Chłopcy z placu broni

Chłopcy z placu broni

Co prawda, nie ma pieniędzy na naukę, służbę zdrowia i inne usługi publiczne, ale prezydent Komorowski daje przykład całej Europie, gdzie należy lokować środki – w zbrojeniach. I apeluje do wszystkich europejskich mięczaków, aby stali się bardziej amerykańscy i za polskim przykładem przeznaczali co najmniej 2% PKB na wojsko. Kolejny raz polskie elity władzy chcą być mesjaszem Europy – skoro nie udało się nawrócić europejskich społeczeństw na chrześcijaństwo, może przynajmniej da się przeznaczyć ich budżet na amerykańskie rakiety i zaszczepić trochę niechęci do Rosji. Komu tu zabrać, aby móc zamówić amerykański złom dla armii? Może minister Szczurek, który – jak pokazują ujawnione rozmowy prezesa NBP – jest kompletnym figurantem, wymyśli jeszcze jakiś podatek ekstra? I zamiast wydać na wsparcie dla potrzebujących pomocy, państwo zabierze osobom z niższych klas kolejne grosze na walkę o bezpieczeństwo i porządek. Im więcej władza mówi o bezpieczeństwie, tym bardziej obywatele powinni się czuć zaniepokojeni i bać się władzy. Kto powstrzyma to militarne szaleństwo i padanie przed jankesami na kolana? Obywatele mogliby zrobić zrzutkę na wielką tubę wazeliny dla prezydenta Komorowskiego, premiera Tuska i wiecznie infantylnego ministra Sikorskiego. Sekta pisowska jest w tej sprawie jeszcze bardziej fanatyczna, głosząc, że tylko USA są gwarancją bezpieczeństwa Polski. A co na to lewica? Jak zwykle nic. Niedługo ludzie zapomną, jak brzmi lewicowy głos w debacie publicznej. Ale nie tylko wojsko wyciąga łapę po pieniądze z kieszeni podatników. „Jest mi po prostu wstyd za warunki, w jakich muszą pracować funkcjonariusze CBA”, mówi szef tej formacji. Szkoda, że nie jest mu wstyd za niszczenie ludziom życia przez CBA. Jednak CBA – ten bękart z niesformalizowanego związku PiS i PO (choć jego polityczni rodzice żyją osobno i wciąż się kłócą) – może liczyć na ochronę swoich twórców. Ostatnio głosami PiS i PO uratowano chwilowo skórę pierwszego szefa CBA, który widział układy i kliki wszędzie. Szczególnie wśród przeciwników politycznych. A tam, gdzie nie było prawdziwych układów, mógł je stworzyć dzięki swoim agentom. Dziś podobno nie ma IV RP, ale te praktyki trwają, bo służby muszą się czymś wykazać i uzasadnić sens swojego istnienia. Niedługo chyba Brunon K. zostanie patronem fundacji osób, którym państwo polskie pod pretekstem ochrony porządku i bezpieczeństwa zrujnowało życie. A jaki jest efekt wywalania setek milionów na zbrojenia i „interwencje pokojowe”, widać najlepiej w Iraku, w Afganistanie, w Syrii. Pax Americana stworzony na Bliskim Wschodzie przez Busha juniora rozkwita w pełni. W Iraku na dużym obszarze nastąpił powrót do szarijatu i średniowiecznych praktyk. Saddam kierujący Irakiem jawi się z tej perspektywy jako oświecony polityk, a patrząc na chaos i barbarzyństwo w Libii, można uznać Muammara Kaddafiego niemal za demokratę. Cena za iracką ropę i obsesje amerykańskich konserwatystów okazuje się wyjątkowo wysoka. Na wschodzie Europy obserwujemy kolejny akt demokratyzacji w stylu znanym wcześniej z Bliskiego Wschodu. Choć krew na Ukrainie leje się już strumieniami, polskie media mówią tylko coś o „precyzyjnej akcji antyterrorystycznej przeciwko separatystom”. Pojęcie „akcji antyterrorystycznej” po Iraku i Afganistanie już nie powinno być używane przez rozsądnych ludzi, bo jest kompletnie skompromitowane. Zresztą teraz na Ukrainie nadal się kompromituje. Ale jest to termin ze słownika „obrońców porządku” i amerykańskiej wizji ładu międzynarodowego. A ta w Polsce wciąż jest uważana za jedyną możliwą wykładnię prawdy i politycznej racji. To tak jak z pojęciem „terroryzmu”, które odnosi się zawsze do nielegalnych protestów i przemocy wykraczającej poza kontrolę państwa. Z kolei „przemoc legalna” stosowana w imię porządku (pacyfikowanie demonstracji, prowokacje policyjne, pobicia i wymuszanie zeznań w aresztach), na którą państwo ma monopol, jest w pełni uzasadniona i rozgrzeszona. Otwartą jest kwestia, jak skutecznie bronić się przed tym drugim rodzajem przemocy. Czy społeczeństwo ma prawo do samoobrony obywatelskiej? Czy akt nieposłuszeństwa obywatelskiego jest właściwą formą przeciwstawiania się państwowej przemocy i represji? Czy to już nie rozgrywa się na naszych oczach i odmowa udziału w wyborach nie jest częścią wielkiej odmowy współudziału w panującym systemie? Na razie widać przesilenie w kręgu elit władzy. Czy znów zakulisowo i bez nadzoru obywateli dokonuje się walka o władzę? Czy ci, którzy wierzyli w służby i ich kompletną kontrolę nad społeczeństwem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 26/2014

Kategorie: Felietony, Piotr Żuk
Tagi: Piotr Żuk