Śmieciami w wójta

Śmieciami w wójta

W Nadarzynie podobnie jak w Warszawie wyborcy zagłosowali nogami Podwarszawska gmina Nadarzyn zbuntowała się. Choć do końca kadencji władz samorządowych zostało zaledwie 10 miesięcy, część mieszkańców postanowiła odwołać wójta i radę gminy. Referendum odbyło się 19 stycznia. Głosowało 1816 osób, prawie 99% za odwołaniem. Ale frekwencja była zbyt niska – tylko 19,55%. Referendum jest nieważne. W gminie wszystko zostaje po staremu. Bohaterowie dramatu: do odwołania – wójt Nadarzyna Janusz Grzyb oraz 15-osobowa rada gminy, w której 10 osób pochodzi z tego samego komitetu wyborczego co wójt, czyli KWW „Ponad podziałami”, i pomysłodawcy referendum – grupa inicjatywna Nasz Zielony Nadarzyn firmowana przez sześć osób, a faktycznie skupiająca ponad 20. Wójt Janusz Grzyb jest działaczem samorządowym od 24 lat, rządzi w gminie już czwartą kadencję. Wierzy, że wygra także kolejne wybory. Związany z tą gminą od dawna, ma wiele bezsprzecznych osiągnięć. Jego karierze nie przeszkodziły nawet sfałszowane – jak stwierdził sąd apelacyjny – wybory w 2002 r. Był to pierwszy w Polsce przypadek unieważnienia wyborów z powodu fałszerstwa. W ponownych, zorganizowanych w 2005 r., społeczeństwo znów wybrało Janusza Grzyba, choć miał pięciu kontrkandydatów. Grupa Nasz Zielony Nadarzyn zarzuca mu, że wbrew stanowisku mieszkańców wspiera rozwój firmy Hetman zajmującej się segregacją odpadów, której działalność – zdaniem przeciwników wójta – stanowi zagrożenie dla zdrowia. Kolejne oskarżenia to złe zarządzanie finansami gminy, spowodowanie ogromnego zadłużenia w bankach komercyjnych, którego obsługa sięga wielu milionów złotych rocznie, brak przejrzystości wydatków w gminie, wykorzystywanie gminnych pieniędzy przez wąskie grono wybrańców, np. na wyjazd do ekskluzywnego SPA, opieranie polityki kadrowej na powiązaniach partyjno-towarzyskich, gdzie pod słowem partyjnych należy rozumieć PSL. Radzie gminy zarzuca się zaś, że bezkrytycznie akceptuje większość decyzji wójta. Krótko mówiąc, zarówno wójt, jak i rada utraciły mandat zaufania społecznego, a każdy kolejny dzień ich rządów pogarsza warunki życia w gminie. Tyle Nasz Zielony Nadarzyn. Wójt Janusz Grzyb nie mógł się odnieść do zarzutów przed referendum. A to miał dużo obowiązków służbowych, a to ból gardła uniemożliwiał mu rozmowę. W poreferendalny poniedziałek, chociaż nadal cierpi z powodu gardła i strasznie kaszle, zgadza się porozmawiać. Czy obawiał się, że może zostać odwołany? Tak. Bo grupa referendalna miała znacznie silniejszą kampanię. On wyłożył własne pieniądze, jakieś 6-7 tys. zł, na dwa banery, plakaty i ulotki. Druga strona dysponowała o wiele potężniejszym orężem. – To różny poziom walki. Gdyby nie to, że mam osobisty kontakt z mieszkańcami, tobym przegrał – mówi. – Bo jeśli ktoś przekonuje, że w gminie jest sodoma i gomora, że z powodu sortowni śmieci są szczury, a dzieci będą chorowały, ludzie w końcu mogą mu uwierzyć. Jest mi bardzo miło, że nie przyszli na referendum, i chciałbym mieszkańcom gminy podziękować. Zarzuty pod swoim adresem wójt generalnie uważa za niesłuszne. Ale przez ostatnie miesiące wiele czasu spędził na przemyśleniach. I doszedł do wniosku, że inaczej muszą być ustawione priorytety. – Ja i rada gminy byliśmy skupieni na pracy. Nie docenialiśmy, jak ważne jest informowanie społeczności o tym, co robimy. Chcemy zacieśnić więzi z mieszkańcami. Przewodnicząca rady gminy Danuta Wacławiak przed referendum powiedziała wprost, że nie chce rozmawiać. Stwierdziła jedynie, że robienie go 10 miesięcy przed końcem kadencji to bezsensowny pomysł. W poniedziałek, kiedy wiadomo już, że rada zostaje, może przyznać, że raczej nie obawiała się odwołania. Mimo że, jej zdaniem, kampania prowadzona przez grupę inicjatywną była intensywna, agresywna, a nawet oszukańcza. Prorocze okazały się słowa wiceprzewodniczącego rady Włodzimierza Wiśniewskiego, który przed referendum zapowiedział: – Wójt zostanie, bo byłoby dziwne, żeby go odwołano, skoro tyle zrobił w gminie. Niegospodarność wójta? Proszę nie grzeszyć! Kto tu mieszka, nigdy by takiego zarzutu nie postawił. Tyle się zmieniło we wszystkich dziedzinach, w każdej miejscowości coś się dzieje. Jako rada gminy nie obawiamy się odwołania. W ciągu 15 lat, od kiedy wójtem jest Janusz Grzyb, nie było żadnej sprzeczki politycznej. Wszystko było robione dla dobra gminy. Jako członek rady jestem w stu procentach pewny, że zrobiliśmy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2014, 2014

Kategorie: Kraj