Piętno biskupich nominacji Jana Pawła II

Piętno biskupich nominacji Jana Pawła II

Fot. Karol Porwich/East News Czestochowa , Jasna Gora 08.07.2018. XXVII Pielgrzymka Rodziny Radia Maryja na Jasna Gore. W tym roku modlitewnemu spotkaniu przyswieca haslo : " Polska miloscia wskrzeszona ". n/z Mateusz Morawiecki rozmawia z biskupem

Zmiany, do jakich doszło w Polsce po 1989 r., nie objęły Kościoła Polska w ostatnich wiekach w dużym stopniu była odcięta od procesów modernizacyjnych. Gdy Europa Zachodnia po konwulsjach związanych z wojnami religijnymi okresu reformacji weszła na drogę względnej emancypacji (bo jednak zasada cuius regio eius religio dawała ograniczoną swobodę wyboru wyznania), w Rzeczypospolitej Obojga Narodów zaczął się proces podporządkowywania życia społecznego i politycznego zwycięskiemu Kościołowi katolickiemu. Był to katolicyzm kontrreformacyjny, który z trudem tolerował obecność innych wyznań chrześcijańskich i robił wszystko, by wyznawcy innych religii (zwłaszcza judaizmu i islamu) nie zapomniali o swoim statusie drugorzędności. Hierarchowie oraz wspomagające ich zakony, szczególnie jezuici, robili wszystko, by wyjść naprzeciw oczekiwaniom Watykanu, który w krajach katolickich starał się eliminować wpływy Kościołów powstałych w wyniku reformacyjnego sprzeciwu wobec dominacji papieskiej. W praktyce oznaczało to zniszczenie całego dorobku renesansowego fermentu i całkowitą stagnację refleksji teologicznej, a nawet filozoficznej. Symbolem tego stanu rzeczy było wypędzenie z Polski braci polskich w 1658 r. pod pretekstem zdrady i kolaboracji ze szwedzkim najeźdźcą. Katolicka targowica Wydawałoby się, że polaryzacja polskiego społeczeństwa jest zjawiskiem nowym, tymczasem niechęć do kompromisu i niezdolność do wsłuchiwania się w racje oponenta są tak stare jak ludzkie dzieje, by wspomnieć biblijnego Kaina, który nie mogąc zaakceptować uprzywilejowanej (w jego odczuciu) pozycji Abla, po prostu go zamordował. To oczywiście skrajny przypadek, jednak znalazł się w Księdze Rodzaju nieprzypadkowo. Tłumaczy bowiem głęboko zakorzenioną w człowieku niechęć do bliźniego, do którego los się uśmiechnął – w naszym mniemaniu – całkiem niesłusznie. Inną przyczyną niechęci może być różnica poglądów, których nie jesteśmy w stanie obalić przy użyciu argumentów racjonalnych, więc uciekamy się do rozwiązań siłowych. Tak było z arianami – braćmi polskimi, których radykalne poglądy na temat podstawowych przeświadczeń religijnych budziły niechęć głównych wyznań chrześcijańskich w całej Europie XVI i XVII w. Jednak tylko w Polsce doszło do wypędzenia arian i usankcjonowania tej decyzji przez akt prawny. Był to groźny precedens, który wskazał możliwość politycznego rozwiązania kontrowersji religijnych, choć w argumentacji uzasadniającej banicję powoływano się na argumenty niereligijne. Tymczasem, jak to wykazał prof. Janusz Tazbir, z faktami nie miały one wiele wspólnego. „Zasadniczy trzon adherentów szwedzkich stanowili początkowo wyznawcy katolicyzmu”, pisze profesor. Za to przy rozliczeniach zdrajców – po zwycięskim odparciu Szwedów – pamiętano tylko o arianach. „Nie bardzo miał kto w obronie arian wystąpić, nienawidzono ich zaś gorąco i od dawna”, wyjaśnia Tazbir. Koszty tej wybiórczej pamięci były i są znaczne przede wszystkim dlatego, że z polskiej debaty religijnej i politycznej wyeliminowano jej najbardziej twórczy element. Jak wiemy z badań choćby Zbigniewa Ogonowskiego, to bracia polscy stanowili istotny punkt odniesienia dla takich myślicieli jak John Locke, Isaac Newton i Baruch Spinoza. Nie muszę dodawać, że myśl tej trójki filozofów określiła w dużym stopniu wiek XVII i XVIII w Europie Zachodniej, a później także w USA. Tymczasem w I Rzeczypospolitej po wypędzeniu znienawidzonych „heretyków” te poglądy nie były szczególnie pielęgnowane. Nie jest wykluczone, że właśnie rosnąca ksenofobia i megalomania narodowa okazały się jedną z przyczyn kolejnych rozbiorów i ostatecznej utraty niepodległości w 1795 r. Stało się to zresztą – o czym też niezbyt chętnie pamiętamy – „na prośbę niektórych polskich panów, w tym biskupów katolickich” (tak, uczestnikami targowicy byli głównie katolicy!). Odzyskanie niepodległości w 1918 r. nie dokonało się li tylko dzięki „katolickiej mobilizacji”, co zdają się sugerować szumne obchody stulecia. Doszło do niego głównie dzięki korzystnym okolicznościom geopolitycznym po rozpadzie porządku politycznego w rezultacie I wojny światowej. Zresztą nie tylko my byliśmy beneficjentami nowego porządku, choć trzeba zadać pytanie, czy właściwie z niego skorzystaliśmy. Bo przecież także w okresie 20-lecia międzywojennego dominujące wyznanie katolickie nie sprzyjało tolerancji wobec mniejszości narodowych, wyznających inne odłamy chrześcijaństwa bądź inne religie, tak jak licząca ponad 3 mln mniejszość żydowska. Paradoksalnie zarówno II wojna światowa, jak i przymusowa komunizacja Polski powojennej umocniły wpływy Kościoła na polskie społeczeństwo. Wojna przyniosła wyniszczenie mniejszości żydowskiej („Hitler rozwiązał kwestię żydowską”, jak powiadało wielu „prawdziwych Polaków”) i przesunięcie granic kraju na zachód, co doprowadziło do radykalnej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 43/2018

Kategorie: Opinie