Osaczanie Przeglądu

Osaczanie Przeglądu

Co za paradoks. Za oknem piękny maj i długo oczekiwana, radosna wiosna, a w polityce tak przerażająca absurdalność decyzji, że odechciewa się nawet komentować. Po siedmiu miesiącach przepychanek i połajanek PiS skonstruowało maszynę do przegłosowania dziesiątków ustaw, które w zasadniczy sposób zmienią podstawy ustrojowe państwa. To, co się stało z rządem, jest potwierdzeniem ogromnej determinacji liderów PiS, by zdobyć tej władzy jeszcze więcej. Apetyty mają rzeczywiście ogromne. Sięgające władzy totalnej i eliminacji opozycji. Wszelkimi możliwymi sposobami. Mają wreszcie wymarzony walec, którym będą mogli rozjechać każdego, kto im stanie na drodze.
Są takie wydarzenia w historii, o których z perspektywy mówi się, że były przełomowe. Tak jest i teraz. Zaczął się wielki narodowy sprawdzian. Test mądrości, uczciwości i odwagi. Czas pokaże, kto i jak będzie potrafił przeciwstawić się koncepcji państwa i życia społecznego w wydaniu Prawa i Sprawiedliwości. Na wagę złota są dziś nowi przywódcy opozycji. Przede wszystkim pozaparlamentarnej, bo na Sejm trudno będzie teraz liczyć. Pół roku niemrawej, mało skutecznej, a przede wszystkim bezprogramowej opozycji pozwala wątpić w potencjał przywódczy obecnych liderów partii opozycyjnych.
Ogromna część społeczeństwa, która jest w intelektualnej i emocjonalnej opozycji do koalicji rządowej, potrzebuje sensownych liderów, z którymi będzie się identyfikować. I albo obecni obudzą się i wezmą do roboty, albo na ich miejsce przyjdą nowi. Polityka nie zna pojęcia próżni kadrowej.
Mało też zna przypadków wydawania pism bez silnego zaplecza finansowego. „Przegląd” jest na polskim rynku prasowym tygodnikiem bardzo nietypowym.
Po pierwsze, mimo że jest jednym z bardzo niewielu pism lewicowych, które ukazują się w Polsce, to towarzyszy mu specyficzne podejście kolejnych mutacji partii lewicowych. Partie te oczekują wsparcia i dostępności łamów na wypowiedzi ich polityków, ale nie robią niczego, by wesprzeć pismo nawet w takiej sprawie jak prenumerata. Uśmialibyście się Państwo, gdybym wydrukował listę prenumeratorów – działaczy SLD, SdPl czy UP! Czytanie czegokolwiek nie jest ulubionym zajęciem polityków lewicowych.
Po drugie, „Przegląd” to środowisko skupiające ludzi o sporym potencjale intelektualnym, wiedzy i wrażliwości na sprawy społeczne, w większości sympatyzujące z poglądami lewicowymi, ale mające coraz więcej zastrzeżeń do partii, które pod tym szyldem działają.
Po trzecie, nasz tygodnik jest jednym z niewielu, które funkcjonują praktycznie bez ogłoszeń. Wpływy w zdecydowanej większości pochodzą ze sprzedaży pisma, a nie z reklam, czyli zupełnie odwrotnie niż u innych. Ciekaw jestem, co powstrzymuje ludzi decydujących o promocji najrozmaitszych towarów? Czyżby nasz czytelnik był najgorszą kategorią konsumenta?
To niestety nie wszystko. Zaczyna się osaczanie tygodnika, który coraz bardziej uwiera władzę. Na początek dostaliśmy decyzję o eksmisji „Przeglądu” z lokalu zajmowanego od sześciu lat.
Proszę Czytelników i Sympatyków „Przeglądu” o poradę, jakie działania należy podjąć w tej sytuacji.

Wydanie: 19/2006, 2006

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy