Dobrego imienia papieża bronią polscy hierarchowie, którzy sami mają problem z wiarygodnością 1. Uwielbiany za życia, czczony po śmierci. Tak wyglądały relacje Polaków z Janem Pawłem II. Żywiliśmy głębokie przekonanie, że papież Wojtyła mówi nie tylko do nas, ale także w naszym imieniu. On zaś naszą miłość odwzajemniał. Żył i pracował w Watykanie, zajmował się całym Kościołem, ale polskie sprawy wciąż znajdowały priorytet na jego biurku. I w jego sercu. Dlatego, jak pisano, był niekoronowanym królem Polski. A dla polskiego Kościoła był pierwszym i ostatecznym autorytetem: „Papież Wojtyła powiedział, sprawa skończona”. To przecież głos papieża i słynne słowa: „od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej” przyczyniły się do tego, że Polacy (mimo oporu wielu polskich księży) opowiedzieli się za Unią, z której dziś chce nas wyprowadzić pisowski rząd. To Jan Paweł II czuwał, by w Polsce nie dochodziły do głosu tępy nacjonalizm i ksenofobia, które obecnie z błogosławieństwem władzy podnoszą głowę. Pisał: „Charakterystyczne dla nacjonalizmu jest bowiem to, że uznaje tylko dobro własnego narodu i tylko do niego dąży, nie licząc się z prawami innych. Patriotyzm natomiast, jako miłość ojczyzny, przyznaje wszystkim innym narodom takie samo prawo jak własnemu”. I dalej: „Polskość to w gruncie rzeczy wielość i pluralizm, a nie ciasnota i zamknięcie”. Piszę o naszej niewzruszonej miłości do Jana Pawła II w czasie przeszłym. Bo dziś te relacje są chłodniejsze. Nie tylko dlatego, że papież od kilkunastu lat nie żyje. Przede wszystkim pojawia się coraz więcej znaków zapytania, jeśli chodzi o pontyfikat Polaka. Cieniem kładzie się na nim sprawa seksualnego wykorzystywania dzieci przez duchownych. Skandal, który wstrząsnął końcówką życia papieża Wojtyły, gdy ten był już bardzo chory. Dużą część społeczeństwa nurtuje teraz pytanie, ile Jan Paweł II wiedział. Czy skutecznie interweniował, by chronić dzieci? Dlaczego nigdy nie spotkał się z ofiarami przestępstw seksualnych księży? 2. Postawy Polaków wobec Jana Pawła II nie są jednolite. Mamy trzy zasadnicze grupy. Pierwsza to radykalni krytycy, którzy najchętniej przewracaliby pomniki Jana Pawła II, tak jak w Gdańsku przewrócono pomnik ks. prałata Henryka Jankowskiego. Nie ma tu miejsca na niuanse. Próbę pokazania kontekstu, ówczesnej sytuacji Kościoła i społeczeństwa. Tu głosi się wprost, że Jan Paweł II wiedział i krył pedofilów w sutannach. A to nie tylko podważa jego kanonizację, ale wprost wskazuje jego odpowiedzialność – Kościół tymczasem próbuje zdjąć ją z barków swojego świętego. I chroni go za wszelką cenę. Druga grupa to ludzie, w dużej części także katolicy, w których rodzi się wiele wątpliwości i pytań. Oni wciąż traktują Jana Pawła II jak swojego duchowego ojca. Zawdzięczają mu formację duchową i intelektualną, ale zaczynają stawiać pytania o drugie jego oblicze – do tej pory nieznane. To ludzie, którzy czują z jednej strony podziw wobec papieża Wojtyły, z drugiej mają do siebie żal, że wcześniej nie zadawali krytycznych pytań, wszak część z nich to przyjaciele Wojtyły. Dziś już jest za późno, dlatego zostaje zawód przeplatany z miłością. Ale i żal do Kościoła – szczególnie biskupów, którzy coraz częściej swoje grzechy i błędy starają się zasłaniać papieską sutanną. Grupa trzecia to bezkrytyczni obrońcy Jana Pawła II. Nie wierzą, ba, nie dopuszczają do siebie myśli, że papież Wojtyła mógł wiedzieć i zarazem, w imię dobra kościelnej instytucji, przymykać oko na pedofilię w Kościele. Nie jest tajemnicą, że papież Polak był wychowany w paradygmacie: „Kościół jest jak matka, a matki się nie krytykuje. Matki się broni”. To ludzie, którzy uważają, że atak na Jana Pawła II jest tak naprawdę atakiem na Kościół. Dlatego należy bronić jak niepodległości zarówno papieża, jak i Kościoła. Do tej kategorii niewątpliwie zaliczają się polscy duchowni, na czele z naszymi hierarchami, którzy ostatnio napisali nawet list, czytany w kościołach, biorący w obronę św. Jana Pawła II. 3. Pytanie w zasadzie brzmiało nie „czy”, ale „kiedy”. A więc kiedy polscy biskupi, w tym konkretnym przypadku Rada Stała Episkopatu, opublikują oświadczenie wyrażające protest i oburzenie wobec rzekomych ataków na Jana Pawła II. Jak nasi biskupi nie otwierali ust, by nie przywoływać nauczania papieża, gdy ten żył, tak teraz postanowili, że będą bronić jego dobrego imienia, choć – czytając ich oświadczenie – jest to w dużym stopniu obrona ich samych. Nasi
Tagi:
Andrzej Dzięga, antyklerykalizm, biskupi, Darío Castrillón Hoyos, debata publiczna, episkopat, Heiner Wilmer, Henryk Jankowski, Jan Paweł II, John Geoghan, Karol Wojtyła, kler, klerykalizm, konkordat, Kościół katolicki, kościół w polsce, ksenofobia, księża, kultura, Marcial Maciel Degollado, Marcin Gutowski, Marek Sekielski, nacjonalizm, obrońcy pedofili, pedofilia w Kościele, polityka, polska polityka, przestępstwa seksualne, Rada Stała Episkopatu Polski, relacje polsko-watykańskie, rewolucja seksualna, społeczeństwo, Stanisław Dziwisz, świeckie państwo, Tomasz Sekielski, Watykan