Oskarżamy

Oskarżamy

09.10.2020. Lublin. Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczy Nr 1. Pracownicy firmy pogrzebowej odbierajacy ciało pacjenta zmarłego na COVID-19.,Image: 562462142, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Jacek Szydłowski / Forum

Rządzący nie mają i nigdy nie mieli realnego planu walki z COVID-19 Piątek, 23 października: 13 632 nowe zakażenia, 153 zmarłych, u których stwierdzono SARS-CoV-2. Karetki z pacjentami odsyłane od szpitala do szpitala, lekarze dyżurujący pięć dób bez przerwy, pielęgniarki na skraju wyczerpania, zajęta większość łóżek dla pacjentów z COVID-19 i większość respiratorów potrzebnych dla walczących o przeżycie. Oto obraz Polski w drugiej fali pandemii. W kolejnych dniach i tygodniach będzie jeszcze gorzej. Pandemia wymknęła się spod kontroli i nikt nie wie, ile ofiar pochłonie. Już jest 4171 zmarłych i tysiące z ciężkimi powikłaniami. Za kilka miesięcy może to być 40 albo 60 tys. Płacimy straszliwą cenę za arogancję, niekompetencję, tumiwisizm, lekceważenie faktów, bezczelne kłamstwa i żałosną wiarę, że „jakoś to będzie”, rządu Mateusza Morawieckiego. Przyjdzie czas, gdy ci panowie odpowiedzą przed sądem za to, co zrobili i czego nie zrobili. Błędy z zaniechania Rządzący nie mają i nigdy nie mieli realnego planu walki z COVID-19. Zajmowali się rywalizacją o stołki, wyborami korespondencyjnymi oraz nachalną promocją urzędującego prezydenta. Niewygodne fakty ignorowano. Agencja Wywiadu, która bezpośrednio podlega premierowi, już w styczniu informowała, że w Chinach pojawiła się nieznana choroba. Że zagrożenie jest realne i należy się na nie przygotować. Premier Morawiecki nie kiwnął palcem. Minister zdrowia Łukasz Szumowski wybrał się w lutym na narty do Włoch, zamiast zadbać o dodatkowe środki, także materialne, przygotować lekarzy, pielęgniarki, ratowników medycznych i szpitale na nadchodzącą pandemię. Agencja Rezerw Materiałowych, nad którą nadzór sprawuje wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, nie zaczęła w styczniu i lutym gromadzić niezbędnych zapasów sprzętu medycznego i środków ochrony. Przeciwnie! Właśnie się ich pozbywała! Minister edukacji Dariusz Piontkowski uważał, że nie ma potrzeby zamykania szkół czy odwoływania zajęć w związku z koronawirusem. Dowodził, że to samorządy i dyrektorzy muszą zadbać o bezpieczeństwo uczniów. 29 lutego br., gdy było jasne, że katastrofalnie brakuje maseczek, kombinezonów, respiratorów, testów i płynów do dezynfekcji, główny inspektor sanitarny Jarosław Pinkas błysnął „genitalnym” poczuciem humoru, radząc, by politycy, „którzy posługują się koronawirusem jako elementem gry politycznej, włożyli sobie lód do majtek”. Zapewniał jednocześnie, że „strona rządowa prowadzi (w kwestii pandemii) racjonalną politykę”. Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński na Twitterze informował, że „do bazy rezerw w Porębach dojechał transport maseczek dla personelu medycznego. Udało się dzięki wsparciu @MorawieckiM, energii @JEmilewicz, a przede wszystkim gestowi firmy Mercator Medical, która nie wzięła za to ani złotówki”. Maseczek miało być 50 tys., co było kroplą w morzu potrzeb. Cieszyński nie wspomniał, że dwa tygodnie wcześniej Agencja Rezerw Materiałowych pozbyła się 63 tys. wysokiej klasy specjalistycznych francuskich masek neoprenowych. Sprzedawała je po 10 zł za sztukę. W marcu na aukcjach internetowych można było te maski kupić po 300-400 zł. Na handlu tym towarem można było nieźle się wzbogacić. Tak jak trener narciarski Łukasz G., który powołując się na znajomość z ministrem Szumowskim i jego bratem, za 5 mln zł sprzedał Ministerstwu Zdrowia chińskie maseczki chirurgiczne ze sfałszowanym certyfikatem. Gdy resort się o tym dowiedział i wiceminister Cieszyński zażądał zwrotu pieniędzy, G. pokazał mu gest posłanki Lichockiej. Sprawa będzie miała finał w sądzie. Były handlarz bronią Andrzej I., prezes lubelskiej spółki E & K, postanowił zarobić na respiratorach. Dostawa 1241 tych niezwykle potrzebnych urządzeń miała zostać zrealizowana do końca czerwca br. Spółka E & K otrzymała od Ministerstwa Zdrowia niemal natychmiast 154 mln zł zaliczki z 200 mln, na które opiewała umowa. Krążą też informacje, że umowa ta była znacznie szersza, miało bowiem chodzić o 2,2 tys. respiratorów za 370 mln zł, jednak spółka E & K nie wywiązała się z niej. Panowie Szumowski i Cieszyński publicznie zapewniali, że wszystko jest w porządku, i przekonywali, że „maseczki kupiliby nawet od diabła”. 10 kwietnia br. wiceminister Cieszyński podpisał umowę na zakup miliona wykrywających koronawirusa testów antygenowych produkcji koreańskiej firmy PCL. Miało to kosztować 29,6 mln dol. Ostatecznie do Polski trafiła połowa zamówienia. Zapłaciliśmy niecałe 15 mln dol. Według Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 44/2020

Kategorie: Kraj