Narodowy socjalizm i katolicyzm tworzą nadzwyczaj toksyczną miksturę, chłeptaną przez niezliczone rzesze obywateli Polski, a potem wyrzygiwaną publicznie ku uciesze gawiedzi i przy rosnących słupkach poparcia dla skrajnej prawicy. Naród karmiony takim koktajlem wyrodnieje, brunatnieje i hołubi swoich harcowników za to, że „mówią, jak jest”, a cokolwiek by mówili podłego, nikczemnego, jadowitego i haniebnego, poprzedzają to katolickim „Szczęść Boże”, cytatami z Biblii lub puentują głośną modlitwą. W odstępie kilkudziesięciu godzin Kaczyński ze swoją świtą zdążył pobłogosławić „obrońców granic”, Bąkiewicz wygłosić do kamer i mikrofonów swoje faszystowskie credo, Duda w obłąkańczym słowotoku uznać, że Polsce potrzeba wieszania zdrajców, a Braun zanegować istnienie komór gazowych i zacytować „naukowe” opracowania dotyczące mordów rytualnych. Owóż, ja osobiście wolę mordy rytualne od mord narodowych socjalistów katolickich, którzy najwyraźniej postanowili odbić w Polsce rząd dusz.
Nie dziwię się, że puszczają nerwy już nawet największym stoikom rodem z krakowskiej szkoły ekumenizmu i tolerancji – nawet Tomasz Fiałkowski, jeden z tytanów intelektualnych „Tygodnika Powszechnego”, napisał na swoim Facebooku o obecnej Polsce, że to „obrzydliwy, gówniany kraj”. Tu już nie czas na język ezopowy, o Polsce należy pisać tak, jak Thomas Bernhard pisał o Austrii, której obywatele dewocję i ksenofobię wyssali z mlekiem matek i której nie mógł darować hipokryzji – ci sami obywatele, którzy ekstatycznie witali Hitlera na Heldenplatz w 1938 r., po wojnie przybrali pozę ofiar nazistowskiego reżimu. O ironio, Bernhard wytchnienie odnalazł w Polsce, którą wspominał najrzewniej, zwłaszcza czas, który spędzał w towarzystwie Stanisława Leca na Nowym Świecie – ale inna to była Polska, inne demony w niej się budziły – te, których Bernhard najbardziej nienawidził, dopiero teraz urosły w siłę.
Ci sami fanatycy, gotowi zabić w obronie dobrego imienia ojczyzny, stawiający pomniki i muzea reprezentantom narodu, który jakoby masowo i z narażeniem życia ukrywał Żydów, dzisiaj gorliwie polują na imigrantów i tropią ludzi, którzy w człowieczym odruchu chcieliby dopomóc uchodźcom. Milion spośród nich oddało głos w ostatnich wyborach prezydenckich na skrajnego antysemitę, bezkarnie głoszącego teraz kłamstwo oświęcimskie i znieważającego









