Od Okrągłego Stołu do autorytarnej „kontrrewolucji”

Od Okrągłego Stołu do autorytarnej „kontrrewolucji”

Warszawa 06/02/2014 Janusz Reykowski – psycholog, profesor nauk humanistycznych . fot. Krzysztof Żuczkowski

PiS dopasowało swoją strategię do nadziei i potrzeb tej kategorii obywateli, którzy byli zawiedzeni wynikami transformacji Dla znacznej części polskiego społeczeństwa, dla tych, którzy wyniki wyborów 4 czerwca 1989 r. i utworzenie rządu Tadeusza Mazowieckiego traktowali jako zwycięstwo Solidarności i jej ideałów, przebieg transformacji mógł być wielkim, negatywnym zaskoczeniem. Z ich punktu widzenia: • Zaskoczeniem była zmiana stosunków społecznych – zanikał duch solidarności, który przed transformacją łączył ludzi. Indywidualistyczne skupienie na własnych interesach i własnym sukcesie stawało się dominującą cechą nowych czasów. Społeczeństwo podzieliło się na tych, którzy na zmianie skorzystali, zrobili wielkie kariery, zdobyli wielkie pieniądze, oraz tych, którzy stali się obywatelami drugiej kategorii – nieudacznikami, moherami. W tej drugiej kategorii znaleźli się również tacy, którzy do zwycięstwa Solidarności się przyczynili, np. robotnicy upadających wielkich zakładów pracy. Ale też młodzi ludzie, wchodzący na rynek pracy nieprzyjazny dla osób niemających jakichś szczególnych umiejętności czy społecznego oparcia. • Zaskoczeniem była demokracja – nie ziściła się nadzieja, że państwo demokratyczne zatroszczy się o obywateli, że rządzący będą wyrażali wolę całego społeczeństwa. Tymczasem władza demokratyczna ignorowała losy obywateli dotkniętych wielkimi kosztami transformacji, nie wyrażała woli obywateli, tylko wolę elit. • Zaskoczeniem był wolny rynek – miał on zapewnić dostatek, „taki jak na Zachodzie”. Tymczasem w wielu grupach słabło poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego i nadzieje na lepszą przyszłość, bo znikały gwarancje stałej pracy i perspektywy awansu; przyszłość zdawała się bardziej zależna od czynników losowych niż od własnych wysiłków. • Zaskoczeniem były zmiany ustalonego porządku moralnego – dominująca w sferze publicznej kultura liberalna, która kwestionowała prawa rodziców i koncepcję rodziny jako związku mężczyzny i kobiety, dopuszczała publiczne szyderstwa ze świętości, podważała wspólną wiarę. A przecież to właśnie wspólna wiara i osoba Jana Pawła II łączyła ludzi w okresie Solidarności i w stanie wojennym. Wielu ludzi musiało zadać sobie pytanie, jak to się stało, że „zwycięstwo Solidarności nad komunizmem” wcale nie doprowadziło do realizacji ideałów Solidarności. Rysowała się prosta, artykułowana i wspierana przez prawicę odpowiedź: skoro do zmian doprowadziły elity dawnej opozycji demokratycznej i skoro elity te uniemożliwiły dekomunizację, to jest to dowód na to, że owe elity „skumały się” z „komunistami” jeszcze przy Okrągłym Stole i zdradziły sprawę Solidarności. Tak więc zdrada elit jest główną przyczyną tego, co się stało, a Okrągły Stół – zgodnie z tym mniemaniem – był instrumentem tej polityki. Jak wynika z badań prof. Ireneusza Krzemińskiego z Instytutu Socjologii UW i jego zespołu, stanowisko takie zajmuje znaczna część aktywistów Solidarności. Badania te, przeprowadzone w 2012 r., dotyczyły postaw i poglądów aktywistów ruchu społecznego Solidarność, a więc ludzi związanych z nim od jego powstania. Wielu z nich swój radykalny antykomunizm łączy ze skrajnie negatywną oceną transformacji i Wałęsy jako zdrajcy ideałów Solidarności. Uważają też, że władze związku i ruch podziemny były naszpikowane agentami Służby Bezpieczeństwa. Wierzą w czarną legendę Okrągłego Stołu, czyli – jak to scharakteryzował Aleksander Hall – w spisek elit Okrągłego Stołu ponad głowami narodu. Spiskowcy mieli podzielić władzę polityczną i gospodarczą pomiędzy obie elity i zapewnić bezkarność komunistom. Ten punkt widzenia służy delegitymizacji państwa budowanego od 1989 r. i elity przywódczej Solidarności. Tę sytuację dobrze zrozumiało PiS Partia Prawo i Sprawiedliwość dopasowała swoją strategię do nadziei i potrzeb tej kategorii obywateli, którzy wynikami transformacji byli zawiedzeni. Zaproponowała i zaczęła praktycznie realizować nieliberalną wersję demokracji, dobrze dopasowaną do omawianych wcześniej potocznych teorii demokracji jako państwa opiekuńczego i narodowo-katolickiego oraz do resentymentów panujących wśród działaczy Solidarności i części społeczeństwa. Rząd PiS zaczął rządzenie od działań bezpośrednio zaadresowanych do materialnych potrzeb uboższej części społeczeństwa. Program 500+ oraz anulowanie reformy emerytalnej były spektakularnymi dowodami, że obietnice PiS w zakresie polityki społecznej są realizowane. Także inne obietnice i działania PiS ukierunkowane były na różne bieżące potrzeby tej części społeczeństwa (np. dotyczące płacy minimalnej). Wprawdzie liberalni ekonomiści ostrzegali, że taka polityka wkrótce zrujnuje budżet, ale jak się okazało, budżetu nie zrujnowała.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 25/2020

Kategorie: Opinie