Piekiełko

W ub. wtorek, 5 grudnia, w Teatrze Wielkim w Warszawie odbył się wieczór galowy, na którym z baletem Arama Chaczaturiana “Spartakus” wystąpił balet Teatru Bolszoj z Moskwy, jeden z najlepszych zespołów baletowych na świecie.
Nie zamierzam tu, Boże uchowaj, pisać recenzji z tego zdumiewającego wieczoru, obawiam się zresztą, że przekroczyłoby to moje kompetencje. W całym tym wydarzeniu natomiast warto zwrócić uwagę na jeden szczegół, ten mianowicie, że ów Teatr Bolszoj sprowadziło do Polski i pokazało stołecznej publiczności przedsiębiorstwo Bartimpex, to samo, o którym słyszy się ostatnio i czyta w związku z gazociągiem z Rosji na Zachód, a także z jeszcze słynniejszym kablem światłowodowym, który ciągnie się wzdłuż rury gazowej, stanowiąc rzekomo zagrożenie dla naszej niepodległości.
Otóż nie można wykluczyć, że prezes Bartimpeksu, p. Aleksander Gudzowaty, postanowił sfinansować to ważne wydarzenie artystyczne dlatego właśnie, że zjednoczone media wieszają teraz na nim psy w związku z gazociągiem i kablem. Nie można tego wykluczyć, chociaż ten sam Bartimpex już wcześniej sprowadzał do Polski wielkie zespoły artystyczne, m.in. Orkiestrę Filadelfijską czy balet “Giselle”, a więc być może, zdaniem p. Gudzowatego, przedsiębiorstwo, które dysponuje wielkimi pieniędzmi, powinno się także nimi dzielić i zrobić coś pożytecznego dla życia kulturalnego; bywają także i tacy ekstrawaganci.
Nawet jednak gdyby chodziło tu tylko o “image” Bartimpeksu – nie miałbym nic przeciwko temu. A nawet więcej – gotów byłbym się zapytać, ile jest w Polsce przedsiębiorstw, które robią lub firmują szemrane często interesy z Niemcami, Francuzami, Amerykanami itd., lecz nie poczuwają się jednak do tego, aby przy okazji wykonać choćby kawałek gestu w stronę polskiej opinii czy polskiej publiczności kulturalnej?
Oczywiście wiemy, dlaczego tak się dzieje. Otóż ci handlujący z Zachodem wiedzą, że mogą robić, co chcą, a opinia polska i tak nie ma tu nic do gadania, natomiast ci ze Wschodu muszą się gęsto tłumaczyć. I oto jesteśmy już niemal w samym sercu polskiego piekła, które byłoby może tylko piekiełkiem całkiem zabawnym, gdyby nie było aż tak groźne.
Niedawno w “Gazecie Wyborczej “ (1.12.br.) ukazał się obszerny wywiad panów Bosackiego i Kublika z Aleksandrem Gudzowatym, prezesem Bartimpeksu. Wywiad ten dla osób nie wtajemniczonych posiada wiele ciekawych szczegółów, takich m.in., że – jak wynikało z rozmowy – właśnie spółka “Agora”, która wydaje “Gazetę”, przymierza się także do zarabiania na komunikacji światłowodowej, a więc być może cały święty zapał patriotyczny największego naszego dziennika w walce ze światłowodem jamalskim jest po prostu elementem gry konkurencyjnej. Nie znam tych spraw, nie będę się o tym mądrzył. Ale jedno z tego wywiadu wynika całkiem jasno. To mianowicie, że gdyby Gudzowaty i Bartimpex robił interesy nie z “Ruskimi” – jak nazywa Gudzowaty swoich partnerów – lecz z kimkolwiek innym, wszystko byłoby w największym porządku. Natomiast interes z “Ruskimi”, najkorzystniejszy nawet, budzi nasz sprzeciw i obrzydzenie.
I to jest sedno tej całej sprawy, o nieprzewidywalnych skutkach. Na pierwszej bowiem stronie tego samego numeru “Wyborczej”, w którym ukazał się wywiad z Gudzowatym, czytamy triumfalny tytuł “Gaz skądinąd”, a pod nim wiadomość, że aby być “mniej zależnymi od Gazpromu”, rząd nasz za chwilę podpisze umowę na dostawy gazu z Norwegii. Wiadomo, że gaz norweski jest droższy niż rosyjski. Wiadomo, że na jego dostawy nie ma jeszcze żadnych rur i przewodów, podczas gdy gaz rosyjski płynie już przez Polskę na Zachód, a jeśli nie pokpimy sprawy – na co się zresztą zanosi – będzie go płynąć znacznie więcej. Ale oto naszą racją stanu okazuje się teraz “niezależność od Gazpromu” i od jego gazu.
Bo co, przepraszam? Bo Gazprom, pogniewawszy się na nas o coś, będzie mógł “zamknąć kurek” z gazem płynącym przez Polskę? Ciekawe jednak, w jaki sposób to zrobi, skoro tędy płyną nie tylko dostawy gazu dla nas, ale przede wszystkim dla Niemiec, Francji i innych krajów Zachodu?
Jest to niedorzeczność. Wiadomo, że Rosjanie przymykają oczy na to, że Ukraińcy z leżącego na ich terenie gazociągu Gazpromu podkradają systematycznie gaz, nic zań nie płacąc, ale w sumie Gazpromowi się to opłaca, bo przecież główna dostawa idzie przez Ukrainę na Zachód. A więc teraz mieliby “zamykać kurek” przez Polskę tylko na złość pani Agnieszce Łakomej, która pisze w “Gazecie”: “Gaz z Norwegii nie jest może lepszy niż rosyjski, będzie nawet droższy. Ale jest bezpieczniejszy”.
Otóż nie jest bezpieczniejszy. Nie jest bezpieczniejszy, ponieważ nie jest bezpieczna obłędna obsesja antyrosyjska i wsparta o nią polityka, w tym także polityka gospodarcza. Polska – o czym nareszcie zaczyna się pisać i mówić na głos – przez ostatnich dziesięć lat nie miała żadnych obiekcji zarówno wobec oddawania za bezcen swoich zakładów przemysłowych zachodniemu kapitałowi, jak i wobec całkowitego niemal uzależnienia swoich banków od zachodnich ośrodków decyzyjnych. Jako rekompensatę za to otrzymujemy obecnie coraz dowcipniejsze i coraz bardziej pokrętne odpowiedzi w sprawie naszego członkostwa w Unii Europejskiej. Natomiast, z drugiej strony, wiadomo, że źródeł zapaści wielu gałęzi naszej gospodarki, m.in. rolnictwa, należy się dopatrywać w załamaniu się polskiego eksportu na Wschód, do Rosji, która ostatnio, zdaniem ośrodków badających koniunktury światowe, wykazywać zaczyna ożywienie gospodarcze, a więc i większą chłonność na import. Wiadomo, że dalsza pauperyzacja całych regionów na wschodzie naszego kraju bierze się z zamknięcia “mrówczego” handlu przygranicznego ze Wschodem. Wiadomo, że restrykcje polskie wobec tej drobnej wymiany pozbawiają nas milionów dolarów. Nie ma to jednak znaczenia, ponieważ – jak słyszeliśmy, wszystko, co łączy się z Rosją i Wschodem, jest dla nas “niebezpieczne”.
A więc z pewnością tak samo niebezpieczny był także występ Teatru Bolszoj w Warszawie. No bo “Spartakus”, powstanie rzymskich niewolników? A nazwę “Spartakus” miała także komunistyczna organizacja w Niemczech. A poza tym Bolszoj, Moskwa, Bartimpex, Gudzowaty?
Lepiej trzymać się od tego z daleka. Bezpieczniej.
KTT

Wydanie: 2000, 50/2000

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy