Prawdopodobnie Szatan

Prawdopodobnie Szatan

Popadam w paranoję, czym chętnie ze światem się podzielę, albowiem jedyne, co mi pozostaje, to terapia autoironią. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz zobaczyłem człowieka prowadzącego rozmowę przez douszną słuchawkę, wziąłem go za pomylonego. Zdziwiłem się, że młody, zadbany mężczyzna gada do siebie na ulicy; z czasem zacząłem się dziwić niepomiernie, że w mieście rozpanoszyła się jakaś obłąkańcza epidemia, aż ktoś mi w końcu uświadomił, że nieco nie nadążam za postępem technicznym. Dwie dekady temu po raz pierwszy znajomy zrobił aparatem fotograficznym filmik z moim udziałem, a ja myślałem, że raczej mnie wkręca, niż nakręca – no bo jak to tak, zdjęcie, które mówi? Film aparatem, nie kamerą?

Nauczony tymi blamażami przestałem publicznie się dziwić wszelkim technologicznym rewolucjom, a ostatnio nawet antycypuję je nieco paranoicznie. Dziś już nikt nie ma wątpliwości, że telefony nas podsłuchują, laptopy nas podglądają, czego dowodzą dane natychmiast przemielone przez algorytmy i wyplute w postaci sprofilowanych reklam. Wystarczy porozmawiać czule z kochanką przez komórkę o planowanej randce w tajnej agroturystyce, aby między postami znajomych natychmiast znaleźć reklamy prezerwatyw i lubrykantów pod ramię z ofertami biur podróży i zacisznych pensjonatów; dość przeczytać najnowszy felieton ulubionej autorki, a już się wpychają między posty materiały promocyjne wydawnictw; człowiek poskarży się szeptem lub Messengerem, że ma kłopoty ze spłatą kredytu, a od razu go bombardują SMS-owe zachęty do pobrania chwilówek. Tymczasem jednak przytrafił mi się zbieg okoliczności w kontekście powszechnej inwigilacji dość upiorny, choć w istocie rzeczy całkiem niewinny.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 33/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

Wydanie: 2023, 33/2023

Kategorie: Felietony, Wojciech Kuczok

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy