Chat GPT-3 miał być rewolucją i już się nią stał. A z rewolucjami bywa tak, że nie da się przewidzieć ich skutków Należy zacząć od szybkiego rozbrojenia głównego mitu na temat upublicznionego w listopadzie narzędzia konwersacyjnego autorstwa OpenAI. Chat GPT-3 ani nie pojawił się na rynku, ani nie zmienił naszej rzeczywistości z dnia na dzień. Choć faktycznie szeregowy użytkownik internetu uzyskał do niego dostęp zaledwie kilka tygodni temu, w środowisku programistów, ale też ekspertów zajmujących się sztuczną inteligencją, o rozwoju tego narzędzia mówiło się od lat. Pisaliśmy zresztą o tym na łamach PRZEGLĄDU jesienią 2020 r., gdy Chat GPT-3 wszedł na dobrze nam znane dziennikarskie terytorium. Na łamach brytyjskiego dziennika „The Guardian” opublikowano wówczas felieton – nie suchą notkę informacyjną, ale tekst zawierający sformułowania nacechowane emocjonalnie – napisany właśnie przez ten duży model językowy (Large Language Model, LLM). Zadawaliśmy wówczas sobie i czytelnikom pytanie, czy to już koniec dziennikarstwa, skoro maszyny są w stanie pisać teksty o charakterze ocennym. Konkluzja była jeszcze wtedy dość optymistyczna (z ludzkiego punktu widzenia). Na korzyść homo sapiens przemawiał fakt, że modelowi wciąż trzeba było ręcznie podawać wskazówki, jego odpowiedzi były płytkie i mało przekonujące, a od generalnej sztucznej inteligencji, czyli technologii zdolnej całościowo operować autonomicznie, miały nas dzielić jeszcze dekady. Prosty, ale skomplikowany Minęły jednak nieco ponad dwa lata i powodów do optymizmu ubywa. Chat GPT-3 już wywołał rewolucję w użytkowaniu internetu. Z punktu widzenia użytkownika końcowego budowę ma bardzo prostą. Jeśli akurat uda nam się do niego dostać, bo serwery OpenAI są permanentnie przeciążone, możemy wydać mu właściwie dowolne polecenie, które da się zrealizować w formie tekstowej. Chatbot odpowie na pytania ściśle informacyjne, ale też wykona działania kreatywne. Jest w stanie napisać wiersz w konkretnym stylu, słowa piosenki przypominające twórczość znanych wykonawców, ba, scenariusz odcinka serialu. Radzi sobie z łamaniem zasady decorum, dobrze mieszając gatunki, jak w przypadku napisania kilku scen znanego amerykańskiego sitcomu „The Office”, które wyjątkowo działy się w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości. Momentami zaproponowane gagi były czerstwe, ale całość miała nie tylko sens, lecz również widoczne humorystyczne zabarwienie. Nawet więc jeśli GPT-3 nie oferuje nam jeszcze idealnej nowej wersji rzeczywistości, doskonale sobie radzi z przeciętnej jakości zamiennikami. Cóż, od czegoś trzeba zacząć. Samo to jest już zjawiskiem wartym analizy, bo przecież nie na każdym etapie ludzkiej pracy trzeba wymyślać rzeczy na nowo albo tworzyć oryginalne treści. Najlepszym przykładem płaszczyzny, na której liczy się przede wszystkim zrozumienie i częściowe przynajmniej odtworzenie tego, co już ludzkości znane, jest edukacja. I właśnie apokaliptyczne wizje przyszłości szkoły pojawiły się po udostępnieniu GPT-3 za darmo. Chatbot oczywiście nie jest w stanie zrobić niczego sam, a na swoim bieżącym poziomie rozwoju nie zrobi też niczego, czego jeszcze nie umie człowiek. To pierwsze jest jednak marnym pocieszeniem, to drugie zaledwie kwestią czasu. Dlatego takie opinie jak Stephena Marche’a, kanadyjskiego kulturoznawcy, który na łamach magazynu „The Atlantic” w grudniu 2022 r. alarmował o nadchodzącej śmierci tradycyjnego modelu uczenia w naukach społecznych i humanistycznych, nie są już ani odosobnione, ani do końca pozbawione racji. Czy naprawdę sztuczna inteligencja zabije szkołę, uniwersytet, a w dalszej perspektywie ludzkość? Kreatywni mogą wyginąć Jeśli cokolwiek z tych procesów się wydarzy, to zapewne nieprędko. Oczywiście zdanie to może zaraz brzydko się zestarzeć, bo rozwój LLM-ów i tzw. generatywnej sztucznej inteligencji jest znacznie szybszy, niż się wydaje większości komentatorów, ale na potrzeby tego tekstu załóżmy, że w tej chwili tradycyjny model oświaty ma jeszcze szansę przetrwać. Żeby tak się stało, musi, no cóż, bardzo szybko się zmienić. GPT-3 jest przede wszystkim doskonałym narzędziem syntetycznym, jego „wkład” to skomasowana zawartość całego internetu, połączona m.in. z angielską wersją Wikipedii i dwiema bazami danych zawierającymi nieopublikowane nigdzie indziej powieści. Nie jest jeszcze na stałe podłączony do sieci, jego kontakt ze światem zewnętrznym zakończono w lipcu 2021 r., czyli chociażby o wojnie w Ukrainie
Tagi:
Amazon, amerykańscy oligarchowie, biznes, Chatboty, ChatGPT, debata publiczna, Elon Musk, Facebook, gospodarka, informatyka, innowacje, internet, Jeff Bezos, kapitalizm, korporacje, Mark Zuckerberg, multimiliarderzy, neoliberalizm, nowe technologie, oligarchia, OpenAI, Stephen Marche, sztuczna inteligencja, Tesla, The Economist, Twitter, USA