej chwili katusze, lepiej mieć tego świadomość.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 11/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty

 

Wydanie: 11/2024, 2024

Kategorie: Felietony, Wojciech Kuczok

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy