Polska stanie się państwem bezprawia

Polska stanie się państwem bezprawia

Wszędzie, gdzie PiS przejęło władzę, dokonano czystek personalnych. To samo będzie w sądach

Włodzimierz Cimoszewicz

Panie marszałku, panie premierze, na biurku prezydenta Dudy leżą dwie ustawy dotyczące sądownictwa – jedna o Krajowej Radzie Sądownictwa, druga o ustroju sądów powszechnych. Gdy rozmawiamy, Senat jeszcze nie przesłał prezydentowi trzeciej – o Sądzie Najwyższym. Ale wszyscy wiemy, co ona zmienia, jakie są w niej zapisy. Jakim państwem stanie się Polska, gdy prezydent podpisze te ustawy?
– Dopełniony zostanie ciąg działań PiS niszczących praworządność naszego kraju. Polska stanie się państwem bezprawia.

To znaczy?
– Prawo będzie stosowane wybiórczo, gdy pasuje to rządzącym, tak jak to było z publikowaniem wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Przyjmowane nowe przepisy często będą niekonstytucyjne i nikt tego nie sprawdzi. Władza będzie uzurpowała sobie nowe kompetencje, a prawa i wolności będą pod różnymi pretekstami ograniczane lub znoszone. Raz rzekomą przyczyną będzie bezpieczeństwo, kiedy indziej moralność, wartości chrześcijańskie, prawo natury itd. Do tej pory bezprawie było dziełem władzy wykonawczej, czyli prezydenta i rządu, oraz ustawodawczej. Likwidacja niezależności sądownictwa wyeliminuje ostatni bastion obrony przed bezprawiem. Wszędzie, gdzie PiS przejęło władzę i kontrolę, dokonane zostały czystki personalne. To samo stanie się w sądach.

Sędziowie będą ulegli wobec PiS? Przecież nie wszyscy! Jak więc pisowcy to przeprowadzą?
– Znajdą garstkę oportunistów i karierowiczów, poszczują młodych na starszych i szybko opanują kilka sądów, zapewniając sobie wpływ na wyroki. Polska dołączy w ten sposób do Rosji i Białorusi.

Czy to jeszcze będzie demokracja?
– Można sobie wyobrazić rządy prawa bez demokracji, ale nie demokrację bez rządów prawa. Pozostanie atrapa, natomiast prawa i wolności obywateli będą igraszką w rękach kamuflowanej dyktatury.

Co będzie mógł zrobić Kaczyński, mając taką władzę? Unieważnić wybory?
– Wprost przeciwnie, obsadzając Sąd Najwyższy swoimi nominatami, będzie mógł fałszować wybory i zatwierdzać ich wyniki.

Jak to może wyglądać w praktyce?
– Trudno będzie im fałszować wybory na masową skalę w komisjach. Ale jeśli zrealizują już ogłoszony pomysł powoływania dodatkowych komisji do liczenia głosów następnego dnia po wyborach, to jedynym ich celem będzie majstrowanie w nocy przy urnach i partyjna kontrola liczenia. Jeżeli wprowadzą głosowanie internetowe, fałszerstwo będzie stuprocentowo pewne. Już mówią, że aby zagwarantować uczciwe wybory, trzeba zmienić Państwową Komisję Wyborczą. Dzisiaj są w niej sędziowie i to pisowców uwiera. Wsadzą swoje marionetki i nie tylko będą fałszować wyniki, ale jeszcze oskarżą partie opozycyjne o nieprawidłowości w finansowaniu kampanii i odbiorą finansowanie z budżetu.

Jednocześnie wiele głosów wskazuje, że wymiar sprawiedliwości potrzebował reform, że sam nie był w stanie zmieniać się na lepsze. Że było tam sporo patologii. Może więc trzeba tą strukturą wstrząsnąć?
– To prawda, że można mieć wiele uwag do sprawności sądów, poziomu orzekania, właściwego rozumienia własnej roli przez niektórych sędziów itd. Ale dobrze by było, żeby operacji mózgu nie robił mechanik samochodowy, a poprawy wymiaru sprawiedliwości nie podejmował się niedouczony magister prawa Z. do spółki z magistrem politologii. Poziom intelektualny obecnego kierownictwa resortu sprawiedliwości jest nie mniej zawstydzający niż ich partyjniactwo. Proszę mi wierzyć, że takie zadanie wymaga najwyższych kompetencji oraz współdziałania z nauką i sędziami. Chodzi o treść prawa, rodzaj obowiązujących procedur, poziom wykształcenia sędziów i system permanentnego dokształcania, o organizację sądów, ich wyposażenie i wiele innych kwestii.

Nie ma tu miejsca na wykład, więc ograniczę się do jednego przykładu. Kiedyś odwiedziłem sąd w USA. Sędzia miał na wokandzie tego dnia ponad 70 spraw. Najdłuższa, o zabójstwo, trwała może 12 minut. Ponieważ oskarżony przyznał się, nie powoływano ławy przysięgłych, sędzia zaakceptował karę zaproponowaną przez prokuratora działającego w porozumieniu z obrońcą. Rzecz w tym, że w procesie karnym w USA sędzia – w odróżnieniu od polskiego kolegi – nie musi przeprowadzać całego postępowania dowodowego i szukać tzw. prawdy materialnej. Tam dominuje podejście pragmatyczne. Trzeba by więc zacząć od odpowiedzi na pytanie, czy chcemy tego, czy nie. W poprzedniej kadencji parlamentu zmieniono Kodeks postępowania karnego, upraszczając procedurę. PiS natychmiast to zmieniło.

OK, wiemy zatem, że trzeba poprawić działanie sądów. Czy rządząca większość, politycy PiS, do tego się nadaje?
– Nie. To kłamcy, oportuniści i durnie. Mogą tylko niszczyć.

Oni twierdzą, że do tej pory sądy były platformerskie.
– Nie. Nie były platformerskie, ale wiele może się stać pisowskimi.

Jak więc oceniać tę nową ustawę o Sądzie Najwyższym?
– To przykład bezczelnego bezprawia. Narusza ona konstytucję; sposób potraktowania obecnych sędziów, żywcem przejęty z początków III Rzeszy, ma służyć zastraszaniu sędziów i adwokatów. Reszta zmian jest nieistotna. Chodzi właśnie o czystkę personalną i przejęcie kontroli nad orzecznictwem Sądu Najwyższego.

Jak pan sądzi, gdy ustawy trafią do prezydenta, zadrży mu ręka?
– Powinna, zwłaszcza gdyby wyjrzał przez okno albo obejrzał jakąś inną telewizję niż partyjną, pisowską. Takiego sprzeciwu obywateli nie było od dawna. Ale on wyjechał do Juraty, żeby nie ulec pokusie myślenia.

Ma sytuację wymagającą charakteru i pewnej odwagi. Kogo lub czego boi się bardziej – prezesa Kaczyńskiego, Trybunału Stanu czy oceny historii?
– Oczywiście, że szefa tego politycznego gangu! Czystka w Sądzie Najwyższym jest im potrzebna także dlatego, że pierwszy prezes SN jest przewodniczącym Trybunału Stanu. Jakaś ich Przyłębska bis z sześcioletnią kadencją to nadzieja na spokój. O historii myślą tylko wstecz, a nie do przodu.

Andrzej Duda nie ma ambicji stanąć do walki o przywództwo na prawicy po odejściu Kaczyńskiego na emeryturę?
– Być może, ale Kaczyński żyje i nie wydaje mi się, żeby z własnej inicjatywy wybierał się na emeryturę. To mało popularne wśród dyktatorów.

Jak na zmiany w Polsce zareaguje Europa?
– Wszystko wskazuje na to, że ostro. Miarą kompromitacji i upodlenia Polski przez PiS będzie wiszenie u klamki Orbána w nadziei, że zablokuje on sankcje polityczne. Ale Orbán nie pomoże, gdy dojdzie do planowania kolejnej perspektywy finansowej. Politycy państw płatników netto byliby durniami, dając Polsce tyle, ile dotychczas, skoro pisowski gang pokazuje im gest Kozakiewicza. I nie ma co wspominać o totalnym załamaniu pozycji Polski w Europie. Już jesteśmy trędowatym dziadem proszalnym.

Zmiany w sytuacji sądów, podporządkowanie ich władzy wykonawczej, to naruszenie kryteriów kopenhaskich, czyli podstawowych wartości konstytuujących Unię.
– Oczywiście. Dzisiaj nie przyjęto by nas do Unii. To jest poza dyskusją. Pamiętajmy też o wcześniejszych wyczynach PiS w kwestii mediów publicznych, ustaw o inwigilacji, prokuraturze, Trybunale Konstytucyjnym itd.

Czy Kaczyński jest świadomy, że wypycha Polskę z Unii? Dlaczego to robi?
– Tego nie wiem. Jego ostatnie wyskoki, w tym szaleńczy popis chamstwa, agresji i paranoi w Sejmie, każe poważnie się zadumać nad stanem jego zdrowia psychicznego. Pewne jest, że oczywiste unicestwianie zasad i fundamentów demokratycznego państwa prawa stawia nas poza Wspólnotą. Wyrzucić nas nie mogą, ale traktować per noga – tak. Być może pewnego dnia Kaczyński zacznie szczuć Polaków na niedobrą Unię. Jak widać, durniów u nas nie brakuje, więc kogoś może w ten sposób pozyskać.

Co w takiej sytuacji możemy zrobić my, obywatele? Dziesiątki tysięcy wyszły na ulice, by zaprotestować. Ale co z tego? Kto się boi krzyków? Sprawa demokracji jest stracona?
– Broń Boże! To byłby najgorszy możliwy błąd. Widać przecież, że wielu ludzi z rosnącą determinacją chce bronić demokracji, konstytucji i wolności. Nieważne, że rządzący gang próbuje to bagatelizować i obelżywie zniesławiać protestujących. Problemem jest raczej to, że wciąż tak wielu woli darmową kaszankę i pół litra niż wolność. Jednak buta, agresja, chamstwo i czasem kosmiczna głupota rządzących będą napędzały protesty. Cierpliwości. Bywało gorzej.

Wydanie: 2017, 30/2017

Kategorie: Wywiady

Komentarze

  1. Miroslaw Kazmierczak
    Miroslaw Kazmierczak 25 lipca, 2017, 06:36

    Cimoszewiczu, ktory odszedles z polityki w podejrzanych okolicznosciach dla wlasnego dobra, powrociles do niej natychmiast, jak tylko nowe wladze zaczely sie przygladac przekretom.Pomylil ci sie czas (przyszly z przeszlym).Bezprawie to bylo i jest nadal, a teraz trzeba to zmienic.Wiec nie kombinuj jak do tego nie dopuscic.

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. Anonim
    Anonim 26 lipca, 2017, 16:18

    gdzie byli wszyscy protestujący jak prywatyzowali w warszawie jak zabili kobiete bo protestowala,

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Ewa
      Ewa 30 lipca, 2017, 12:37

      i jednostkowa historia usprawiedliwia likwidację praworządności i demokracji?
      Idąc tym tokiem myślenia = należy zlikwidować religię, bo niektórzy biskupi to pedofile?

      Odpowiedz na ten komentarz
  3. Andrzej z Warszawy
    Andrzej z Warszawy 13 października, 2017, 11:02

    Drodzy Państwo! Przestańcie panikować, robić ludziom wodę z mózgu i kłamać bezczelnie. Wszyscy widzimy, że dotychczasowe elitarne grupy interesów robią co mogą aby wstrzymać postęp i demokratyczne przemiany na wszystkich frontach. Wyliczanki specjalistów w rodzaju Pana Cimoszewicza nikogo już nie przekonają. Przestańcie już bronić tego czego się obronić nie da. Żegnaj „matuszko komuno” na wszystkich frontach!

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy