Wigilie polskie z pierwszych i ostatnich stron gazet

Wigilie polskie z pierwszych i ostatnich stron gazet

1972 N/z sklep z zabawkami w Bloniu pod Warszawa Fot Marek Szymanski/REPORTER

Umówmy się: będzie bez żłóbków, choinek i kolęd. O czym poza tym pisała prasa w Wigilię dekady temu 1956 – ZOMO się rodzi Premier Józef Cyrankiewicz na zebraniu w Hucie im. Lenina: „Wolałbym tu przyjść jako Dziadzio Mróz czy Święty Mikołaj, rozdający podarki. Ale nasza sytuacja gospodarcza jest trudna i ciężka…”. 24 grudnia Rada Ministrów przyjęła uchwałę o utworzeniu ZOMO. Ogłoszenie z „Życia Warszawy”: „Komenda MO m.st. Warszawy zatrudni chętnych do pracy w charakterze milicjantów. Warunki przyjęcia: wiek do 30 lat, ukończone 7 klas szkoły powszechnej, dobry stan zdrowia, wzrost przynajmniej 170 cm oraz odbyta służba wojskowa. Wynagrodzenie miesięczne wynosi 1,2 tys. zł plus umundurowanie. Po dwóch latach zarobki wzrastają do 1,5 tys. zł”. Polskie Radio przeprowadziło w Wigilię transmisję z pasterki w kościele św. Aleksandra w Warszawie. Tego dnia nadano też: 12.10 – Audycja dla wsi; 13.00 – Radziecka muzyka ludowa; 16.00 – Z życia Związku Radzieckiego; 16.30 – Rosyjska i radziecka muzyka baletowa; 17.05 – Radiowy kurs języka rosyjskiego. Z audycji radiowej: „Owoce południowe, szczególnie pomarańcze, rozchodzą się błyskawicznie. Delikatesy w CDT sprzedały ich 3 tony w jeden dzień, a mogłyby sprzedać i więcej. Również dziennie idą 3 tony wędlin”. Porada prasowa: „Ładnym prezentem dla chłopców będą estetyczne czeskie latarki ręczne, które pojawiły się ostatnio w sklepach Argedu”. „Życie Warszawy”: „Warszawskie Pogotowie wykonywało ok. 200% normy: 350 wyjazdów w Wigilię. W pierwszych dniach duży procent wyjazdów był do złamań rąk i nóg, o tyle potem na pierwszym miejscu znalazły się zatrucia pokarmowe i bóle żołądków z powodu przejedzenia, wypadki nadużycia alkoholu, a także dolegliwości sercowe… również z powodu alkoholu”. W tej samej gazecie informacja dla czytelników: „Na skutek konieczności oszczędzania papieru, świąteczny numer »ŻW« ukazuje się w dniu 24 grudnia w objętości 8 stron bez dodatku ilustrowanego”. I raz jeszcze „Życie Warszawy”: „Kiedy kierowca »Warszawy«, która przed paru minutami stała jeszcze przed gmachem Komitetu do spraw Bezpieczeństwa, wyszedł na ulicę – przetarł zdumiony oczy. Po jego samochodzie nie zostało nawet śladu”. 1966 – Goździk biało-czerwony Na czołówkach gazet figurowała deklaracja tow. Władysława Gomułki: „Kraje socjalistyczne solidaryzują się bez reszty z wyzwoleńczą walką narodu wietnamskiego”. Służba zdrowia ogłaszała, że plan wykona przed terminem: filmy oświatowe o zagrożeniu chorobami wenerycznymi i alkoholizmem będą wyświetlane w poczekalniach lekarskich jeszcze przed świętami. Tony triumfalne udzielały się nawet drogówce: „Z milicją drogową współpracuje już blisko 25 tys. społecznych inspektorów ruchu. W tym 8 tys. uprawnionych do samodzielnej kontroli. Tylko w pierwszym półroczu ujawnili oni 260 tys. wykroczeń”. Dwaj ogrodnicy z Zielonej Góry wyhodowali goździki w barwach narodowych – połowa kwiatu była biała, połowa czerwona. Dotąd na wszystkich uroczystościach państwowych wręczano wiązanki goździków – połowę białych i połowę czerwonych. A teraz mamy to wszystko w jednym kwiatku. Biorąc pod uwagę liczbę uroczystości oficjalnych – kolosalna oszczędność dla skarbu państwa. Optymistyczne wieści nadchodziły też z bratnich krajów. Czechosłowacja na Wystawę Światową w Montrealu przygotowała film „Człowiek i jego dom”. Konferansjer przerywał projekcję 10 razy i kazał publiczności wybierać ciąg dalszy z różnych wersji. Wszystkich możliwości było 1024. Tak wykuwało się zjawisko artystyczne pod nazwą „czeski film”. Z Rumunii z kolei donosili, że „w ciągu 11 miesięcy 1966 r. gospodarka otrzymała w przemyśle kluczowym 250 nowych jednostek produkcyjnych”. Tym samym rumuński przemysł kluczowy przeszedł do legendy. Nie dla wszystkich jednak święta zapowiadały się pogodnie. W miejscowości Pikutkowo na Kujawach, którą równo 900 lat wcześniej założył rycerz Pikutek, obywatele wystąpili z listem protestacyjnym. Stanowczo sprzeciwili się używaniu nazwy ich miejscowości jako synonimu zadupia (choć w liście wyrazili to łagodniej). O skandalu w sferach fryzjerskich donosiła zaś „Gazeta Poznańska”: „Fryzjerzy przed świętami zawyżają samowolnie opłaty za tzw. strzyżenie na sucho. Powinno kosztować według cennika 4 zł, a kosztuje nieraz nawet 8

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 51/2016

Kategorie: Obserwacje