Wielka płyta przeżyła lokatorów

Wielka płyta przeżyła lokatorów

Warszawa 09.09.2023 r. Najstarszy w Warszawie blok z wiela plyta - ul.Wolska 115A. fot.Krzysztof Zuczkowski

Walka PiS z dziadostwem – jak mówią – wielkiej płyty może się skończyć na posadzeniu kilku drzew W spocie reklamowym PiS premier Morawiecki grzmi: „Koniec z dziadostwem!”. Owo dziadostwo to – zdaniem premiera – budynki z wielkiej płyty. Ktoś naiwny mógłby wziąć jego słowa za zapowiedź, że PiS dom po domu rozbierze bloki z wielkiej płyty, a w ich miejsce postawi budynki wykonane inną metodą, np. tradycyjną, czyli z użyciem cegieł. I że mieszkańców do tych nowych budynków wprowadzi. Brzmi to abstrakcyjnie, ale przecież sama propozycja PiS jest abstrakcyjna. No bo jak to będzie: dadzą lokatorom wielkiej płyty mieszkania w budynkach NIE z wielkiej płyty czy nie dadzą? Nie dadzą! Jak zwykle pieniądze zapewne zostaną wyprowadzone z budżetu, by poprawić warunki mieszkaniowe swoim. Bo może akurat ci swoi do tej pory nie pokusili się o przeprowadzenie modernizacji ich bloku. • Budynek ma trzy piętra. Na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia. Ale to tylko pozory. Jego niezwykłość polega na tym, że jest to pierwszy w Warszawie budynek wykonany w technologii wielkiej płyty. Być może został oddany do użytku już w 1958 r., więc teraz miałby 65 lat. Ale inne źródła podają, że pierwsi lokatorzy wprowadzili się tam w 1960 r., dokładnie 28 lutego, w niedzielę. I że byli to Krystyna i Zbigniew Boguccy. 13 lat temu opowiadali dziennikarzowi o przeprowadzce do nowego lokum i o tym, że pani Krystyna z wrażenia i ze wzruszenia usiadła na podłodze w przedpokoju i zapłakała. Monika i Elżbieta, członkinie Zarządu Wspólnoty Mieszkaniowej Wolska 115a, są pewne, że działo się to w roku 1960, choć ich nawet nie było na świecie. Jeden z pierwszych lokatorów bloku, już nieżyjący, opowiadał im o tym. I o tym, jak na uroczystość oddania do użytku budynku przyjechali nie tylko miejscowi oficjele, ale także goście z ZSRR, Węgier i innych państw bloku socjalistycznego. Jeśli pierwsi lokatorzy faktycznie wprowadzili się do budynku 28 lutego 1960 r., to ten fakt powinien być odnotowany przez ówczesną prasę. Przeglądam numery kilka dni sprzed tej daty i kilka dni późniejsze. „Życie Warszawy”, „Sztandar Młodych”, „Express Wieczorny”, „Trybuna Ludu” – żadna z tych redakcji o tym nie wspomina. W poszukiwaniu dodatkowego elektoratu premier Morawiecki, podobnie jak cztery lata temu, skierował wzrok na mieszkańców budynków z wielkiej płyty. I podobnie jak wtedy obiecuje im pieniądze. Ma to być podobno 5 mld zł rocznie. W domach z wielkiej płyty mieszka ponad 8 mln osób, z czego znaczna część ma czynne prawo wyborcze. Dlatego – z punktu widzenia PiS – warto zawalczyć o ich przychylność. Pisowski program nazywa się „Przyjazne osiedle”. Za te zapowiadane pieniądze mieszkańcy domów z wielkiej płyty będą mogli modernizować budynki, czyli m.in. instalować windy, wykonywać termomodernizację, budować miejsca parkingowe czy dofinansowywać tereny zielone. Na razie to jedynie hasła. Tymczasem mieszkańcy bloków od dawna mogą korzystać z różnych form pomocy finansowej. Oczekują też na środki unijne z Krajowego Planu Odbudowy, o które PiS jakoś nie występuje. Szczęście razy 32 Budynek powstał na gruntach miejskich, podobnie jak cztery sąsiednie, wykonane w tej samej technologii wielkiej płyty, ale oddane do użytku nieco później. Ten pierwszy blok przeznaczono dla pracowników Przedsiębiorstwa Elektryfikacji Rolnictwa. Obok mieszkali podobno pracownicy Ministerstwa Handlu Wewnętrznego i Mody Polskiej. Kolejne budynki po sąsiedzku są komunalne. Każdy z pięciu bloków ma do dyspozycji tylko grunt w obrysie domu i pasek wokół o szerokości około pół metra. Dom przy Wolskiej 115a ma cztery klatki i 32 mieszkania. Standardowe lokale mają po niemal 44 m kw. i trzy pokoje. Projektanci wymyślili, że na północ będą wychodziły okna dwóch niedużych pokoików, a na południe – dużego pokoju, przechodniego, z wejściem do kuchni, także z południową ekspozycją. Teraz, ponad sześć dekad od postawienia budynku, można kręcić nosem na wielkość mieszkań czy rozkład pomieszczeń, ale wtedy bez wątpienia był to powód do bezgranicznego szczęścia. Z 32 małżeństw, które otrzymały mieszkania, większość już tu nie mieszka. Ludzie poprzeprowadzali się, ale częściej zwyczajnie poumierali. Z najstarszych nadal jest jedno małżeństwo, trzy czy cztery wdowy, a jeden przeszło 90-letni lokator wyprowadził się. Wiekowi lokatorzy nie chcą rozmawiać o tamtych czasach,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 38/2023

Kategorie: Kraj