Według Instytutu Pamięci Narodowej, do ofiar terroru komunistycznego należą także hitlerowscy zbrodniarze wojenni
Prezydent Bronisław Komorowski i prezydent elekt Andrzej Duda, każdy z osobna, wysoko ocenili wykopaliskową aktywność Instytutu Pamięci Narodowej. 16 czerwca podczas uroczystości z okazji 15-lecia IPN Andrzej Duda zapowiedział, że razem z IPN będzie czynił starania o wzniesienie Mauzoleum Żołnierzy Niezłomnych. Trzy dni później Bronisław Komorowski podpisał inicjowaną przez siebie nowelizację ustaw, która umożliwi – jak mówił – ekshumację i godny pochówek bohaterów, „tych wszystkich, którzy za Polskę ginęli w czasach terroru komunistycznego”.
Wykopaliska na cmentarzu Osobowickim
Cmentarną archeologię rozpoczął w 2011 r. pełnomocnik prezesa IPN ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego, prof. Krzysztof Szwagrzyk, na cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu. Wykopaliska są prowadzone w ramach ogólnopolskiego projektu badawczego „Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944-1956”.
Na Osobowicach w kwaterach 81A i 120 na zlecenie więzienia przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu pochowano 773 osoby, wśród nich ok. 350 więźniów straconych i zmarłych w tym czasie. Szwagrzykowi, jak mówił w lipcu 2011 r. na konferencji IPN w Pisarzowicach, zależało na odnalezieniu zwłok czworga skazanych na śmierć członków bandy „Otta” (Franciszka Olszówki), w tym Heleny Motykówny. Brała ona udział w zasadzce na milicjantów w miejscowości Wioska pod Sycowem 7 lutego 1946 r., a tydzień później w napadzie na pociąg na stacji w Czastarach. Zabito tam polskich i radzieckich żołnierzy. Po konferencji w Pisarzowicach zawiązał się ruch społeczny, m.in. z udziałem nauczycieli historii z Sycowa i Namysłowa, domagający się usunięcia z budynku stacji tablicy z nazwiskami zabitych żołnierzy. (O zbrodniach bandy „Otta” pisałem w wydanej trzy lata temu książce „Fanatycy. Werwolf i podziemie zbrojne na Dolnym Śląsku 1945-1948”).
Archiwalne poszukiwania Dominika
Wróćmy do cmentarza Osobowickiego we Wrocławiu. W internecie, m.in. na wrocławskim forum tzw. żołnierzy wyklętych, można przeczytać, że chowano tam ofiary komunistycznego terroru. Odkryto to dopiero w 1987 r. Sprawa z tym odkrywaniem miała się tak: magister prawa Wacław Dominik, dziennikarz wrocławskiego tygodnika „Sprawy i Ludzie”, szperając w latach 1983-1984 w Wojewódzkim Archiwum Państwowym (Szwagrzyk był wtedy jeszcze studentem na wydziale historycznym UWr), odnalazł prócz szczątkowej listy zamordowanych w Gross-Rosen dokument o nazwie „Kronika Cmentarza Osobowickiego z lat 1946-1954”. Jego treść opublikował w całości w pięciu kolejnych numerach (40-44/1989) kierowanego przeze mnie wspomnianego tygodnika. Trzy lata wcześniej wszedł do społecznej komisji ds. wyjaśnienia okoliczności pochówku więźniów na polach 81a i 120 cmentarza Osobowickiego w latach 1946-1954, powołanej przy wojewodzie wrocławskim. Na jej czele stał Wacław Stopiński, byli w niej też trzej członkowie nielegalnej wówczas Solidarności. Jeden Dominik należał do PZPR. Skład komitetu mógł być przyczyną trudności, jakie nasza redakcja miała z publikacją „Kroniki…”. Zezwolono na to dopiero pod koniec 1989 r.
Końcowy komunikat z działalności komisji oparty był na przejrzanych aktach Wojskowej Prokuratury Rejonowej, Wojskowego Sądu Rejonowego, Sądu Okręgowego i Specjalnego Sądu Karnego dla Okręgu Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu i w Świdnicy. Zawierał on nazwiska 773 zmarłych. 114 spośród nich z wyroków wymienionych sądów zostało straconych, 48 to tymczasowo aresztowani lub skazani na kary więzienia, którzy zmarli lub popełnili samobójstwo, 35 nazwisk to niemowlęta zmarłe w więziennym żłobku, 64 osoby to ofiary zabójstw, wypadków drogowych i nagłych zgonów na terenie Wrocławia w latach 1946-1947, a 512 przeniesiono z wszystkich szpitali więziennych ówczesnego Dolnego Śląska, to znaczy także z dzisiejszej Opolszczyzny i ziemi lubuskiej. (Zauważmy, że wspomniane akta posłużyły monotematycznemu panu Szwagrzykowi do napisania doktoratu, uzyskania habilitacji i nominacji na profesora).
Zbrodniarze wśród „wyklętych”
Komunikat komisji posłużył wrocławskiemu IPN do śledztwa „w sprawie zbrodni komunistycznej polegającej na zabójstwach nieustalonej liczby osób w latach 1945-1956 na terenie więzienia przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu, które były osadzone w tym więzieniu, przez funkcjonariuszy państwa komunistycznego w związku z ich przynależnością do polskich organizacji niepodległościowych”. Na stronie internetowej IPN czytamy o ekshumacji „350 więźniów straconych i zmarłych w więzieniach wrocławskich w latach 1945-1956 – ofiar stalinowskiego terroru komunistycznego”.
Jak ustaliłem podczas kwerendy „Spraw i Ludzi”, gdzie drukowano „Kronikę…”, w 1946 r. wśród 392 nazwisk wymieniono 40 polskich, w 1947 r. ze 123 polskie brzmienie miało 18, w 1948 r. proporcje się zmieniły – polskich nazwisk było 29, niemieckich 56. Od 1949 r. były już tylko polskie nazwiska. Zamykając swój cykl, red. Dominik w nr. 44/1989 „Spraw i Ludzi” pisał: „Znamy ich nazwiska, mamy paragrafy, na podstawie których zostali skazani, pora na dokładną analizę akt, na oddzielenie zwykłych kryminalistów, morderców od zbrodniarzy wojennych i zdrajców narodu od tych, którzy zostali skazani lub zamęczeni z przyczyn politycznych. Kto się tym zajmie rzetelnie, bez poddania się emocjom i koniunkturalnym potrzebom?”.
Sam wątpił, czy komunikat społecznej komisji zawiera wszystkie dane. Jednego natomiast był pewien: w latach 1946-1947 wśród straconych na Kleczkowskiej zdecydowanie przeważali Niemcy, m.in. ujęci członkowie Werwolfu oraz zbrodniarze wojenni. Byli wśród nich Ernst Dickmann, kreisleiter NSDAP w Środzie Śląskiej, który osobiście dobijał wycieńczonych więźniów pędzonych zimą na piechotę z filii Gross-Rosen w Brzegu do głównego obozu, oraz rapportführer z tego obozu Karl Gallasch, który wedle świadków na jego procesie pastwił się nad więźniami i osobiście ich mordował.
Zmarły dwa lata temu Wacław Dominik dwukrotnie przekazywał panu Szwagrzykowi swoje uwagi, że wśród straconych byli zwykli kryminaliści, a nawet zbrodniarze wojenni, ale odpowiedzi na pisma nie otrzymał. IPN to przemilcza. Na wspomnianym wrocławskim forum tzw. żołnierzy wyklętych zaliczono ich do grona ofiar terroru komunistycznego.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy