Tajna strona państwa PiS

Tajna strona państwa PiS

Pegasus: tej komisji Kaczyński boi się najbardziej

To będzie najgroźniejsza dla PiS komisja śledcza, ale i najtrudniejsza sprawa dla tych, którzy będą chcieli dotrzeć do prawdy. Chodzi o sejmową komisję śledczą ds. Pegasusa. Jej powołanie się przewleka. Przeszkoda, jak mówił marszałek Hołownia, jest jedna – nie ma zgody koalicji na kandydatów PiS.

Otóż PiS zgłosiło do komisji czwórkę fighterów, którzy mają za zadanie ją zdominować – Sebastiana Kaletę, Michała Wójcika, Janusza Cieszyńskiego i Jana Kanthaka. Dwóch ziobrowych wiceministrów, byłego wiceministra zdrowia i byłego wiceministra aktywów państwowych. Sęk w tym, że oni sami być może staną przed komisją w charakterze świadków, a nawet osób, wobec których formułowane będą zarzuty. Jak więc to pogodzić z rolą śledczego?

W tej sytuacji marszałek Hołownia zwrócił się do władz PiS o wyznaczenie innych kandydatów. I spotkał się z odmową. Komisja zatem jeszcze nie powstała, a już toczy się wokół niej potężna walka. I nie miejmy złudzeń – łatwiej nie będzie.

Warto pamiętać: Pegasus to izraelskie oprogramowanie, stosowane przeciwko najniebezpieczniejszym terrorystom. Infekuje ono komputery i smartfony osób inwigilowanych – można więc za jego pośrednictwem śledzić pocztę, rozmowy telefoniczne, a także podsłuchiwać i podglądać. Program może też pobierać ze smartfona treści i może je wpisywać.

W Polsce używało go, jak ustaliła w roku 2018 Najwyższa Izba Kontroli, Centralne Biuro Antykorupcyjne. Na jego zakup przeznaczono 25 mln zł ze środków Funduszu Sprawiedliwości. Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś, zabiegając o te pieniądze jesienią 2017 r., mówił w sejmowej Komisji Finansów Publicznych, że chodzi o „zapobieganie przestępczości”. W efekcie służby specjalne otrzymały narzędzie, którym zaczęły szpiegować ludzi niewygodnych dla władzy.

Jak ujawnił później kanadyjski ośrodek badawczy Citizen Lab, w Polsce miało miejsce przynajmniej pięć przypadków stosowania Pegasusa – za jego pomocą inwigilowano Krzysztofa Brejzę, Romana Giertycha, Michała Kołodziejczaka, prokurator Ewę Wrzosek (członkinię stowarzyszenia Lex Super Omnia) oraz dziennikarza Tomasza Szwejgierta (współautora książki o Mariuszu Kamińskim). Inwigilację telefonu Brejzy potwierdziła Amnesty International, dodając, że jej informatycy odkryli również ślady prób infekowania telefonów ojca i asystentki senatora. Jak wskazał Citizen Lab, inwigilacja Brejzy była szczególnie agresywna, jego telefon był hakowany kilka razy dziennie. W 2020 r. dziennikarze „Rzeczpospolitej” podali, że Pegasus został użyty także do namierzenia zatrzymanego przez CBA byłego ministra Sławomira Nowaka.

Dodajmy, że Nowak pracował w sztabie wyborczym Rafała Trzaskowskiego w kampanii prezydenckiej, natomiast Brejza był szefem sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej w roku 2019. Czyli poprzez telefony Nowaka i Brejzy służby miały bezpośredni wgląd w prace sztabów wyborczych opozycji, mogły przysłuchiwać się najbardziej poufnym rozmowom.

Przypomnijmy sobie sprawę ministrów Kamińskiego i Wąsika. Zostali oni skazani prawomocnym wyrokiem za to, że fałszowali dokumenty, podżegali do przestępstwa, chcieli zrobić z Andrzeja Leppera, wicepremiera w rządzie Kaczyńskiego, przestępcę. Mamy oto obraz państwa, w którym władza za pomocą służb specjalnych szpieguje i niszczy swoich przeciwników. To atak nie tylko na prawa obywateli, ale i na ustrój państwa, na demokrację.

Nie ma więc co się dziwić, że Jarosław Kaczyński i jego ludzie komisję ds. Pegasusa uważają za szczególnie groźną. Że za wszelką cenę będą chcieli zatrzymać jej działania. Jeżeli bowiem posłom koalicji udałoby się ustalić, jak pisowska władza organizowała inwigilację, jak niszczyła przeciwników, to owa władza musiałaby za takie przestępcze czyny ponieść odpowiedzialność.

Władza, czyli konkretnie kto? Tropy wiodą do Kamińskiego, Wąsika, szefów CBA, Zbigniewa Ziobry… A być może i do osoby w tym układzie kluczowej, czyli Jarosława Kaczyńskiego.

Ale nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość – na razie z cząstkowych informacji wiemy, że Pegasus działał. Tomasz Siemoniak, koordynator ds. służb specjalnych, powiedział, że „trwa audyt w służbach związany z kwestią tego rodzaju narzędzi”. Z różnych przecieków możemy się dowiedzieć, że są oficerowie gotowi opowiadać, jak system był stosowany.

Ale nie zapominajmy o drugiej stronie medalu. Pegasus, działania operacyjne – wszystko to jest związane z najwyższym stopniem tajemnicy. Powinniśmy zakładać, że Pegasus był wykorzystywany nie tylko przeciw opozycji, ale też przeciwko prawdziwym przestępcom lub służbom państw Polsce nieprzyjaznych. Nie można tego wszystkiego podać do powszechnej wiadomości. Oto materia, przed którą stoją posłowie. Ogromna i niebezpieczna.

r.walenciak@tygodnikprzeglad.pl

Fot. Stefan Maszewski/REPORTER

Wydanie: 04/2024, 2024

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy