Tag "szkoła"

Powrót na stronę główną
Obserwacje

Szkolny problem komórkowy

Nie tylko Polska wciąż nie opowiedziała się jasno za zakazem korzystania ze smartfonów przez uczniów

Z początkiem roku szkolnego wrócił problem używania przez uczniów smartfonów i innych urządzeń elektronicznych. Kwestia ich posiadania, ograniczania dostępu do nich czy całkowitego ich zakazu od jakiegoś czasu spędza sen z powiek europejskim (ale nie tylko) decydentom odpowiedzialnym za edukację.

W polskich szkołach telefony komórkowe nie będą w najbliższym czasie zakazane. Rzeczniczka praw dziecka Monika Horna-Cieślak uważa, że podjęcie decyzji musi poprzedzić dyskusja z udziałem dzieci, rodziców, nauczycieli i polityków. W marcu br. Instytut Spraw Obywatelskich wystosował do ministerstwa apel o zakaz używania w szkołach telefonów komórkowych. Wskazał przy tym problem globalny: urządzenia te uzależniają młodych ludzi i powodują m.in. problemy z koncentracją.

Od kilku już lat coraz więcej krajów zakazuje używania telefonów komórkowych w szkołach. Nie można korzystać też z tabletów ani czytników elektronicznych. Ostatnio do coraz liczniejszego grona zakazowiczów dołączyły Wielka Brytania i Holandia. Zakaz używania telefonów obowiązuje już w Grecji, a za nagranie kogoś może tam grozić wydalenie ze szkoły. We Francji, gdzie uczniowie przed rozpoczęciem zajęć są zobligowani do pozostawienia komórek w szafkach, wdraża się tzw. przerwę cyfrową.

Jak wynika z badań przeprowadzonych przez UNESCO, usunięcie smartfonów ze szkół w Belgii, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii przyczyniło się do poprawy wyników nauczania. Zauważalna jest ona szczególnie wśród uczniów, którzy wcześniej mieli trudności z nadążaniem za rówieśnikami. Zakaz komórek wprowadzono także w Chinach. W szkołach podstawowych w Kantonie niedozwolone są nawet zegarki typu smartwatch!

Co ciekawe, w naszej części Europy rozwiązanie kwestii komórek wydaje się większym wyzwaniem niż w krajach starej Unii. Za utrzymaniem możliwości swobodnego korzystania ze smartfonów i innych technologicznych nowinek XXI w. opowiada się – co wielu zaskakuje – całkiem liczne grono.

Zobaczmy, jak z problemem radzą sobie nasi sąsiedzi oraz bratankowie, których poprzednia ekipa rządząca tak często stawiała nam za przykład.

 

CZECHY

Czeskie ministerstwo edukacji unika zajęcia konkretnego stanowiska. U naszych sąsiadów raz po raz rodzi się (przy czeskich standardach nie na miejscu byłoby mówić „wybucha”) komórkowa dyskusja edukacyjna. Ostatni spór dotyczy decyzji radnych gminy Vsetin na Morawach. Nakazali oni bowiem szkołom podstawowym podlegającym ich jurysdykcji wprowadzenie zakazu używania komórek przez uczniów, i to na wszystkich lekcjach. Czeski resort edukacji orzekł, że to decyzja nieważna, bo gminy nie mają prawa podejmować takich działań. „Możemy miesiącami prowadzić dyskusje na temat opinii prawnych, ale edukacja dzieci i ich zdrowie psychiczne nie mogą już dłużej czekać”, oświadczył natomiast Jiří Čunek

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Rodzice mają dość

Dzienniki elektroniczne budzą coraz większe i coraz powszechniejsze kontrowersje

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów prześwietla działania spółki Vulcan, jednego z dwóch największych dostawców e-dzienników w Polsce. To efekt kilkunastu skarg, które wpłynęły do UOKiK na przełomie sierpnia i września. Rodzice uznali, że miarka się przebrała, kiedy dostali komunikaty, że część funkcji elektronicznego dziennika szkolnego w wersji na aplikację będzie od listopada płatna: „Korzystasz z bezpłatnego, testowego dostępu do wersji rozszerzonej aplikacji. Bezpłatny, testowy dostęp do funkcjonalności rozszerzonych aplikacji eduVULCAN kończy się z dniem 01.11.2024 r. Wszystkie funkcjonalności rozszerzone oznaczone są w aplikacji ikoną kłódki. Po upływie okresu testowego będziesz mógł/mogła zakupić dostęp do funkcjonalności rozszerzonych w aplikacji mobilnej lub korzystać z funkcjonalności podstawowych. Cena za dostęp (od 02.11.2024 r. do 30.06.2025 r.) do funkcjonalności rozszerzonych wynosi 37,94 zł (płatność jednorazowa)”.

„Darmowe” e-dzienniki

W teorii i według prawa dzienniki elektroniczne powinny być bezpłatne. Mówi o tym Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 25 sierpnia 2017 r. w sprawie sposobu prowadzenia przez publiczne przedszkola, szkoły i placówki dokumentacji przebiegu nauczania, działalności wychowawczej i opiekuńczej oraz rodzajów tej dokumentacji. W art. 21 czytamy: „Dzienniki (…) mogą być prowadzone także w postaci elektronicznej”, a jak wskazuje pkt 3 ppkt 5 tego artykułu, konieczne jest umożliwienie „bezpłatnego wglądu rodzicom do dziennika elektronicznego, w zakresie dotyczącym ich dzieci”.

Sprytni dostawcy e-usług dla edukacji wymyślili, że przepis obejdą w bardzo prosty sposób. Udostępniają darmową wersję e-dziennika w odsłonie dla przeglądarek internetowych. Problem zaczyna się, kiedy z dziennika ktoś chce korzystać w aplikacji na komórkę. Konkurent Vulcana Librus od dawna pobiera opłaty za korzystanie z pełnej wersji jego aplikacji mobilnej.

Komunikat w Vulcanie przelał jednak czarę goryczy. W połowie września na biurko szefowej MEN trafiła petycja w sprawie uregulowania kwestii e-dzienników. Autorzy piszą o postępującej komercjalizacji oświaty publicznej i żądają od Barbary Nowackiej działań. Jak wskazuje Anna Wittenberg na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”, zgodnie z treścią petycji e-dzienniki miałyby być bezpłatne na wszystkich oferowanych kanałach, w tym przez stronę internetową, aplikację i API (interfejs, za pomocą którego z aplikacją mogą się komunikować inne programy). Dzięki temu mogłyby powstawać konkurencyjne narzędzia. Rodzice chcą też, by firmy nie mogły stosować nieuczciwych praktyk utrudniających szkołom zmianę dostawcy e-dziennika.

k.wawrzyniak@tygodnikprzeglad.pl

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kultura Wywiady

Kręcenie filmów po partyzancku

Czekam na recenzję Viktora Orbána

Gabor Reisz – (ur. w 1980 r.) reżyser i scenarzysta znany z filmów, które z humorem pokazują perypetie bohaterów zagubionych we współczesnej węgierskiej rzeczywistości. Nagrodzone w Wenecji i na Nowych Horyzontach „Wytłumaczenie wszystkiego” o nastolatku, który z powodu błahego incydentu na maturze z historii staje się bohaterem prawicowych mediów, jest najgłośniejszym filmem w jego dotychczasowej karierze.

Jak wspominasz własny egzamin maturalny?
– Nie było źle; zdałem, ale też nie było to dla mnie takie oczywiste. Jestem osobą, która łatwo się frustruje i boryka z wieloma lękami. Sytuacja, gdy musiałem stanąć oko w oko z egzaminatorami, którzy mieli nade mną władzę i oceniali to, czy moje odpowiedzi pasują do z góry określonych schematów, była jak wyjęta z koszmarnego snu i potęgowała moje emocje do skrajności. Wiesz jednak, co jest najgorsze? Kiedy robiłem research do scenariusza „Wytłumaczenia wszystkiego”, zorientowałem się, że – choć zdawałem maturę jakieś 20 lat temu – właściwie nic się nie zmieniło. Tematy wciąż są tak samo bzdurne, atmosfera napięta, a uczniowie poddawani bezsensownej presji.

Wiedziałbyś, co z tym zrobić, gdybyś na jeden dzień został ministrem edukacji?
– Chciałbym zreformować szkołę w taki sposób, żeby uczyła nas czegoś więcej niż tego, jak pokornie słuchać autorytetów. Zamiast zapamiętywać kolejne daty i nazwiska, lepiej byłoby nabyć umiejętność wyrażania siebie i swoich uczuć. Brzmi to może jak coś oczywistego, ale z perspektywy węgierskiej wciąż wydaje się abstrakcyjne. Pamiętam, że po pokazie „Wytłumaczenia…” w Nowym Jorku musiałem długo przekonywać widzów, że w scenach szkolnych nie ma filmowej przesady, są wiernym odzwierciedleniem rzeczywistości.

Czy węgierscy politycy poczuli się wywołani do tablicy, by jakoś skomentować film?
– Nie, woleli go zignorować. Jedynym wyjątkiem był mer Budapesztu, który pochwalił film, gdy dostaliśmy nagrodę w Wenecji. Nie było to jednak żadne zaskoczenie, bo reprezentuje on inną opcję polityczną niż rządząca w kraju prawica.

Spodziewałeś się po niej czegoś więcej?
– Kiedyś ktoś mnie zapytał, co chciałbym osiągnąć swoim filmem. Odpowiedziałem, że ucieszyłbym się, gdyby obejrzał go Viktor Orbán. To był żart, ale naprawdę byłbym ciekaw jego reakcji. Na razie muszę obejść się smakiem.

Na miejscu doradców Orbána kazałbym mu obejrzeć twój film, choćby dlatego, że nawet jeśli politycy go przemilczeli, wywołał ferment wśród węgierskiej widowni.
– Z „Wytłumaczeniem…” od samego początku działy się w moim kraju ciekawe rzeczy. Film powstał bez wsparcia Węgierskiego Instytutu Filmowego, który jest zależny od ludzi Orbána i podejmuje decyzje ściśle polityczne. Przedstawiciele instytutu odrzucili „Wytłumaczenie…”, bo zakładali, że chcę nakręcić manifest opozycyjny. Co zabawne, w to samo uwierzyła opozycja. Kiedy więc – miesiąc po zdobyciu nagrody w Wenecji – film trafił do węgierskich kin i okazało się, że jego wymowa jest bardziej skomplikowana, wszyscy się zdziwili. Niezależne media wciąż jednak go chwaliły, jako dowód na to, że da się nakręcić na Węgrzech dobry film pozbawiony wsparcia finansowego upolitycznionej instytucji. Media rządowe tymczasem, podobnie jak politycy, wybrały milczenie i opublikowały może ze dwie recenzje. Jeśli chciano w ten sposób przyczynić się do tego, żeby nas zbojkotowano, nic z tego nie wyszło, bo „Wytłumaczenie…” okazało się najczęściej oglądanym węgierskim filmem roku.

Wywiad przeprowadzony na tegorocznym Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Karlowych Warach (28 czerwca – 6 lipca), na którym Gabor Reisz był członkiem jury.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Promocja

Najlepsze upominki dla nauczycieli na zakończenie roku szkolnego

Dni są już coraz cieplejsze, co skutecznie odciąga uwagę uczniów od nauki. Do końca roku szkolnego pozostało już tak niewiele czasu! W tym dniu przyjdzie pożegnać nauczycieli i życzyć im udanych wakacji. Co podarować wychowawcom z tej okazji? Poznaj propozycje na ciekawy

Felietony Wojciech Kuczok

Srogie kawiarenki

W moim pierwszym liceum (potrzebowałem trzech, żeby doczołgać się do matury, ale to inna bajka o prawie do bycia głupim za młodu) polonista uparcie przerabiał zjadaczy kanapek z serkiem topionym w aniołów. W najodleglejszym zakątku budynku szkolnego, na końcu korytarza położonego na ostatnim piętrze mieściła się dzienna sala tortur dla bibliofobów i popołudniowa komnata rozkoszy dla uczniów oczytanych, obwołana przez gospodarza kawiarenką literacką. W tych samych wnętrzach w świetle słonecznym pan od polskiego rozstrzeliwał ocenami niedostatecznymi dzieciaki chronicznie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Opinie

Zejdźmy na ziemię

Przy nieprawdopodobnej centralizacji polskiego szkolnictwa każde działanie czy nawet słowo z MEN może wywołać gigantyczne reakcje społeczne Na wyspach Bergamutach Podobno jest kot w butach. (…) Jest słoń z trąbami dwiema I tylko… wysp tych nie ma. Jan Brzechwa   Trudne zadanie stanęło przed nowym kierownictwem Ministerstwa Edukacji Narodowej. Z jednej strony, ma ono posprzątać po ekipach PiS i nie tylko, z drugiej – w ostatnich latach nagromadziła się po stronie opozycyjnej i została rozpropagowana masa postulatów,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Pytanie Tygodnia

Czy brak prac domowych obniży poziom wiedzy uczniów?

Anna Szulc, nauczycielka, organizatorka konferencji „Empatyczna edukacja” Po pierwsze, praca domowa jest narzędziem przenoszenia szkoły z miejsca nieefektywnej nauki do domu. Po drugie, pracy domowej oczekują rodzice, którzy są przekonani, że bez nauki w domu dzieci będą się zajmować tym, czym nie powinny. Innym problemem jest fakt, że stawianie stopni za zadania domowe generuje nieetyczne zachowania, takie jak odpisywanie czy wyręczanie się Chatem GPT. Jednak największym problemem jest panująca obecnie „testoza”, czyli bezsensowne

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Tomasz Jastrun

Bańka pękła

Donald Tusk z mównicy sejmowej sugerował, że najistotniejszym i niskim motywem pisowskiej rewolucji były pieniądze. Jesteśmy dopiero na początku ujawniania, jak wzbogacili się ludzie tej partii. A to, co już wiemy, jednych oburza, drudzy natomiast zazdroszczą. Nie o to jednak chodziło prezesowi. Jego projekt nie był tylko interesem, miał wymiar ideologiczny. Pisałem już o tym nieraz, ale to kluczowy temat. Kaczyński i kapłani  jego sekty uważali, że prawicowo-religijny konserwatyzm został zagnany przez liberałów i lewicę do ciemnego kąta, zamknięty w gettach.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Psychologia Wywiady

Chcą być silni i niezależni

Nastoletni chłopcy wstydzą się słabości i marzą, by odnieść sukces Teo Łagowsk_ – specjalist_ ds. komunikacji i PR w Fundacji HerStory, psycholog, filolożka, specjalizuje się w komunikacji równościowej zmiany społecznej i promocji projektów edukacyjnych, prowadzi działania edukacyjne o społeczności LGBTQ+. W projekcie „Chłopaki na rzecz równości” odpowiadał_ za redakcyjne przygotowanie publikacji raportu „Nastoletni chłopacy o dyskryminacji i swojej codzienności”. Bartłomiej Rydzewski – certyfikowany trener antyprzemocowy w metodzie SZTAMA. Współprowadził warsztaty SZTAMA dla chłopaków ze zróżnicowanych środowisk

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kultura Wywiady

Zbuntowana klasa

Opowiadanie o nastolatkach wiąże się z dużą odpowiedzialnością Sara Bustamante-Drozdek – reżyserka filmowa W 2019 r. skończyła pani Filmówkę. Potem zbierała pani doświadczenia na planie seriali i zrealizowała pełnometrażowy debiut. W styczniu do kin wszedł pani film „Piep*zyć Mickiewicza”. Czy młodej reżyserce łatwo się przebić? – Nie mogę powiedzieć, że droga, którą przeszłam, była łatwa. Zawód reżyserki, który sobie wymarzyłam jako nastolatka, wymaga wielu poświęceń. Trzeba podporządkować swoje życie tej pracy. Nie można oczywiście

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.