W całej Europie idą na dno niezależni dostawcy energii. Za to wracają węgiel, ropa i gaz Młody, przystojny biznesmen Jiří Písařík, 37. na czeskiej liście „Forbesa”, właściciel ośrodka jeździeckiego Horse Park Kamenný Dvůr niedaleko Pragi, świetnie się prezentował za kierownicą ferrari 488 GT3, gdy ścigał się na europejskich torach. W roku 2005 Písařík założył spółkę Bohemia Energy, która stała się największym niezależnym sprzedawcą prądu i gazu u naszych południowych sąsiadów. Miała ponad milion klientów w Czechach i na Słowacji, a jej roczny obrót liczono w miliardach koron. W roku 2021 spółkę dopadły rosnące ceny energii elektrycznej i gazu. Nie chcąc dokładać do interesu, Písařík uznał, że to se ne vrati i złożył w sądzie wniosek o ogłoszenie upadłości. 13 października br. było po wszystkim. Słowacki minister gospodarki Richard Sulik ostro skomentował ten fakt: „Żyli na przyzwoitym poziomie przez 13 lat. Dopóki mogli, doili słowacki rynek. Kiedy się zorientowali, że przez rok będą mieli stratę, spakowali walizki. Coś obrzydliwego”. Przypadek Bohemia Energy jest jednym z wielu podobnych. W całej Europie jak muchy padają niezależni dostawcy energii elektrycznej i gazu, którzy nie mając własnych elektrowni i złóż, muszą kupować prąd i błękitne paliwo na giełdach. A na parkietach ceny energii i surowców energetycznych niemal każdego dnia biją rekordy. Eksperci wskazują, że to konsekwencja jednoczesnego wystąpienia negatywnych czynników, takich jak: – mroźna zima, po której nastąpiło upalne lato, – pojawienie się wysokiego popytu na gaz LNG w Azji, – spadek ilości energii elektrycznej pochodzącej z farm wiatrowych, z powodu bezwietrznej pogody w Europie, – drastyczny spadek produkcji gazu ziemnego w krajach europejskich, – wzrost cen opłat za emisję CO2, – odradzanie się gospodarek po pandemii SARS CoV-2 i zwiększone zapotrzebowanie na gaz oraz energię elektryczną na całym świecie. Kryzys wzmocniły obowiązujące w Unii Europejskiej i w Wielkiej Brytanii liberalne reguły funkcjonowania rynku paliw i energii elektrycznej, które wręcz zachęcają do windowania cen. Jeśli w ubiegłym roku koncerny naftowe i gazowe martwiły się niskimi cenami ropy i gazu, dziś odrabiają straty, a płaczą i będą płakać w roku 2022 odbiorcy i konsumenci. Odejść po angielsku Kryzys na rynku dostaw energii bardziej niż Europę kontynentalną uderzył Wielką Brytanię. Kraj, będący już poza Unią Europejską, zmaga się nie tylko z problemem pustych półek w supermarketach, kolejkami na stacjach benzynowych, brakiem kierowców ciężarówek i rzeźników, ale też szybko rosnącymi cenami gazu i prądu. Szczególnie dotknęło to niezależnych dostawców oraz ich klientów. Na początku września upadły dwie niewielkie spółki dystrybucyjne – PfP Energy oraz MoneyPlus Energy które zaopatrywały 90 tys. odbiorców. Nie wytrzymały szybkiego wzrostu cen. 14 września, gdy bankructwo ogłosiły firmy Utility Point i People’s Energy, pół miliona wyspiarzy wstrzymało oddech, nie wiedząc, czy wkrótce nie zaczną marznąć w mieszkaniach pozbawionych światła i ogrzewania. Do końca miesiąca z rynku zniknęły kolejne trzy spółki, a na lodzie zostało łącznie 1,5 mln brytyjskich gospodarstw domowych. Władze uspokajały że sytuacja jest pod kontrolą, a wkrótce inni dostawcy energii zaproponują nowe umowy i wszystko wróci do normy. Rzecz w tym, że jak obliczyli eksperci, operacja ta będzie kosztowała około miliarda funtów, który zostanie doliczony do rachunków, co z pewnością nie uszczęśliwi klientów. Już wiadomo, że rok 2021 okazał się wyjątkowo trudny dla niezależnych dostawców prądu i gazu. Upadły m.in. spółki: Extra Energy, Spark Energy, Future Energy, National Gas and Power, Iressa Energy, Gen4U, Usio Energy i One Select. Przedstawiciele Ofgem – Urządu ds. Rynku Gazu i Energii Elektrycznej, brytyjskiego odpowiednika naszego Urzędu Regulacji Energetyki, nieoficjalnie przyznają, że tej zimy może zbankrutować kolejnych 30 firm. Wiele będzie zależało od tego, czy w grudniu, styczniu bądź lutym na Wyspach spadnie więcej śniegu, a temperatury przez pewien czas będą się utrzymywały poniżej –5 st. C, co według brytyjskich standardów oznacza ostrą zimę. 21 września, tuż po nadzwyczajnym posiedzeniu rządu Borisa Johnsona poświęconemu sytuacji na rynku energii, spółki Igloo, Ampower, Utilia i NEO Energy ogłosiły, że przestają
Tagi:
Bohemia Energy, Czechy, ekologia, emisja, energetyka, Europa, Extra Energy, Freightliner, Future Energy, Gavin Newsom, gaz, Gen4U, Innogy Polska, Iressa Energy, Jiří Písařík, Kalifornia, Katar, Morze Północne, National Gas and Power, niszczenie środowiska, One Select, Orange Energia, People’s Energy, PfP Energy, PGE, PGE Energia Ciepła SA, polityka emisyjna, polityka energetyczna, Polska Grupa Energetyczna, prąd, Richard Sulik, ropa naftowa, Rosja, Słowacja, Spark Energy, Tauron, Unia Europejska, USA, Usio Energy, Utility Point, Wielka Brytania










