Chociaż w 1980 r. większość Polaków odrzucała kierowniczą rolę PZPR, nie oznaczało to zgody na istnienie systemu wielopartyjnego W latach 1980-1981 udało się przeprowadzić dwa duże badania socjologiczne dotyczące postaw, poglądów i wartości mających znaczenie dla ogółu Polaków. Pierwsze z tych badań odbyło się na jesieni 1980 r. („Polacy 80”, Warszawa 1981), czyli tuż po powstaniu NSZZ Solidarność, natomiast drugie na przełomie listopada i grudnia 1981 r., czyli tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego („Polacy 81”, Warszawa 1996). Oba badania zostały przeprowadzone przez zespół socjologów z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN pod kierownictwem prof. Władysława Adamskiego. Siłą rzeczy stosunek do nowego związku zawodowego musiał w istotny sposób wpływać na odpowiedzi respondentów. Warto przypomnieć wyniki tych badań, bo przedstawiają Polaków takimi, jakimi byli, ukazując cenione przez nich wartości i formułując istniejące potrzeby, a nie solidarnościowy stereotyp, który jest nam permanentnie aplikowany od 1989 r. Polacy 80: Entuzjazm po powstaniu Solidarności Na początku ogarnął Polaków niczym nieskrywany entuzjazm. Na pytanie o stosunek do porozumień rządu z komitetami strajkowymi 60,1% respondentów wybrało odpowiedź „zdecydowanie popieram”, a 31,6% „raczej popieram”. Jedynie 1,5% odpowiedziało „raczej nie popieram”, a 0,5% „zdecydowanie nie popieram”. Tylko trochę mniej entuzjastyczny był stosunek Polaków do samej Solidarności. Na pytanie o ocenę działalności związku 57,9% respondentów odpowiedziało „zdecydowanie popieram”, a 31,2% „raczej popieram”. Jedynie 3,3% mówiło „raczej nie popieram”, a 1,2% „zdecydowanie nie popieram”. Było to zatem trochę więcej negatywnych odpowiedzi niż w poprzednim pytaniu. W tym czasie trzy czwarte członków związku popierało bez zastrzeżeń działalność Krajowej Komisji Porozumiewawczej NSZZ Solidarność, a tylko 1,6% członków nie aprobowało poczynań tego gremium. Na pytanie, czy nowy związek będzie lepiej niż Centralna Rada Związków Zawodowych (CRZZ) bronić interesów pracowniczych, „zdecydowanie tak” mówiło 57,9%, „raczej tak” – 31,2%, jedynie 2,4% twierdziło „raczej nie”, a 0,6% – „zdecydowanie nie”. Co dla Polaków na jesieni 1980 r. było najistotniejszą sprawą do załatwienia? Ireneusz Białecki i Joanna Sikorska piszą, że najważniejsze sprawy „skupiają się w zasadzie wokół problemów materialnych i bytowych. Tak jest na wsi i w miastach. (…) Aby załatwić swoje sprawy, większość badanych rolników uważa, że potrzeba nam przede wszystkim »spokoju i porządku«, »gospodarności i dyscypliny społecznej« oraz »lepszej pracy«. W tym względzie ludność wiejska ma dość podobne poglądy do mieszkających w mieście”. Jaki model ładu społecznego był wówczas pożądany? Lena Kolarska i Andrzej Rychard tak odpowiadają: „»Polacy 80« są w większości przeciwni umocnieniu roli partii (32% zwolenników i 55,4% przeciwników), natomiast jednocześnie nieco bardziej akceptują zwiększenie kontroli władzy nad społeczeństwem (48,5% zwolenników i 43,1% przeciwników)”. Warto przez chwilę zatrzymać się nad ujawnioną przez socjologów ówczesną aprobatą dla silnej władzy, której towarzyszy odrzucenie rządów PZPR. Bo czyż nie oznaczało to, że już pod koniec 1980 r. większość Polaków byłaby w stanie zaakceptować niepartyjny autorytaryzm pod warunkiem, że rządzącym udałoby się nie tylko utrzymać spokój społeczny, ale również zaspokoić potrzeby materialne rządzonych? Nie chcę powiedzieć, że już wtedy zapaliło się zielone światło dla gen. Wojciecha Jaruzelskiego, ale niewątpliwie zaczynał się rodzić klimat społeczny dla jego przyszłej polityki. Szczególnie dobrze widać to w dłuższej perspektywie czasowej. Jest jeszcze jedna dość zdumiewająca informacja zawarta w prezentowanych badaniach. Otóż okazało się, że „członków PZPR cechuje raczej nieegalitarystyczna orientacja w porównaniu z resztą społeczeństwa. Członkowie PZPR stosunkowo najsłabiej popierają zapewnienie wszystkim mniej więcej równych dochodów. (…) Również najsłabiej akcentują zasadę pełnego zatrudnienia. (…) ze względu na swą specyficzną pozycję w ekonomice, PZPR zamiast roli strażnika ideałów egalitaryzmu, pełniła dotychczas funkcję mobilizatora wydajności”. Odmienne cechy wykazywali członkowie NSZZ Solidarność. Czyżby taki stan był efektem dokonującej się odgórnie już od połowy lat 50. dekomunizacji Polski, gdzie ideały lewicowe z egalitaryzmem na czele utrzymywały się jeszcze wśród szerokich mas i części opozycji, ale zanikły już wśród warstwy panującej i w jej zapleczu? Nie da się wykluczyć takiej możliwości. Jeszcze inaczej mówiąc, warstwa panująca w PRL nie potrzebowała już










