Tsunami – tragedia globalna

Tsunami – tragedia globalna

Naukowcy i wojskowi nie ostrzegli o zbliżającej się fali śmierci Trzęsienie ziemi i niszczycielska fala tsunami na Oceanie Indyjskim pochłonęły zapewne ok. 160 tys. ofiar śmiertelnych, ale bilans katastrofy stulecia wciąż jest niepełny. Jeszcze 11 dni po tragedii, która rozegrała się 26 grudnia, członkowie ekip ratowniczych w indonezyjskiej prowincji Aceh nie zdołali pogrzebać stosów rozkładających się ciał. Smród rozkładu jest nie do zniesienia, na ruinach zburzonych domów umieszcza się napisy: „Uwaga, tu leżą zwłoki”. Zabójcza fala wdarła się w prowincji Aceh niekiedy nawet 1,5 tys. m w głąb lądu. Z powierzchni ziemi zniknęły całe wioski i drogi. Zespoły ratownicze nie zdołały jeszcze dotrzeć do wielu miejsc unicestwionych przez kataklizm. Przypuszczalnie tylko w Aceh życie straciło 100 tys. osób. Reporter brytyjskiego dziennika „Times” twierdzi, że widział w Tajlandii potajemnie zakładane masowe groby, w których grzebani są zarówno krajowcy, jak i cudzoziemcy. Podobno wykopano już tych grobów dla 10 tys. ludzi. Oficjalnie Tajlandia przyznaje się do 5 tys. zabitych. Dyplomaci szwedzcy twierdzą, że jeżeli te doniesienia są prawdziwe, zwłoki muszą zostać ekshumowane. W mieście Nagapattinam w indyjskim stanie Tamil Nadu trzeba było uśmiercić hordę bezpańskich psów, które atakowały ludzi, a zwłaszcza dzieci. „Do tej pory psy nie były groźne. Najwyraźniej po zjedzeniu rozkładającego się ludzkiego mięsa utraciły lęk przed człowiekiem”, napisała gazeta „Hindustan”. Pojawiły się pogłoski, że kryminalne gangi porywają osierocone dzieci, które potem sprzedają handlarzom żywym towarem i zboczeńcom. Na wszelki wypadek władze Sri Lanki zakazały tymczasowo wszelkich adopcji. Wstrząśnięta katastrofą społeczność międzynarodowa wykazała nadzwyczajną hojność. Z pomocą dla poszkodowanych spieszą rządy, organizacje i osoby prywatne. Do tej pory światowe stolice zadeklarowały przekazanie na ten cel ponad 4 mld euro. Tylko Unia Europejska przeznaczy na bezpośrednią pomoc i długoterminową odbudowę 1,5 mld euro. Sekretarz generalny ONZ, Kofi Annan, mówił na konferencji międzynarodowej w Dżakarcie o „bezprecedensowej globalnej tragedii, która wymaga bezprecedensowej globalnej reakcji”. Annan powiedział, że aby zaspokoić elementarne potrzeby 5 mln poszkodowanych w wyniku trzęsienia ziemi, potrzebnych jest w ciągu pół roku 977 mln dol. Napominał też, aby pieniądze rzeczywiście zostały przekazane. W przypadku poprzednich klęsk naturalnych materializowała się tylko niewielka część obiecanych środków finansowych. Na razie pieniądze napływają wartkim strumieniem, ale droga od zebrania funduszy do dostarczenia pomocy na obszary dotknięte klęską jest daleka. Bardzo zła sytuacja panuje w prowincji Aceh, gdzie na domiar złego siły bezpieczeństwa muszą trzymać w szachu zbrojnych rebeliantów. W mieście Teunom 1,6 tys. osób, które ocalały z wodnego piekła, musiało podzielić się jednym workiem ryżu. Zagrożeni głodem ludzie próbują wygrzebywać resztki żywności spod ruin. Niekiedy muszą też zaspokajać pragnienie wodą z kałuż. Światowa Organizacja Zdrowia ostrzega, że jeśli w ciągu kilku dni ofiarom kataklizmu nie zostanie zapewniony dostęp do dobrej wody pitnej, zaczną się szerzyć epidemie cholery, malarii, gorączki dengue i innych chorób. W konsekwencji liczba zgonów wzrośnie do 300 tys. Eksperci są zgodni, że katastrofa pochłonęłaby znacznie mniej istnień ludzkich, gdyby udało się ostrzec przynajmniej niektóre społeczności i regiony o nadciągającej fali śmierci. Ucieczka z brzegów na wyżej położone tereny nie trwałaby przecież zazwyczaj dłużej niż 15 minut. Badacze siedzący przy czułych sejsmografach powoli pojmowali skalę zagrożenia, nie chcieli jednak czy też nie zdołali wszcząć alarmu. W Centrum Ostrzegania przed Tsunami w Honolulu na Hawajach Stuart Weinstein i jego koledzy ocenili siłę trzęsienia ziemi pod Sumatrą na 8 stopni w skali Richtera. Nie przejmowali się zbytnio, gdyż do wstrząsów doszło na Oceanie Indyjskim, czyli poza obszarem ich kompetencji, obejmującym Pacyfik. Minął kwadrans, zanim komputer przeanalizował dane. W końcu badacze z Honolulu wysłali do swych kolegów w innych ośrodkach na Pacyfiku komunikat stwierdzający, że na podstawie dostępnych danych nie ma niebezpieczeństwa wystąpienia niszczycielskiej fali. W tym czasie tsunami przebyło już 150 km. W Indonezji ginęli pierwsi ludzie. Zaraz potem ponaddziesięciometrowa ściana wody uderzyła w indyjskie Nikobary.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2005, 2005

Kategorie: Świat