Wstyd – nie do wybaczenia

ZAPISKI POLITYCZNE

W rankingach ujawniających nastroje opinii publicznej koalicja rządząca przegrywa coraz wyraźniej, na punkty, z opozycją – szykującą się coraz jawniej do przejęcia władzy. Zjawisko niby normalne. Nieudolni muszą odejść – takie są prawa rządzące polityką w demokratycznych ustrojach, a my czegoś podobnego dorobiliśmy się w ostatnich 10 latach, choć wielu narzeka, że: “Nie o take demokracje walczylim”. Zanosi się więc na to, iż obecny rząd wyleci z posad. Naród po nim nie zapłacze – choć mnie będzie żal nie tak wielu, ale i nie tak mało mądrych ludzi z tego rządu, którzy utracą wpływ na sprawy publiczne, choć mogliby okazać się pożyteczni dla kraju, gdyby nie przewidywana klęska prawicy.
Rząd poleci więc w niebyt, ale nam zostawi swoje klęski. Powtarzam to do znudzenia, choć nie wiem, czy mnie ktoś słucha, że klęski na wielu polach ponoszone przez obecną koalicję nie mogą cieszyć rozumnego opozycjonisty, gdyż zwiększają wprawdzie szansę i przybliżają chwilę upadku tej aktualnej władzy nad krajem, ale są zarazem klęskami Polski, z którymi następcy przy władzy będą się długie lata borykać, nie zawsze z dobrym skutkiem.

Z upadku autorytetu rządzącej koalicji można jednak wyciągać pewne łatwe wnioski, można na tym przykładzie nauczać młodzież na uniwersytetach. Te nauki brzmią jakoś tak: Chcesz coś zasadniczo reformować, nie zaczynaj od buńczucznej propagandy twoich jeszcze nie spełnionych zamierzeń, ale przede wszystkim przyjrzyj się na samym początku drogi, na którą zamierzasz wejść, ludziom mającym kierować zmianami w życiu publicznym.
Na całym cywilizowanym organizacyjnie świecie olbrzymi zespół reform – u nas podjętych – musiałby być poprzedzony długim i wymyślnym poszukiwaniem kadr kierowniczych, zdolnych stawić czoła wszystkim kłopotom, jakie zasadnicze zmiany zawsze i wszędzie powodują. Cóż się wydarzyło u nas?
W zdrowiu reformami zaczął kierować człowiek zakwalifikowany na to stanowisko wedle kryteriów ściśle politycznych, zaś do pomocy otrzymał wyjątkowego nieudacznika organizacyjnego. Podobnie, gdy tworzono różne ważne placówki nowego systemu opieki zdrowotnej, zasadniczą rolę przy nominacjach odgrywały względy kumotersko-partyjne. Merytorycznie nikt większości nominatów nie weryfikował. Wystarczało, że przynależą do republiki kolesiów.
Idźmy dalej. Ubezpieczenia społeczne. Znowu powtarzam, na całym normalnym organizacyjnie świecie stanowisko takie objąłby ktoś o długim stażu pracy w tej dziedzinie, mający za sobą poważny dorobek organizacyjny. Nasza rządząca koalicja oddała tę niezwykle społecznie drażliwą dziedzinę w ręce sympatycznego nauczyciela polskiego, który być może potrafił rozwijać duchowo i literacko powierzoną mu młodzież, ale ZUS rozłożył na długie lata.
Nie inaczej wydarzyło się z reformami systemu oświaty. Minister od tej dziedziny władzy, może i ma dorobek naukowy, ale na szkolnictwie się nie zna i sprawuje swoją funkcję w ramach republiki kolesiów, jak tego dowiodła sprawa nieszczęsnego plagiatora, posła AWS, pana Anusza, pozbawionego przez własny uniwersytet dyplomu, co minister usiłował zablokować. Powinien wylecieć za to jedno – nie mówiąc o innych szkodach, jakie się za jego sprawą dzieją w systemie nauczania wszystkich szczebli. Tkwi jednak, bo koleś.
Wreszcie administracja. Bardzo lubię techników samochodowych. Korzystam chętnie z ich pomocy, lecz czy bezpieczeństwo obywateli i organizację administracji państwowej powierza się osobnikowi, całkowicie do kierowania tymi dziedzinami nie przygotowanemu? Niby nie, ale jak koleś – to się powierza. Do tego dochodzi zasadnicze nieporozumienie z samorządami. Z wielkim propagandowym trąbieniem dano im rzekomo sporo władzy nad lokalnymi instytucjami życia społecznego i publicznego, ale teraz, gdy rozmawiam z działaczami samorządowymi, słyszę, że ta władza w ręce samorządów to balon nadęty i łatwy do przekłucia, gdy zaczyna się rozmowa o pieniądzach. Pieniędzy brak – przeto opowieść o samorządności należy wpisać do katalogu bajek propagandowych.
Krótko mówiąc: nauka jest prosta. Chcesz reformować – przygotuj sobie kadry i zabezpiecz odpowiednie zasoby finansowe. I nie nadawaj zawczasu wielkiego rozgłosu propagandowego twoim spodziewanym osiągnięciom. Poczekaj z chwalbą, aż się reformy zaczną sprawdzać w praktycznym działaniu. I jeszcze jedno równie ważne. Pozbądź się za wszelką cenę wiszącej ci na grzbiecie i straszliwie obciążającej moralnie i organizacyjnie owej niesławnej “republiki kolesiów”, która istnieje i działa w Polsce od kilkudziesięciu lat. Była zmorą międzywojennego dwudziestolecia, co jeszcze pamiętam z młodości, tych podoficerów legionowych, promowanych na stanowiska starostów oraz inne odpowiedzialne funkcje państwowe. Za tak zwanego socjalizmu partyjne państwo było w ogóle zasadą ustrojową, choć było niczym innym jak bliźniaczo podobną do obecnej – republiką kolesiów. No i teraz istny raj. Koleś stolarz – dyrektorem szpitala, choć nie można zaprzeczyć, że stolarz ma swój udział, jako fach, jako specjalność zawodowa w procesie leczenia. Robi mianowicie trumny dla tych, co się im nie udało uratować życia. Tu dygresja. Być może ów przysłowiowy, zamojski stolarz, powołany na dyrektora szpitala, sprawuje tę trudną funkcję rzetelnie i skutecznie, ja jednak szukałbym raczej wśród utalentowanych organizacyjnie lekarzy, bo są na tym ważnym dla zdrowia pacjentów stanowisku sprawy, którymi lekarz, z samej natury rzeczy, pokieruje lepiej niż najsolidniejszy stolarz.
I jeszcze jedno należy dodać do tej lekcji zarządzania krajem. Nie warto nigdy podejmować reform dla nich samych, aby tylko móc się publicznie chwalić, że poprzednicy byli za stagnacją, a my tu nowi i wspaniali bohatersko zreformujemy natychmiast cały kraj. Społeczeństwo ceni bowiem tylko udane reformy i wie, że dobrymi chęciami zostało już u zarania dziejów wybrukowane piekło.
Fatalne i znane na całym świecie błędy w reformowaniu kraju wystawiają Polsce złe świadectwo. Polnische Wirtschaft – mówili zawsze nasi sąsiedzi i znowu – psiakrew – mają rację. Tego wstydu społeczeństwo nie wybaczy obecnej koalicji władzy.

28 grudnia 1999 r.

Wydanie: 01/2000, 2000

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy