Oprawcy

Oprawcy

Z czego wynika nienawiść do osób grubych Kim są oprawcy? Czy są nimi ci, którzy grubych nienawidzą i w brutalny sposób dają temu upust? Albo ci „dobrze wychowani”, którzy z pozoru nie robią nic złego, w delikatny sposób okazują niechęć, dając jednak grubej osobie odczuć, że jest kimś gorszym? Czy może ci, którzy pod maską troski o zdrowie i sukces życiowy grubasa stosują przemoc słowną? Są wśród nich bliscy – rodzice, małżonkowie, przyjaciele, ale też znajomi z pracy, lekarze, celebryccy instruktorzy fitnessu, sprzedawcy diet i odchudzających suplementów. Jedni stosują przemoc słowną, ponieważ wierzą, że tylko w ten sposób naprawią świat lub zmuszą do aktywności otyłą osobę. Inni dlatego, że sprawia im to sadystyczną przyjemność. W internecie są też tacy, którzy na hejtowaniu zarabiają. Świadome napędzanie hejtu prowokującymi rozważaniami, czy znana otyła celebrytka schudła (choć tego nie widać), a może jest w ciąży (bo tego przy takiej tuszy nie da się określić), podnoszą klikalność. Im goręcej pod informacją, tym lepiej. Za oglądalnością idą dobrze płatne reklamy. Doktor Małgorzata Wójcik, psycholożka, w rozmowie z Janem Stradowskim tłumaczy: „Mowa nienawiści przyciąga publiczność, która nawet jeśli nie włączy się do dyskusji, to przynajmniej obejrzy reklamy w serwisie. Hejterzy są tego świadomi i czują się jeszcze bardziej bezkarni. Gdy większość z nas tylko biernie przygląda się temu, co robią hejterzy, ich zachowania stają się normą społeczną. Im zależy na publiczności, na poklasku. Dopiero jeśli tego nie dostaną, mogą dać za wygraną”. Psycholodzy zwracają też uwagę, że możemy obrażać i deprecjonować innych z czystego konformizmu. Żyjemy w pewnej społeczności, w której obowiązują określone normy, także estetyczne. Jeśli ktoś od tych norm odstaje, można go bezkarnie dyskryminować, bo w naszym przekonaniu większość osób to robi. A utożsamianie się z większością sprawia, że i my możemy podążyć tą samą ścieżką. (…) Jeśli więc niedościgłym wzorem urody staje się sfotoszopowana, szczupła sylwetka, to każda inna, odbiegająca od wzorca, wymaga skrytykowania. Co więcej, tych aspirujących do idealnego ciała należy przestraszyć, tak by bali się odbiegać od normy. Przez dyskryminację otyłych jeszcze bardziej zmotywować grupę docelową do „kupowania” szczupłości. (…) Czasami hejt i zawstydzanie z powodu większej tuszy ukrywa się pod maską troski. Moja znajoma, Anna, przyniosła kiedyś na spotkanie duże pudło z szarlotką. Ciasto było wyśmienite. Kruchy spód rozpływał się w ustach. Jabłka były lekko kwaskowe, pachnące (…). Zjadłam ciasto z apetytem. Anna wręcz odwrotnie. Bez przyjemności dziobała widelcem szarlotkę. „Nie lubię słodyczy”, uśmiechnęła się z zakłopotaniem. Zdaje sobie sprawę, że to paradoks. Wychowała się w rodzinie, w której od pokoleń byli cukiernicy. Wie, że szarlotka jest dobra, wszystkim klientom smakuje. Oni się zachwycają, a jej to wychwalane przez wszystkich ciasto pęcznieje w ustach. Kiedyś było inaczej. W dzieciństwie Anka lubiła jeść, podobnie jak jej siostra, która zawsze była szczupła, a Ankę nazywano pączuszkiem. Mały pączuszek bywa zabawny, ale kiedy dorasta, powinien stać się wiotkim podlotkiem. Takie są oczekiwania. Anka niestety nie przepoczwarzyła się w smukłego podlotka. Stawała się coraz większym pączkiem. Kiedy zaczęła dojrzewać, po raz pierwszy usłyszała od matki, że dziewczyna tak tłusta jak ona nikogo sobie nie znajdzie. Choćby nie wiem jak dobrze się uczyła, jak bardzo wykształciła, jakiego majątku się dorobiła, to i tak nie znajdzie tego kogoś, kto chciałby stworzyć z nią rodzinę, a na starość podać szklankę herbaty. Tak się mówi, prawda? Na starość szklanka herbaty. Anka jest w średnim wieku. Waży nieco ponad 100 kg. Nadal jest sama. Ile razy słyszała od matki, że takiej tłustej nikt nie zechce? Wystarczająco dużo, by uwierzyć, że tak właśnie będzie. Próbowała to zmienić, odkąd skończyła 12 lat. Diety i głodówki najczęściej kończyły się efektem jo-jo. „Znowu żresz ten sernik”, gderała matka. Przestała jeść słodycze, zaczęła jeść słone przekąski. Kolejne diety. Ćwiczenia. Kiedyś nawet z pomocą dietetyka i instruktora fitnessu schudła 35 kg. Była szczupła, ale faceta i tak nie znalazła. Bo nawet odchudzona była nadmiernie czujna, spięta, niczym drapieżnik gotowa do skoku. Wybrała obronę przez atak. Wysyłała niewerbalny, prosty komunikat: „Umiem się bronić. Nie ufam!”. Przed czym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 16/2022, 2022

Kategorie: Kraj