Globalne korporacje są już potężniejsze od państw narodowych Pytanie, czy globalne korporacje są już potężniejsze od państw narodowych, ma coraz częściej charakter czysto retoryczny. Z każdego z trzech szoków ostatniej dekady – populistycznego, pandemicznego i wojennego – społeczeństwa i demokratyczne instytucje Zachodu wyjdą mocno poturbowane. Nie grozi to z kolei firmom zdolnym działać ponad granicami państw, oferującym coraz częściej wirtualne dobra i usługi, zajmującym się już nie tyle wytwarzaniem jakichś towarów, ile przenoszeniem cyfrowych pieniędzy, praw własności albo danych. One zostały wprost stworzone i zaprojektowane, żeby nie tylko przetrwać podobne zaburzenia, ale wręcz z nich skorzystać. Ostatnie lata nie odkryły w tej dziedzinie nieznanych wcześniej prawd. Ale być może na tle wszystkich problemów i ograniczeń, z którymi zmagają się społeczeństwa, gospodarki i instytucje rozwiniętego świata, olbrzymia władza, jaką mają dziś globalne korporacje, jest tym bardziej widoczna. I uderzająca. Prezydent z Twittera Tuż przed majowym weekendem, na który przypadają i Święto Pracy, i (nieco rzadziej obchodzony w Polsce) Światowy Dzień Wolności Prasy, doszło do aktu niespotykanej wcześniej prywatyzacji wolności słowa. Elon Musk, jeden z najbogatszych ludzi świata, kupił platformę społecznościową Twitter za 43 mld dol. Z Twittera codziennie korzystają setki milionów ludzi, uczestników debaty i życia publicznego we wszystkich zakątkach globu, dla których ta właśnie aplikacja jest jednym z podstawowych kanałów wymiany wiedzy i opinii. Nigdy wcześniej w historii tak wielka, globalna agora nie należała do jednego człowieka – bo nawet medialne imperia w stylu sieci Murdocha nie mają tak uniwersalnego zasięgu jak Twitter. Rozważania, czy amerykański miliarder uczyni z Twittera oazę wolności od cenzury i poprawności politycznej (jak obiecuje), czy wręcz przeciwnie, można odłożyć na bok. To i tak wyłącznie spekulacje, które prędko zweryfikuje czas. Ważniejsze jest to, że władzę dawania lub odbierania głosu (którą Twitter miał już wcześniej) można kupić i właśnie kupił ją – przy bezradności amerykańskich urzędów federalnych i sądów – jeden człowiek. To Twitter podjął jedną z najsłynniejszych w najnowszej historii wolności słowa decyzji – z dnia na dzień zablokował konto Donalda Trumpa, wtedy wciąż jeszcze urzędującego prezydenta USA. A Trump właśnie to medium wybrał sobie jako podstawowy środek komunikacji ze światem. Korzystał z niego z wielkimi sukcesami i bez żadnych oporów, co tylko nakręcało jego popularność i kampanię wyborczą. Dziś były prezydent USA nadal jest uważany za najpoważniejszego kandydata republikanów w kolejnych wyborach, w 2024 r. Jeśli Twitter odda mu konto – dzięki któremu docierał do milionów wyborców – szanse na jego powrót do Białego Domu radykalnie wzrosną. Oto obraz potęgi decyzji korporacji w dzisiejszym świecie. Od ich woli zależy – i nie ma w tym wiele przesady – kto zostanie następnym prezydentem USA. Miliardy Amazona Nie zawsze oczywiście władza korporacji daje o sobie znać w tak bezpośredni sposób. W trakcie pandemii, gdy handel, branża rozrywkowa czy restauracyjna traciły miliony klientów i bały się o przyszłość, wielcy globalni pośrednicy zagarniali ich kawałek tortu. Amazon – własność drugiego obok Muska internetowego miliardera, Jeffa Bezosa – pracował nieprzerwanie. Internetowy „market wszystkiego” dostarczał towary pod drzwi klientów, przejmując rolę lokalnego sklepu, poczty, apteki. Amazon opiera swój model biznesowy na zminimalizowaniu kontaktu między ludźmi i automatyzacji całego procesu zakupów – algorytmy pomagają nam wybrać towar, zakupu dokonuje się za pomocą jednego kliknięcia, płatności i reklamacje realizowane są cyfrowo, a marzeniem Bezosa jest, aby i kurierów prędzej czy później zastąpiły roboty i drony. Nie może więc chyba dziwić, że pandemia okazała się rekordowo dochodowym czasem dla Amazona, który powiększył swoje zyski (nie przychody, ale zyski właśnie!) dwukrotnie w pierwszym roku lockdownów i od kwietnia 2020 r. do końca marca 2021 r. zarobił prawie 27 mld dol. w samych Stanach Zjednoczonych. Globalnie firma Bezosa sprzedała w 2021 r. towary warte ponad 400 mld dol. (dla porównania: to wielokrotność polskich wydatków budżetowych w tym roku). Dodatkowe ponad 60 mld Amazon zarobił na usługach sieciowych. Bo jak niegdyś prywatne imperia biznesowe Dzikiego Zachodu chciały mieć własne pociągi i koleje, tak dzisiejsi korporacyjni
Tagi:
Amazon, amerykańscy oligarchowie, biznes, Bloomberg, debata publiczna, demokracja, Donald Trump, dziennikarze, Elon Musk, Facebook, finanse, giełda, gospodarka, internet, Jeff Bezos, kapitalizm, konflikty społeczne, korporacje, Mark Zuckerberg, miliarderzy, multimiliarderzy, neoliberalizm, oligarchia, pandemia, pracownicy najemni, prasa, protesty pracownicze, społeczeństwo, Światowy Dzień Wolności Prasy, Święto Pracy, Tesla, Twitter, Unia Europejska, USA, wolność prasy, wolność słowa, wybory prezydenckie USA 2016, związki zawodowe, związkowcy










