Czy Kaczyński odstrzeli Ziobrę? Rekin, delfin czy leszcz? Czy Kaczyński odstrzeli Ziobrę? To chyba najważniejsze dziś pytania w polskiej polityce. Bo o tym, że Ziobro rzucił wyzwanie pisowskiemu establishmentowi, więc i samemu Kaczyńskiemu, media piszą od tygodni. A od tego, jak się skończy ta fronda, zależy nie tylko układ sił na polskiej prawicy, ale i sama polityka. Bo Zjednoczona Prawica stoi przed problemem, jak rozegrać trzy lata bez wyborów, za to na pewno z kryzysem gospodarczym. Ale zacznijmy od początku. Hasło: rekonstrukcja Gdy Jarosław Kaczyński rzuca hasło „rekonstrukcja rządu”, musimy być przygotowani, że kryje się za tym coś więcej niż zwykła wymiana ministrów lub połączenie kilku resortów w jedno. Niedawno przecież rozczłonkowano MSZ, podzielono jego kompetencje i nikt nawet nie mrugnął. Wymieniono ministrów zdrowia i spraw zagranicznych i też mało kto tym się przejął. Nie, to nie była „rekonstrukcja”. A skoro tak, to Kaczyński zapowiedział coś znacznie większego, coś, co prawicą może wstrząsnąć. Czyli co? Pisaliśmy o tym kilka tygodni temu w PRZEGLĄDZIE – gdy Kaczyński przeprowadzał pierwszą rekonstrukcję, też trwała miesiącami, ciągnęła się przez całe lato, a w jej efekcie ze stanowiskami pożegnali się Antoni Macierewicz i Beata Szydło. Odsunięcie ich na bok mogło zagrozić stabilności układu rządzącego. Macierewicz, mimo że miał stanowisko wiceprzewodniczącego PiS, mógł liczyć na własne struktury, Kaczyński miał więc powody się bać, że minister obrony zacznie budować własną formację, mijającą PiS z prawej strony. Beata Szydło była ulubienicą aparatu PiS. Operacja ich neutralizacji była zatem politycznie niełatwa. Ale się powiodła! Dziś mamy podobną sytuację. Jarosław Kaczyński musi zneutralizować Zbigniewa Ziobrę, bo inaczej będzie miał wojnę we własnym ugrupowaniu. Albo się z nim dogadać – ale wtedy będzie musiał poświęcić Mateusza Morawieckiego, którego Ziobro systematycznie atakuje. Albo-albo. Rekonstrukcja rządu jest więc operacją wymierzoną w ministra sprawiedliwości. I w zależności od tego, jak się zakończy, będziemy mogli oceniać układ sił w Zjednoczonej Prawicy. Zdjęcie z wakacji Na przełomie sierpnia i września furorę w internecie zrobiły zdjęcia Jarosława Kaczyńskiego z wakacji – spędzanych tradycyjnie pod opieką Joachima Brudzińskiego. Na pierwszym widniał Kaczyński w otoczeniu kilku mężczyzn, wyglądających na przebierańców. Ewidentnie zmęczony, kontrastował z ich szczęśliwymi obliczami. Wiadomo, zdjęcie z prezesem, wakacyjne, to w PiS jak szlachecki glejt. Drugie zdjęcie przedstawiało Kaczyńskiego za sterem łodzi. Ale ważniejszy był podpis, dzieło Brudzińskiego: „Śpijcie spokojnie, stery Polski w dobrych rękach”. To zdjęcie miało być sygnałem dla polityków PiS, że Kaczyński trzyma w rękach stery jeśli nie Polski, to przynajmniej rządzącej większości, a najbliżej tych rąk jest Brudziński. Przy okazji niejako poszła w świat wiadomość, że na zbliżającym się kongresie PiS wiceprzewodniczącym partii ma zostać Mateusz Morawiecki, Antoni Macierewicz najprawdopodobniej zaś straci to stanowisko. I te zdjęcia, i te przecieki pokazały nam, jak wygląda sytuacja w PiS. Że z jednej strony mamy coraz starszego, coraz mniej energicznego Jarosława Kaczyńskiego, a z drugiej coraz gorętszą walkę o pozycję numer 2 na prawicy, w przyszłości zaś o pozycję jego następcy. Chętnych, by być tuż za Kaczyńskim, jest tam sporo. Na pewno należy do nich Joachim Brudziński, europoseł, który ma wielkie wpływy w pisowskim aparacie. Także Mateusz Morawiecki, który premierem został z woli prezesa i choć na początku był przez działaczy kontestowany, powoli, konsekwentnie umacnia swoją pozycję. Swoje ambicje ma na pewno Mariusz Błaszczak, ważną postacią jest Mariusz Kamiński. Nie zapominajmy też o Andrzeju Dudzie. Do tego grona zamierza doszlusować Zbigniew Ziobro. Czy jest życie poza PiS? Ziobro nie jest w PiS. Został z partii wyrzucony w listopadzie 2011 r., razem z Jackiem Kurskim i Tadeuszem Cymańskim. Powód – Ziobro po serii porażek PiS z Platformą rzucił rękawicę Kaczyńskiemu. Spotkała go więc kara. „Po szóstych przegranych z rzędu przez PiS wyborach zdecydowaliśmy się przedstawić wizję i plan do zwycięstwa, dziś spotkaliśmy się za to z decyzją o wyrzuceniu z partii”, żalił się. Choć pisowski aparat specjalnie go nie żałował. „Miał być delfinem, chciał być rekinem, a został leszczem”, szydził Adam Hofman, ówczesny rzecznik PiS. Ziobro nie zamierzał tych kpin puszczać mimo uszu. Potem był










