Słowacki, mama, tata, czyli witaj szkoło i amen

Słowacki, mama, tata, czyli witaj szkoło i amen

Czy cała polska szkoła zaplątała się w korytarzach czasu? Moja znajoma i jednocześnie sąsiadka niedawno sprowadziła swojego syna z innego miasta do Warszawy. W czerwcu syn został zapisany do jednej z żoliborskich szkół, a we wrześniu, jak wiadomo, rozpoczęcie roku. Sąsiadka poszła więc do szkoły, żeby dowiedzieć się, co i kiedy. Zastała ogłoszenie o mniej więcej takiej treści: Rozpoczęcie roku szkolnego. Spotykamy się o godzinie 8.55 przed kościołem takim a takim, gdzie o godz. 9 odbędzie się msza święta inaugurująca rok szkolny. Poniżej podano, które klasy o której godzinie spotykają się już w samej szkole, po mszy. Weszłam do szkoły – powiedziała sąsiadka – ale z jedynej wiszącej tam tablicy dowiedziałam się tylko, że Bóg mnie (czyli „cię”) kocha. Zważywszy, że nie zapisałam dziecka do szkoły katolickiej, tylko do państwowej, czułam się paskudnie. Cóż – myślę – może powinno być odwrotnie? Msza święta dla tych dzieci i rodziców, którzy tego chcą, po inauguracji roku szkolnego w samej szkole? Ostatecznie, bo w ogóle nie jestem zwolenniczką religii w szkole. Potem sąsiadka chciała się dowiedzieć, skąd jest katecheta, gdyż, jak powiedziała, są wielkie różnice w poziomie nauczania, zależnie od tego, skąd pochodzi katecheta czy katechetka, ale dyrektorka szkoły nie umiała jej na to pytanie odpowiedzieć. Wreszcie na oświadczenie sąsiadki, że syn nie będzie chodził na lekcje religii, dyrektorka odparła: „Ale wie pani, że nie mamy lekcji etyki?”. Tak, tak, pani to wiedziała, zresztą z tego, co się słyszy, często lekcje etyki niewiele w istocie różnią się od lekcji religii, o ile są. Najczęściej jednak ich nie ma. Tak więc – powiedziała sąsiadka – syn na samym starcie jest w trudnej sytuacji – nie dość, że nowy, to jeszcze będzie jedynym dzieckiem w klasie, które nie będzie chodziło na lekcje religii. I – dodała – nie ma tu mowy o żadnej dobrowolności takich wyborów. Dzieci w tym wieku najbardziej chcą się upodobniać do innych. Wśród młodszych dzieci indywidualizm nie jest w cenie, to nie ten okres życia; wszyscy chcą być do siebie podobni, a nie różni. Różnicowanie się zaczyna się później, w liceum, zatem podkreślanie tego, jakoby miało się tu do czynienia z wolnym wyborem, z indywidualną decyzją etc., jest albo obłudą, albo życzeniowym nieprzyjmowaniem faktów do wiadomości. Ponadto – powiedziała sąsiadka – za moje podatnicze pieniądze moje dziecko jest pokrzywdzone, bo ma mniej zajęć i przypada na nie mniej godzin lekcyjnych. Sąsiadka miała odwagę i nie zapisała dziecka na religię – ale większość rodziców, którzy nie są zwolennikami religii w szkole, zapisuje swoje dzieci z powodów, które z religią nie mają nic wspólnego. Głównie po to, żeby się nie wyróżniać. W ten sposób pierwszym celem zrealizowanym przy okazji religii w szkole jest wzbudzenie powszechnej hipokryzji i poczucia obywatelskiej bezradności wobec pewnych faktów, zwłaszcza gdy mają one coś wspólnego z Kościołem. Po powrocie z kościoła dyrektorka wygłosiła mowę do dziecięcego ludu i oświeciła go, że owszem, szkoła go będzie nauczać różnych przedmiotów, ale także kultury i obycia, i zasad współżycia, aby dziecięcy lud rósł na „prawdziwych Polaków”. Tak się wyraziła: „prawdziwych Polaków”. „Porządni ludzie” w polskim dyskursie patriotyczno-narodowym to zawsze było jakby coś mniej niż „prawdziwi Polacy”. Boże, czy ta kobieta zaplątała się w korytarzach czasu jakiejś gry komputerowej? Czy cała polska szkoła zaplątała się w korytarzach czasu? Powtórzę za Koterskim: – Kto ty jesteś? – Polak mały. – Jaki znak twój? – Gry komputerowe. Rzeczywistość wirtualna, globalizm, antyglobalizm, UE, anty-UE, terroryzm, łyżworolki, cokolwiek, ale nie to, czym głównie karmi szkoła. Chłopcy i dziewczynki islamu A więc „Polak mały”, choć było i „Polka mała”, odzew: „lilia biała”. W polskich podręcznikach do nauczania początkowego wzory genderowe nie są demokratyczne. Dziewczynki mają swoje role, chłopcy swoje, mamusie robią swoje, tatusiowie swoje. I nikt tych ról nie miesza, wszystko idealnie odseparowane – jak w islamie, chciałoby się powiedzieć. „Jak wyglądają role męskie i kobiece (dziewczęce i chłopięce) we współczesnych podręcznikach polskich? Czy są bardziej egalitarne w porównaniu do podręczników socjalistycznych (bo nie ma już jednej obowiązującej wizji świata), czy bardziej tradycyjne (bo w chwili powstawania tych podręczników obserwowaliśmy polityczną ofensywę Kościoła katolickiego, co objawiło

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 39/2003

Kategorie: Opinie