Wyblakły mit naczelnika

Wyblakły mit naczelnika

07.03.2021 Zakopane . Stacja Narciarska Szymoszkowa . Lider Wolnych Przedsiebiorcow Gerard Wolski z ciupaga hanby , na ktorej sa nazwy firm ktore splajtowaly z powodu lockdownu w zwiazku z pandemia koronawirusa . Fot. Marek Podmokly / Agencja Gazeta

PiS traci inicjatywę i respekt wyborców W politycznej szarpaninie umknęła nam jedna ważna rzecz – w ciągu ostatnich miesięcy władza w Polsce straciła nie tylko inicjatywę i sprawczość, ale także respekt wyborców. Czasy, gdy Kaczyński w dwa dni przepychał ustawę przez Sejm i Senat, a nocą podpisywał ją Duda, minęły i raczej już nie wrócą. Do przeszłości należy też witanie owacjami przedstawicieli PiS, gdziekolwiek się pokazywali, i łkanie ze wzruszenia na ich widok w podzięce za 500+. Wielka ucieczka Andrzej Duda podczas wypadu w góry na narty musiał umykać przed góralami, którzy chcieli mu wręczyć ciupagi hańby. Czekali na parkingu, gdzie zatrzymała się prezydencka kolumna. Ostatecznie się nie doczekali, bo prezydent zjechał na nartach w innym miejscu. A przecież jeszcze nie tak dawno witany był przez nich entuzjastycznie, w miejscach, które wizytował, wieszano tablice pamiątkowe, no i tu uzyskał najlepszy wynik w wyborach prezydenckich. Było, minęło. Z kolei Mateusz Morawiecki pojechał otwierać obwodnicę Wrześni. Miała być uroczystość, przemówienia, wszystko rejestrowały kamery. No i zarejestrowały… jak do premiera ruszyła grupa rolników z AgroUnii. Rolnicy, z transparentami w rękach, ominęli kordony i wybiegli wprost na oficjeli. Zobaczyliśmy więc, jak nadbiegają, jak premier jest odciągany przez ochroniarzy i odjeżdża z piskiem opon. A Jarosław Kaczyński, człowiek na prawicy najważniejszy? Nie jeździ w góry, obwodnic nie otwiera. Ale też nie ma spokoju, bo pod jego dom regularnie podchodzą manifestacje Strajku Kobiet. Wtedy ulicę Mickiewicza blokują dziesiątki policyjnych samochodów i setki funkcjonariuszy. Ściągane są jednostki z całej Polski. Pokazywane jest to w telewizji i raczej budzi zgorszenie. A prezes? Dominuje pogląd, że na noc jest wywożony w spokojne i bezpieczne miejsce. Można rzec, że agendę dnia (bądź nocy) układa mu Marta Lempart, od której decyzji zależy, gdzie będzie spał. Inna gwiazda rządzącej prawicy, prezes Orlenu Daniel Obajtek, wprawdzie nie musi się zastanawiać, gdzie będzie nocował, ale snów spokojnych raczej nie ma. Od kilkunastu dni czyta o sobie i swojej rodzinie. I nie są to laurki, występuje w tych artykułach jako typ spod ciemnej gwiazdy. Wszystkie te opisy kompromitują i Obajtka, i PiS, i to podwójnie. Pokazują, na jakiej klasy ludziach partia ta się opiera i jak działa Zjednoczona Prawica. Bo przecież nikt nie ma wątpliwości, że kwity na Obajtka ktoś musiał wpierw zebrać, a potem dać dziennikarzom. Kto to zrobił? Odpowiedź jest prosta: ten, kto miał takie możliwości. Czyli? Ktoś od Ziobry? Od Morawieckiego? A może od Kamińskiego albo od Błaszczaka? Co najwyżej prezes Kaczyński może więc groźnie spoglądać i tyle mu zostało. Wie, że jego najważniejsi współpracownicy wynoszą kwity jeden na drugiego, ale żadnego za rękę nie złapał. Czyli wszyscy wzajemnie się oszukują. Może mu się podobać, gdy Ryszard Terlecki mówi o opozycji, że jest słaba i głupia, albo gdy Joachim Brudziński twierdzi, że to popaprańcy. Zawsze to przyjemnie słuchać, jacy wrogowie są marni, a my sami świetni. Ale kłopot Kaczyńskiego polega na tym, że te miłe dla jego ucha słowa są tylko słowami. I że opozycja być może jest słaba, ale on sam niewiele mocniejszy. Bez głosów tej opozycji Sejm nie ratyfikuje Funduszu Odbudowy (a są to miliardy z Unii Europejskiej), bo Ziobro nie chce głosować za. Jasne, opozycja nie ma wyjścia – będzie głosowała za funduszem… Ale to, że kluczową ustawę przeforsuje dzięki „popaprańcom”, będzie nie zwycięstwem Kaczyńskiego, lecz jego upokorzeniem. No i za chwilę będzie miał głosy z Brukseli – że ona, owszem, da pieniądze, ale niech Warszawa najpierw pokaże „praworządność”. Dodajmy jeszcze, że na tej jednej ustawie życie polityczne się nie kończy. Ciągle pojawiają się jakieś sprawy do załatwienia. Kaczyński znów będzie stawiany pod ścianą. A kłopot w tym, że on już nie wie, ile ma szabel w Sejmie, jak zachowają się Gowin, Ziobro albo jakaś inna koteria. I nie za bardzo może ich kontrolować – wszak Bielan miał obalić Gowina, odebrać mu partię, przyprowadzić ją karnie na Nowogrodzką i nic z tego nie wyszło. Pół Polski w telewizji to widziało. Sprawczość Jarosława Kaczyńskiego jest więc już tylko mitem. Już nie jest naczelnikiem, lecz co najwyżej prezesem. Trochę większym niż Gowin i Ziobro, ale nie dużo większym. Takim, że musi z nimi negocjować. Wiele mówiące było też wydarzenie jeszcze z tamtego roku, kiedy w apogeum Strajku Kobiet Kaczyński wezwał swoich zwolenników do obrony. Nie do obrony PiS, na tyle był przytomny, ale kościołów, wiary. I tłumy na to wezwanie się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2021, 2021

Kategorie: Kraj