Pisarz uchodźca w garderobie dla żebraków

Pisarz uchodźca w garderobie dla żebraków

My, (pożal się Boże) Zachód, zapraszamy pisarzy uchodźców i emigrantów na rezydencje, festiwale, do domów pracy twórczej, domów literatury, na kolacje, warsztaty, debaty. Tłumaczymy ich wiersze i prozę. Ale oczekujemy czegoś w zamian: chcemy, żeby pisarze byli przede wszystkim uchodźcami i godnie wykonywali swój obowiązek: wiarygodnie odgrywali rolę pisarza emigranta. Po pierwsze, pisarz taki musi znać się na geopolityce i dobrze wiedzieć, co się dzieje w jego kraju, naszym kraju i w ogóle – na świecie. Musi mieć wyrobione zdanie na temat oprawców, codziennie rewidować skalę ich okrucieństwa, wiedzieć, co teraz jest źródłem napięcia, znać badania analityków dotyczące gospodarki krajów opanowanych konfliktem, a także liczbę ofiar trzęsienia ziemi, orientować się, jaki jest obecnie kurs euro i jak się ma rubel oraz czy niemieckie Panzerhaubitze 2000 już trafiły na front. Pisarz uchodźca musi codziennie robić porządną prasówkę, oglądać wiadomości z notatnikiem, weryfikować treści, śledzić w społecznościówkach blogerów i polityków. Staje się rzecznikiem wszystkich uchodźców, przemawia w ich imieniu, musi nauczyć się uogólniać własne doświadczenia, bo jego doświadczenie powinno stać się dla nas czymś uniwersalnym. Pisarz uchodźca musi być chudy. Nie może przecież

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.