Polski Październik ‘56

Polski Październik ‘56

Gomułkę poparli naród, prymas i… Wolna Europa

Gdyby przeprowadzić sondę, nie tylko wśród historyków, jakie wydarzenie w ostatnim stuleciu należy zaliczyć do najważniejszych w dziejach Polski, Październik ‘56 z pewnością znalazłby się na czołowym miejscu. A gdyby zapytano o czasy PRL, wielu respondentów uznałoby to wydarzenie za najważniejsze. Konsekwencje październikowych przemian wykraczały bowiem daleko poza zmiany w elitach rządzących. Nie były one, jak prezentują to prawicowi publicyści i historycy IPN, rozgrywką między „komuszymi frakcjami”. Przełom Października ‘56, jego przebieg, był logiczną konsekwencją wydarzeń na arenie międzynarodowej oraz zachowania władz, społeczeństwa i hierarchów Kościoła katolickiego. W jego wyniku Polska Ludowa nigdy już nie była taka jak w czasach stalinowskich.

Kryzys zimnej wojny

W 1952 r. pojawiły się rysy na powojennym układzie sił w świecie. Stany Zjednoczone przestały jako jedyne posiadać broń nuklearną. W tej sytuacji perspektywa bezpośredniej konfrontacji zbrojnej USA i ZSRR coraz bardziej się oddalała. Coraz większym kłopotem dla obu mocarstw stawała się wojna koreańska, dynamizował się proces dekolonizacji, potężniał Trzeci Świat.

Oczywiście dla Polski najważniejsze były te zmiany na arenie międzynarodowej, które dotyczyły Związku Radzieckiego. Po kilku latach zimnej wojny ZSRR znalazł się w poważnych kłopotach zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych. Radziecka gospodarka była mało wydajna, rolnictwo kołchozowe nie produkowało wystarczająco dużo żywności, coraz bardziej zacofany przemysł nie nadążał za potrzebami konsumpcyjnymi. Wciąż silnie odczuwano demograficzne i gospodarcze skutki strat wojennych.

Część radzieckiego establishmentu rozumiała, że kraj potrzebuje reform i dalsze utrzymywanie stalinowskiego modelu państwa pogrąża ZSRR w kryzysie. Na to nakładała się walka o sukcesję po Stalinie. Planowane reformy zagrażały różnym grupom interesów, wywoływały opór konserwatywnie nastawionej części partii i aparatu władzy. Referat Chruszczowa „O kulcie jednostki i jego następstwach” wygłoszony w lutym 1956 r. na zamkniętym posiedzeniu XX Zjazdu Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, demaskujący głównie stalinowskie bezprawie wobec elit władzy, miał na celu osłabienie tego oporu. Chruszczowowska destalinizacja osłabiła kontrolę Związku Radzieckiego nad państwami satelickimi. Rozpoczynał się trwający kilka dziesięcioleci proces stopniowego uniezależniania się państw bloku radzieckiego, ale w 1956 r. na osłabieniu imperium najwięcej skorzystała sojusznicza Chińska Republika Ludowa, a z państw zależnych – PRL.

W Polsce proces destalinizacji nie rozpoczął się dopiero po referacie Chruszczowa, miał własną specyfikę. Jak napisał prof. Andrzej Werblan: „Na tle innych krajów regionu była to swoista anomalia. Wszystkie kryzysy polityczne w Polsce Ludowej miały dwie części składowe: oddolną – masowe odruchy buntu lub sprzeciwu oraz odgórną – walki wewnętrzne w rządzącej partii. Charakterystyczną właściwością kryzysu lat 1954-1957, z kulminacją w październiku 1956 r., była wiodąca rola tej wewnątrzpartyjnej komponenty, zwłaszcza w pierwszej, inicjatywnej fazie. W wyniku fermentu politycznego w PZPR, ściślej mówiąc – w jej centralnym aktywie, już w drugiej połowie 1954 r. zaczęła się formować wewnątrzpartyjna opozycja, która inicjowała proces przemian, pobudzała i wciągała doń najpierw związane z partią środowiska młodzieżowe i inteligenckie, a na ostatku i z wielką ostrożnością, również robotnicze”.

Dwie frakcje

Podobnie jak w innych krajach bloku wschodniego w rządzącej partii wyłoniły się dwie frakcje – zachowawcza i reformatorska, a w relacji do Związku Radzieckiego – serwilistyczna i emancypacyjna. Później, już w roku 1956, nazwano je natolińską (jej członkowie spotykali się w pałacu w Natolinie) i puławską (część jej członków mieszkała w okolicach ul. Puławskiej). Natolińczycy uważali, że system socjalizmu był i jest w porządku, zawinili tylko ludzie, którzy sprzeniewierzyli się zasadom systemu, i należy ich rozliczyć oraz surowo ukarać. Stalinizm uznawali za wymysł wroga socjalizmu, a w Polsce realizowała go rządząca „trójka” – Bolesław Bierut, Jakub Berman, Hilary Minc i ich otoczenie. W ocenie Moskwy natolińczycy uchodzili za „zdrową siłę” partii i mogli liczyć na jej poparcie.

Puławianie, z racji zajmowanych stanowisk partyjnych i rządowych obciążeni większą odpowiedzialnością za stalinizm niż natolińczycy, dostrzegali potrzebę przeprowadzenia pewnej demokratyzacji i większego uniezależnienia się od ZSRR. Sądzili, że wystarczy zdemokratyzować stosunki wewnątrz partii, wprowadzić wybieralność jej władz i ich odpowiedzialność przed szeregowymi członkami, aby zapobiec oligarchicznej lub personalnej dyktaturze. Nadal bliski im był dogmat „dyktatury proletariatu” realizowanej przez autorytarne rządy partii. Jednocześnie opowiadali się za znacznym poszerzeniem swobody wypowiedzi i gwarancjami prawnymi zabezpieczającymi przed samowolą bezpieki. Byli zwolennikami samorządu robotniczego w zakładach i wprowadzenia elementów gry rynkowej w gospodarce, szczególnie w odniesieniu do towarów konsumpcyjnych. Wskazywali też konieczność zliberalizowania polityki kulturalnej i naukowej, ograniczenia w nich cenzury. Byli przeciwnikami izolowania się Polski, pragnęli znacznego otwarcia na świat oraz większego uczestnictwa Polaków w organizacjach międzynarodowych.

pazdziernik_adwords

W obu frakcjach skupiali się prawie wyłącznie byli członkowie KPP. Natolińczycy częściej wywodzili się ze środowisk robotniczych i chłopskich, puławianie – z inteligencji i drobnego handlu. Prominentni natolińczycy to: Wiktor Kłosiewicz – przewodniczący Centralnej Rady Związków Zawodowych, Kazimierz Mijal, Kazimierz Witaszewski, Zenon Nowak – członkowie rządu, Stanisław Pawlak, Władysław Kruczek – sekretarze komitetów wojewódzkich PZPR. Najważniejsi puławianie to: Leon Kasman – redaktor naczelny „Trybuny Ludu”, Romana Granas – szefowa Centralnej Szkoły Partyjnej, Stefan Staszewski – I sekretarz Warszawskiego Komitetu Wojewódzkiego PZPR, Stefan Wierbłowski – sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. W Biurze Politycznym Komitetu Centralnego frakcji natolińskiej patronował Aleksander Zawadzki, puławskiej zaś – Roman Zambrowski. Z puławianami sympatyzowali Edward Ochab, a także byli pepeesowcy – Józef Cyrankiewicz i Adam Rapacki.

Jak twierdzi prof. Werblan, „specyfika Polski polegała na tym, że frakcja reformatorska osiągnęła przewagę w centralnym partyjnym establishmencie. Od końca 1954 r. zdobyła znaczący wpływ na politykę i decyzje personalne. Wymusiła na ociągającym się bierutowskim kierownictwie podjęcie walki z bezprawiem i demontaż najbardziej odpowiedzialnych za to agend MSW. Zainicjowała i wsparła liberalizację polityki kulturalnej, do walki o odnowę zachęciła ruch młodzieżowy i jego pisma. W kryzysie 1956 r. zawarła przymierze z Gomułką, walnie przyczyniając się do jego sukcesu”.

Wbrew temu, co głoszą prawicowi publicyści i historycy IPN, walka z bezprawiem bezpieki nie zaczęła się dopiero wtedy, gdy Radio Wolna Europa rozpoczęło nadawanie audycji z udziałem płk. Józefa Światły, byłego wicedyrektora w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, który w listopadzie 1953 r. uciekł do Berlina Zachodniego. Usuwanie odpowiedzialnych za bezprawie funkcjonariuszy z informacji wojskowej i aparatu bezpieczeństwa rozpoczęło się latem 1953 r. Gdy we wrześniu 1954 r. RWE wyemitowało pierwszą audycję z jego udziałem, czystki w bezpiece były już bardzo zaawansowane. Szefowie informacji – gen. Dymitr Wozniesienski i płk Antoni Skulbaszewski siedzieli w radzieckim więzieniu, a płk Józef Różański w polskim, szykowały się kolejne aresztowania. Z więzień natomiast wychodzili skazani na mocy stalinowskich wyroków więźniowie polityczni (w tym Gomułka), byli akowcy, zaczął się proces ich rehabilitacji.

Między Czerwcem a Październikiem

Część historyków uważa, że bez poznańskiego Czerwca nie byłoby wydarzeń z jesieni 1956 r. albo nie nastąpiłyby one tak szybko. „Nie można powiedzieć autorytatywnie, że Czerwiec był bezpośrednim sprawcą Października – mówił dr Łukasz Jastrząb na konferencji „Przełom Października ’56”, zorganizowanej przez redakcję PRZEGLĄDU i Fundację im. Róży Luksemburg. – Można się pokusić o tezę, że poznański Czerwiec był zjawiskiem niezależnym, wywołanym przede wszystkim przez czynniki ekonomiczne, które miały podłoże w prowadzonej w latach 50. polityce. Strajk poznańskich robotników nie był taktyczną rozgrywką jakichś sił politycznych, nie był również prowokacją radziecką czy którejś z frakcji”.

Czerwcowy protest był reakcją na złe zarządzanie, fatalną dystrybucję, centralne planowanie. W Poznaniu jak w soczewce skupiła się cała patologia ówczesnego systemu gospodarczego i ta bańka pękła 28 czerwca 1956 r., kiedy robotnicy wyszli na ulice, niosąc hasła głównie ekonomiczne. Nawet gdy na transparentach pojawiały się treści polityczne, nie były one takie jak na wiecach październikowych. Poznańscy robotnicy nie skandowali haseł progomułkowskich, a ich wystąpienia nie były skutkiem referatu Nikity Chruszczowa.

Poznański Czerwiec i Październik – te dwa wydarzenia dojrzewały niezależnie od siebie. Miały to samo źródło – okres stalinowski, ale każde z nich szło swoim torem. Podstawy Czerwca ’56 były czysto gospodarcze, do Października dołożyć należy jeszcze sprawy zmian politycznych w kręgach władzy. W zasadzie już wiosną 1956 r., kiedy Władysław Gomułka zaczął aktywnie działać, wiadomo było, że prędzej czy później wróci do władzy. Edward Ochab traktowany był – również przez Moskwę – jako sekretarz przejściowy. Oczywiście poznański Czerwiec zaskoczył i zszokował elity władzy. Był to pierwszy i jedyny w Polsce Ludowej protest o takiej sile, skali, gwałtowności przebiegu i o największej liczbie ofiar śmiertelnych.

Poznański Czerwiec nie przyśpieszył wydarzeń październikowych, nie był ich bezpośrednią przyczyną, był elementem głębokich zmian systemowych, pokazał prawdziwe oblicze gospodarki socjalistycznej – pełnej absurdów i błędów. Był jednym z elementów przemian, ale nie przesądzał wprost o wydarzeniach z jesieni 1956 r. Władza w czerwcu spanikowała, ale chwilowo, ponieważ zajścia zostały stłumione w ciągu kilku godzin. W tle był już Władysław Gomułka i nadchodzący Październik, proces, którego wydarzenia poznańskie nie mogły w żaden sposób zatrzymać.

Niezapowiedziana wizyta

Wczesną jesienią 1956 r. rosła temperatura dyskusji na zebraniach partyjnych, często otwartych. Oddolny ferment spotykał się z działaniami reformatorów, którzy zostali wzmocnieni powrotem Władysława Gomułki na stanowisko I sekretarza partii. Zaplanowane na 19 października obrady VIII Plenum KC PZPR spotkały się ogromnym zainteresowaniem Polaków. Wręcz powszechne stało się poparcie dla zmian utożsamianych z nazwiskiem Gomułki.

Zapowiedź głębokich przemian w partii i państwie zaniepokoiła przywódców radzieckich, którzy bez zapowiedzi przylecieli do Warszawy z żądaniem wstrzymania zmian, także personalnych. Na to członkowie Biura Politycznego KC PZPR nie chcieli się zgodzić. Szczegóły ich oraz Władysława Gomułki rozmowy z Chruszczowem i delegacją radziecką, w wielu miejscach dość dramatyczne, przez długi czas pozostawały nieznane. Dopiero niespełna 10 lat temu opublikowano w Moskwie dość wierny protokół sporządzony przez syna Feliksa Dzierżyńskiego, który jako tłumacz towarzyszył Rosjanom. Choć rozmowy trwały, w stronę Warszawy ruszyły wojska radzieckie. Wieści o tym elektryzowały Polaków. Przekazywano sobie różnego rodzaju informacje, nierzadko nieprawdziwe, jak choćby te o budowie barykad na obrzeżach stolicy. Wielu oficerów i żołnierzy stacjonujących w niej jednostkach wojskowych głośno mówiło o konieczności obrony Warszawy. A to oznaczało liczne, trudne do przewidzenia ofiary.

Chruszczow opuszczał Warszawę, nie akceptując tego, co się działo nad Wisłą. Wydał jedynie polecenie wstrzymania marszu wojsk radzieckich w odległości dużo mniejszej niż 100 km od stolicy. Dopiero kiedy wrócił do Moskwy, zapoznał się ze stanowiskiem Chin sprzeciwiającym się radzieckiej interwencji zbrojnej i kiedy doszedł do wniosku, że nowe kierownictwo PZPR z Gomułką na czele gwarantuje spokój i ma bardzo szerokie poparcie wśród Polaków, 24 października wydał z Kremla rozkaz powrotu wojsk radzieckich do baz. O swojej decyzji powiadomił w telefonicznej rozmowie Gomułkę pracującego właśnie nad przemówieniem, które miał wygłosić na wiecu na placu Defilad.

24 października na placu przed Pałacem Kultury i Nauki zebrał się kilkusettysięczny tłum. Według różnych źródeł w wiecu uczestniczyło od 350 tys. do niemal miliona osób wyrażających poparcie dla Gomułki i przemian. Na kierownictwie KPZR musiało to zrobić wrażenie. Tym bardziej że napływały informacje o wiecach poparcia organizowanych także w innych miastach. Przepełnione nadzieją społeczeństwo wykazało się przy tym dużą odpowiedzialnością. Polacy nie dali się ponieść emocjom, nie podjęli działań, które wykorzystałaby Moskwa. Ta rozwaga pozwoliła uniknąć ogromnego rozlewu krwi, do jakiego w tych samych dniach października 1956 r. dochodziło na Węgrzech.

Poparcie Wyszyńskiego

Niewątpliwie wpływ na zachowanie społeczeństwa miało też stanowisko biskupów. Jedną z pierwszych decyzji nowo wybranego I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki było uwolnienie kard. Stefana Wyszyńskiego. Postawa prymasa i innych hierarchów aprobujących, a wręcz popierających październikowy przełom dowodziła, że biskupi rozumieją powagę sytuacji. Mało tego, kardynał Wyszyński udzielił Gomułce poparcia w wyborach do Sejmu w 1957 r. I kierował się nie wdzięcznością za uwolnienie, lecz przekonaniem, że przemiany, za którymi stoi nowy I sekretarz KC, są w interesie narodu. – Październik ’56 pozwolił wejść na drogę nowych stosunków państwo-Kościół – mówił na konferencji PRZEGLĄDU i Fundacji im. Róży Luksemburg prof. Andrzej Friszke. – I choć te dobre stosunki załamały się po pół roku, to nie było już powrotu do tego, co było przed Październikiem. Nigdy potem państwo nie wkraczało tak brutalnie w życie Kościoła, nigdy już księża nie byli poddani takim represjom jak w okresie stalinizmu.

Październik ’56 przyniósł nie tylko zmiany w relacjach Warszawa-Moskwa czy państwo-Kościół. Wiele dał zwykłym Polakom, przede wszystkim w sferze społecznej – co podkreślał prof. Dariusz Jarosz. Niezwykle ważnym skutkiem przełomu dla codzienności Polaków było zmniejszenie strachu przed władzą i poparcie dla niej wyrażające się chociażby w liczbie listów do KC PZPR. O ile w 1956 r. do KC napłynęło prawie 26 tys. listów od osób prywatnych, o tyle w roku 1957 już ponad 160 tys., a duża ich część to tzw. listy społeczno-polityczne – nie indywidualne skargi, ale propozycje naprawy państwa.

Pozytywne zmiany i skalę społecznego poparcia dostrzeżono też na Zachodzie. Jan Nowak-Jeziorański w Monachium wymógł na amerykańskich mocodawcach zmianę kursu Radia Wolna Europa. Zaniechał ataków na „reżim komunistyczny”, relacjonował i komentował wydarzenia z przychylnym obiektywizmem.

Mniej ideologii, więcej pragmatyzmu

Październikowe przemiany odczuwalnie wpłynęły na stosunki pracy i płace w gospodarce uspołecznionej. Zarobki w tym sektorze wzrosły o 22% w porównaniu z okresem stalinowskim. W zakładach pracy wprowadzono rady pracownicze, kobiety odsunięto od ciężkich prac, np. w budownictwie czy przemyśle metalowym. Dla rolników zasadniczą sprawą było odrzucenie przymusowej kolektywizacji wsi.

Przełom Października ’56 to też czas odradzania się ruchu społecznego. Powstały nie tylko Kluby Inteligencji Katolickiej, ale i kluby inteligencji często o lewicowych zapatrywaniach. O ile w pięcioleciu 1951-1956 zarejestrowano zaledwie 67 stowarzyszeń, o tyle w latach 1957-1958 – już 296. I nie były to wszystkie organizacje. Wiele spontanicznie utworzonych stowarzyszeń nie dopełniło obowiązku rejestracji. Tylko na przełomie 1956 i 1957 r. miało ich być, według MSW, 143. Do ZBoWiD zaczęli wstępować żołnierze Armii Krajowej, w niektórych oddziałach związku stanowili wręcz grupę liczniejszą niż kombatanci lewicowych formacji powstańczo-wojskowych, znaleźli się też w kierownictwie organizacji kombatanckiej.

Z destalinizacją nierozerwalnie wiąże się agonia Związku Młodzieży Polskiej. To na jego gruzach powstały nowe organizacje młodzieżowe – Związek Młodzieży Socjalistycznej, Związek Młodzieży Wiejskiej, Koła Młodzieży Wojskowej. Odrodził się Związek Harcerstwa Polskiego, który wyzwolił się ze struktury ZMP i wrócił w znacznym stopniu do tradycji skautowskiej, dawnej symboliki i stopni.

Prof. Andrzej Paczkowski uważa, że Październik ’56 był końcem destalinizacji. Trudno się zgodzić z taką opinią. Proces ten trwał, choćby w sądownictwie. Pierwsza kobieta na ministerialnym stołku, Zofia Wasilkowska, nawet w krótkim okresie swoich rządów po Październiku ‘56 dokonała ogromnych zmian w aparacie wymiaru sprawiedliwości, zapoczątkowała nowe regulacje prawne, które kilkanaście lat później wykorzystywali adwokaci broniący w procesach politycznych Karola Modzelewskiego czy Jacka Kuronia.

Zmiany następowały też w polskiej kulturze. Nie tylko odrzucono socrealizm (oznaki tego zauważalne były już wcześniej), ale też ludzie pióra, pędzla, filmu cieszyli się większą swobodą artystyczną. Wyższe też były nakłady na sztukę, co zaowocowało powstaniem wielu wybitnych, nagradzanych za granicą dzieł. W nauce zmiany były tak wielkie, że przez niektórych lata 1956–1968 uważane są za okres największej jej świetności. Dorobek polskich naukowców, szczególnie w naukach społecznych i humanistycznych, zyskał ogromne uznanie w świecie. Także w mediach – choć w wielu redakcjach w 1957 r. zmieniono ich kierownictwa na posłuszniejsze władzy – zakres swobody wypowiedzi dziennikarskich był bez porównania większy niż w latach stalinowskich.

15 listopada 1956 r. na rozmowy do Moskwy udała się pociągiem delegacja z Władysławem Gomułką. Z tą wizytą wiązano wiele nadziei, ale i obaw, by nie skończyła się jak wyjazd Bolesława Bieruta na XX Zjazd KPZR, o którym powszechnie mówiono: „pojechał w futerku, wrócił w kuferku”. Polskim przywódcom udało się w Moskwie urealnić rozliczenia handlowe z sąsiadem. Umorzono zadłużenie Polski według stanu z 1 listopada, ZSRR zgodził na o repatriację 30 tys. Polaków z ZSRR oraz uzgodniono status wojsk radzieckich w Polsce. Na trasie powrotu z Moskwy na każdej stacji polską delegację witały tłumy. W archiwum Polskiego Radia są taśmy z tych powitań. – Kochamy was za to, że jesteście odważni. Nikogo tak nie witaliśmy jak was, towarzyszu Wiesławie – można usłyszeć z zapisu powitania na dworcu w Terespolu. Panował entuzjazm, radość i wszechogarniające zaufanie, że stalinizm już nie wróci. Co też się stało.

Po Październiku ’56 ideologia straciła na znaczeniu, jej miejsce coraz śmielej zajmował pragmatyzm rządzących. Październikowy przełom przerodził się w niepisaną umowę społeczeństwa z władzą, która odrzuciła stalinowską politykę wyrażającą się „wychowaniem nowego obywatela” i przyjęła zasadę niewtrącania się w życie prywatne obywateli. I tej swoistej umowy trzymała się do końca 1989 r.


Konferencja „Przełom Października ‘56”
W tekście wykorzystałem główne tezy referatów wygłoszonych na konferencji „Przełom Października ‘56”, zorganizowanej przez PRZEGLĄD i Fundację im. Róży Luksemburg w 60. rocznicę tych wydarzeń. W trakcie konferencji referaty wygłosili profesorowie: Andrzej Werblan, Andrzej Friszke, Andrzej Skrzypek, Longin Pastusiak, doktorzy: Agnieszka Mrozik, Łukasz Jastrząb, Krzysztof Wasilewski i piszący te słowa. W dyskusji zabrało głos wielu gości konferencji, m.in. profesorowie: Dariusz Jarosz, Adam Koseski, Tadeusz Iwiński, Roman Broszkiewicz, red. Janusz Rolicki, Piotr Szumlewicz, Władysław Bujwid i Jerzy Gwiaździński. Wystąpieniom referentów i dyskusji przysłuchiwało się ponad 150 osób.

Jeszcze w tym roku ukaże się książka z materiałami z konferencji. Znajdą się w niej referaty, zapis dyskusji i istotne dokumenty źródłowe.

Wydanie: 2016, 43/2016

Kategorie: Historia

Komentarze

  1. Ziggy
    Ziggy 4 grudnia, 2016, 18:39

    Dzień dobry! Tu elektorat PiSu, i co ciekawe – podoba mi się artykuł. I popieram tezy w nim zawarte!!!

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy