Siwuchy

Siwuchy

„No, ale proszę pani, zrobimy jeszcze odsiwianie – jest niedrogie. Chyba że będzie pani unikać ruchomych schodów, wtedy nikt nie stanie nad panią i nie zobaczy tych wszystkich siwych włosów, które na maksa widać dopiero z góry! Ha, ha, ha!”. Ej, zaraz ja ci zaproponuję odsiwianie – myślę mściwie – ale fryzjer jest zupełnie łysy, więc czego jak czego, ale siwych włosów nie ma. Poza tym zaraz pokazuje mi w telefonie zdjęcia maleńkich szczeniaków, które właśnie powiła jego suczka. Niechcący uruchamia jakiś filmik z wakacji, na którym pływa w jeziorku z psami. Wygląda jak debil. Robi dzióbek, fajtłapowato macha rękami – od razu wybaczam mu to odsiwianie.
Zabawne, jak często ten temat powraca, zaczynam się niepokoić, że może coś ze mną nie tak. Nawet niektórzy przyjaciele mówią coś w rodzaju: „Och, moje siwuszki. Biedna, miałaś ostatnio jakieś kłopoty? Masz takie siwe pasemko nad uchem, biedactwo. Jakie to jednak okrutne, żeby względnie młoda dziewczyna zupełnie osiwiała przez ten świat!”. I nawet nie można się na nich zezłościć. O, teraz to już do cholery naprawdę osiwieję, myślę. Dlaczego to jest nagle jakaś sprawa, jakiś temat, skąd ta presja na farbowanie? Te spojrzenia pełne pogardy i zadziwienia: „No, ale dlaczego sobie nie zafarbuje, skoro może skorzystać z dobrodziejstw cywilizacji i po prostu sobie zafarbować? Są farby, no nie? Nawet w Rossmanie. I każdy umiałby to zrobić, w zestawie są specjalne rękawiczki i miotełka do rozprowadzania farby”.
Czemu to tak irytuje? Przywołuję w myślach siwe pasemko Susan Sontag. Było to pasemko buntownicze, subwersywne i znaczące. Rzekłabym – polityczne. Podkreślało jej indywidualność, siłę i nonkonformizm, aż wreszcie – jak to się mówi – stało się jej znakiem rozpoznawczym. Warto jednak pamiętać o tym, że Sontag była artystką, a tym więcej wolno. Nie tylko patrzymy przez palce na ich dziwactwa, ale wręcz ich oczekujemy. Trudniej z siwymi przedstawicielkom np. małego biznesu czy sektora usługowego, te mogą się spodziewać złośliwych komentarzy.
To zaskakujące, ale trzeba być nieźle zdeterminowanym, żeby w Polsce „nosić” siwe włosy, będąc kobietą. Bo ile razy komentowano siwuszki na głowach białogłów, kiedy obok aż się roiło od siwiejących, szpakowatych mężczyzn. Czyżby im bardziej wypadało się starzeć? Jasne, nie będę udawać, wiem, o co chodzi. Kobieta ma być jeśli nie „ładna”, to chociaż „estetyczna” i za wszelką cenę „młodo wyglądać”. I rozumiem, jeśli to głos lobby fryzjerów, narracja kosmetyczek, dyskurs chirurgów plastycznych – krótko mówiąc, marketing jak każdy inny. Ale jest to opresyjne i niesprawiedliwe, a wreszcie po prostu uprzedmiotawiające. Masz nam się podobać. Masz robić to, co my, i to, co nakazuje zwyczaj. A zwyczaj nakazuje farbować włosy, jeśli zrobią się siwe (chyba że nie jesteś kobietą). Wiadomo, siwuchy wskazują na nasze zużycie, ale przecież potrafią być po prostu piękne, lśnią, ściągają światło, są ciekawe. „Mamo, masz włosy jak brzoza”, powiedział do mojej koleżanki jej syn. Ładnie to powiedział.
Szkoda, że tak pilnujemy nawzajem narzuconych nam ról, że sami sobie jesteśmy jakimiś nieprzychylnymi strażnikami, że patrzymy przez pryzmat strażniczej powagi i strażniczej niezdrowej czujności. O ile szczęśliwsi bylibyśmy, przyjmując postawę łagodnej akceptacji. Chcesz mieć włosy pod pachami? No, dalej! Na uchu piękny tatuaż? Cudnie! Kolczyki w sutkach? Czemu nie? Chcesz się ogolić na łyso? Bosko. Wolisz siwe? Okej. Przeglądając portale, trafiłam na serię pięknych zdjęć z siwymi kobietami, okazuje się, że to „nowy trend”. Ale raczej haute couture niż prêt-à-porter. Modowa wpadka, coś dla naprawdę znudzonych wszystkim, dla takich, którzy wybierają lody o smaku bekonu i parówkę z roślin. Dziwactwo. Trudno. Na razie siwe jest polityczne. A stosunek do siwaków wskazuje na nierówności i dyskryminację ze względu na płeć i wiek. To przykre, ale tak jest. Dlatego będę nosić swoje siwe, dopóki mi sił starczy. Chyba że mnie trzech zamaskowanych fryzjerów siłą wciągnie do zakładu i… ale to już, zdaje się, zupełnie inna historia.

Wydanie: 16/2015, 2015

Kategorie: Agnieszka Wolny-Hamkało

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy