Z czasem może doprowadzić do zaniku podstawowych kompetencji ludzkich
– Dzieci skarżą się nam, że jest im zbyt trudno. I mówią, że to wina szkoły – stwierdził znajomy, który w jednym z większych polskich miast współprowadzi prywatną placówkę. Rozmawialiśmy o zmianach w edukacji zachodzących pod wpływem obecnej rewolucji technologicznej. Nie tylko rozwoju sztucznej inteligencji, ale też powszechnego dostępu do internetu za pośrednictwem smartfonów, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Uczniowie spędzają w sieci praktycznie całe życie, aktywnie lub biernie, myśląc głównie o tym, co się dzieje na ich kontach w mediach społecznościowych. Mają ograniczone zdolności skupienia uwagi i zrozumienia głębszych myśli. Wykazują niechęć do aktywności sportowej i zadań grupowych. Są wycofani, odizolowani, prędzej wchodzą w interakcje z cyfrowym interfejsem niż z rówieśnikami. Jednak mój rozmówca zwrócił uwagę na coś zupełnie innego – alergię na wysiłek.
Kiedy dopytywałem, na co właściwie narzeka młodzież, znajomy wytłumaczył, że ma ona problem z tym, co jest esencją edukacji, czyli z faktem, że szkoła stanowi wyzwanie. – Uczniowie przychodzą do nas i zarzucają nam, że każemy im się uczyć. Jeden z nich dosłownie powiedział, że szkoła nie działa tak, jak powinna, dlatego że on się męczy. I gdyby po naszej stronie wszystko działało jak trzeba, nauka byłaby czystą przyjemnością, a jemu zawsze wszystko by się udawało. Chłopak ma 15 lat.
Wbrew pozorom nie jest to postawa roszczeniowa. Gdyby rzeczywiście o roszczenia chodziło, szkoła nawet zachęcałaby do tego. Niech uczniowie będą świadomi swoich praw, niech się buntują, niech od szkoły wymagają. Dialog z reguły prowadzi do lepszych, konstruktywnych rozwiązań, także w edukacji. Na naszych oczach dochodzi do gigantycznej redefinicji tego, czym edukacja w ogóle jest i czym być powinna. Uczniowie nie mają pretensji o liczbę zajęć, ilość nauki, złośliwych nauczycieli czy nudne zajęcia. Mają pretensję, że szkoła na jakimś etapie w ogóle czegoś od nich wymaga, a przede wszystkim, że doświadczenie edukacyjne zawiera element dyskomfortu.
Obserwacja ta jest zgodna z tendencjami w innych częściach świata. A niebagatelną rolę w zachowaniach najmłodszych członków naszych społeczeństw odgrywają nowe technologie. Kolejną debatę na ten temat wywołał miniserial Netfliksa „Dojrzewanie”, najchętniej oglądana tego typu produkcja w historii platformy. Losy 13-latka oskarżonego o morderstwo dowodzą toksyczności nie tylko mediów społecznościowych, ale i całego nieregulowanego świata cyfrowego. W Polsce też sporo się mówi o bezpieczeństwie nieletnich w sieci, głównie dzięki raportowi Instytutu Cyfrowego Obywatelstwa „Internet dzieci”.
Należy przy okazji wspomnieć o przełomowej książce prof. Jonathana Haidta, psychologa społecznego z Uniwersytetu Nowojorskiego, o wiele mówiącym tytule „The Anxious Generation” (w Polsce wydana jako „Niespokojne pokolenie”). Haidt, jeden z radykalniejszych uczestników debaty, nawołuje do wprowadzenia zakazu korzystania z telefonów komórkowych w szkołach i ograniczeń wiekowych w korzystaniu z mediów społecznościowych, chce również nowych norm w wychowaniu, takich jak niekupowanie dzieciom urządzeń z ekranem dotykowym do 14. roku życia. Wielu naukowców wnioski z badań Haidta krytykuje, mimo to jego książka od roku (!) utrzymuje się na liście bestsellerów „New York Timesa”. Wiele osób jest też zgodnych w kwestii proponowanych w niej rozwiązań. Coraz więcej miast i stanów w USA, niezależnie od dominującej tam ideologii i opcji politycznej, zakazuje smartfonów w szkołach, w tym samym kierunku idą rodzice w Wielkiej Brytanii i władze w Australii. Z czasem dojdzie to także do Polski, nie ma co do tego wątpliwości.
Życie bez rozczarowań
Tylko co to ma wspólnego ze sztuczną inteligencją? Znacznie więcej, niż się wydaje. Żeby to zrozumieć, warto zacząć od definicji. Zdefiniować trzeba przede wszystkim edukację – choć nie ma ona jednej, uniwersalnej formuły. Z punktu widzenia społecznego, a on jest tu najważniejszy, edukację można opisać jako nieustanny proces wyposażania się w narzędzia do radzenia sobie z wyzwaniami życia. W takim ujęciu edukacja trwa całe życie. Nie zaczyna się ani nie kończy w szkole, nie tylko tam się też odbywa. Nie dotyczy wyłącznie zapamiętywania wzorów matematycznych ani czytania o bitwach z XVI w. Edukacja to dawanie sobie szans w konfrontacji ze światem, dla każdego nieuchronnej. Brzmi to dosyć trywialnie, ale warto o tym przypominać.
Wątek sztucznej inteligencji jako technologii eliminującej jakiekolwiek tarcia międzyludzkie i dyskomfort życia społecznego doskonale opisali we wspólnej rozmowie Ezra Klein z „New York Timesa” oraz Jia Tolentino z „New Yorkera”. Tematem










