Utknęliśmy w błocie

Utknęliśmy w błocie

Minęło już trochę czasu od wyborów, ale nadal rzesza Polaków cierpi na stres pourazowy. A przecież te wybory nie były klęską, to tylko przegrana, głosy były podzielone niemal po równo. Lecz nie pamiętam jeszcze tak wielkiego wstrząsu, żałoby i niesmaku. Nie pamiętam, może dlatego, że przeszłość zawsze się idealizuje, gdyż jest już wyjaśniona i wolna od niepokoju. Głęboki stres nie jest twórczy, łatwo się zmienia w zgorzknienie, w bierność, w ospałość, a nam potrzeba energii, by za dwa lata, może wcześniej, obronić Polskę przed najazdem barbarzyńców.

Trwa szukanie winnych. To brzydki spektakl, klęska jest zwykle brzydka. Że fatalny sztab, że zły wybór kandydata. Sam byłem za Sikorskim, o czym nieraz pisałem. Ale ktoś mi teraz mówi: „Pokazano by fotografię pałacu i żony – i żadnych szans. Lud by tego nie kupił”. Chyba tak. Bardzo źle to o nas świadczy. Trzaskowski za to kojarzył się z elitą, za dobrze wykształcony, za ładny, zbyt wymuskany i nie do końca autentyczny, gdy udawał twardziela. W Polsce ujawnił się dawny podział na panów i na lud. A lud w Polsce był szczególnie gnębiony, echa tego upodlenia wciąż są żywe. Nie ma zwykle jednej przyczyny katastrof, lecz jest ich kilka. Tak było z katastrofą smoleńską i tak jest z tą. Swoje zrobiły wielkie prądy, które ruszyły w morzu naszej cywilizacji, i wszystko dryfuje na prawo. U źródeł jest pewnie lęk przed nowoczesnością, świat zmienia się za szybko, wędrówki ludów, zmiany technologiczne, obyczajowe – i ludzie zamykają się w tym, co bezpieczne, więc w metalowej konserwie.

Chamska pospolitość Nawrockiego wielu się spodobała, tak jak tężyzna fizyczna. A grzechy? Kto ich nie ma? Ktoś celnie napisał, zgubiłem autora, przepraszam: „To jest wielki społeczny ruch, jak antysemityzm w Niemczech w latach 20.-30., zbudowany na legendach, rojeniach, fejkach i kłamstwie posuniętym do statusu ideologii. To jest walka z »gender«, »feminizmem«, »ideologią LGBT«, »kłamstwem klimatycznym«, »ekologizmem«, »chemtrailsami« i w obronie Najświętszej Panienki oraz polskiego języka, węgla i wołowiny, a to wszystko w ramach jednego spójnego uniwersum, w którym, uwaga, uwaga, wcale nie ma państwowych żłobków ani podatków progresywnych, nie ma wykluczenia komunikacyjnego ani niskich emerytur. Zaś na końcu tego ruchu jest anihilacja wszystkiego, co obejmie elastyczna definicja »lewactwa«, w którym zmieści się każdy, kto nie jest ostentacyjnie antylewacki”.

W ramach przekonania choćby trzech osób, by nie głosowały na Nawrockiego, a rzucono takie hasło, dzwonię do Pawła. Kiedy proszę go, by nie oddawał głosu na Nawrockiego, długo milczy, w końcu mówi, że to będzie trudne, i wspomina o reparacjach

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2025, 25/2025

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun