PiS do muzeum

PiS do muzeum

„Dbamy o artystów lepiej niż poprzednicy”, powtarza pan minister kultury Piotr Gliński. I wzdycha, że jego dbałość o pupilków nie spotyka się z wdzięcznością. Zamiast „Serdeczne Bóg zapłać”, albo przynajmniej grzecznego „Dziękujemy!”, często słyszy od nich życzenia wzorowane na przesłaniu ukraińskich obrońców Wyspy Węży. W Polsce żyje ok. 65 tys. ludzi przynależnych do kategorii artystów. Z tego ok. 5 tys. ma znane z mediów nazwiska. Może celebrycić. Na umowach o pracę zatrudnionych jest ok. 15 tys., na umowach o dzieło jakieś 30 tys., reszta zarabia w szarej strefie. Wielu osiąga wiek emerytalny. Wtedy mają swoje pięć minut w mediach. Kiedy ujawniają, jak marną dostają emeryturę. Ponieważ polscy artyści nie chcą sczeznąć młodo, w programach wyborczych Lewicy i innych formacji politycznych pojawił się postulat stworzenia dla nich funduszu emerytalnego. Jest on dyskutowany także w PiS. Ale tam trudno go zrealizować. Wyjaśnia to redaktorowi Piotrowi Zarembie pan minister Piotr Gliński w wywiadzie w „Rzeczpospolitej”: „Jak mam wytłumaczyć naszym wyborcom, że trzeba stworzyć specjalny fundusz emerytalny dla pani Jandy czy pana Seweryna? Politycznie to jest dziś nie do przeprowadzenia, bo celebryci przyznali sobie prawo do obrażania nie tylko nas, ale znacznej części polskiego społeczeństwa”. Zatem kiszkę z wodą od PiS dostaną polscy artyści. No, chyba że odetną się od tych „celebrytów”, potępią ich publicznie, wezwą, aby złożyli stosowną samokrytykę. Nieważne dla ministra jest, że Krystyna Janda i Andrzej Seweryn takiego funduszu nie potrzebują. Oboje już emerytury pobierają, nie najniższe, nadal zarabiają, nawet płacą podatki na utrzymanie pana ministra i jego dworu. Ale pan minister Gliński lubi stosować odpowiedzialność zbiorową. Jak kiedyś naziści i stalinowcy. Swoją niechęć do nie swoich artystów przenosi na całe środowisko. Dlatego cieszy się, że dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej „wymienił personel, zwłaszcza ten o korzeniach jeszcze postkomunistycznych”. A w wywiadzie dla prorządowego tygodnika „Sieci” tak szczerze diagnozuje obecną polską inteligencję: „Okupanci, wojna, później komuniści dobijali, wypychali za granicę, a i hodowali swoją bolszewicką, sowiecką i peerelowską »nową inteligencję«. Dzieci tej »nowej inteligencji« tworzą dziś dużą część elity, są salonem III RP. Oczywiście to nie jest jednorodne środowisko, są poststalinowcy, dzieci i wnuki KPP-owców, no i są liberałowie, z którymi zawarli sojusz”. I wszyscy oni pewnie nie głosują na PiS. No to jak minister polskiego państwa ma „dać” im emerytury, skoro ci niewdzięcznicy nie popierają macierzystej partii pana ministra? Może kiedy zgłodnieją, skruszeją, zameldują się u pana prezesa, to im coś z pańskiego stołu skapnie. Ważnym źródłem finansowania polskich twórców, jeszcze nie emerytów, mogłyby być platformy VOD, takie jak Netflix czy HBO. W zeszłym roku zarobiły one na polskim rynku 2,5 mld zł. Polscy twórcy dostali z tego zero złotych. Dzieje się tak, bo rząd PiS, premier Morawiecki i minister cyfryzacji Cieszyński blokują dyrektywę Unii Europejskiej, która nakazuje ściąganie honorariów dla polskich twórców od zagranicznych koncernów internetowych. Pan minister kultury Gliński werbalnie jest za tym rozwiązaniem, ale faktycznie jest „miękiszonem”, bo minister cyfryzacji kręci nim jak dzieckiem. Czy minister Cieszyński skręca przy okazji lewą kasę dla siebie, jeszcze nie wiemy. Jego udział w „aferze respiratorowej” też nie został w pełni wyjaśniony. Na pewno każdy rok zwłoki w ściąganiu honorariów to zysk dla zagranicznych koncernów i strata dla polskiej kultury. To również przykład hipokryzji PiS – gęba pełna frazesów o obronie polskiej kultury, a w praktyce dbałość o zyski zagranicznych korporacji. Ale minister Gliński ma czym się pochwalić. Zwiększył nakłady na kulturę o 100%. O ponad 100% zwiększył „liczbę instytucji współprowadzonych przez resort i liczbę pomników historii”. Zrealizował „ponad 300 inwestycji muzealnych, z największym Muzeum Historii Polski”. To muzeum jest „dwa razy większe niż »Muzeum II Wojny Światowej« stworzone przez PO”, pęcznieje z dumy pan minister. Wiele partii licytuje się teraz na pomysły, co zrobić z PiS po odsunięciu go od władzy. Czy „uwięzić”, czy „rozstrzelać”. PiS trzeba odesłać do muzeum, bo to formacja politycznych rekonstrukcji historycznych. Liderzy PiS mówią, że chcą „Warszawy według wizji prezydenta Lecha Kaczyńskiego”.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 40/2023

Kategorie: Felietony, Piotr Gadzinowski